Jadę samochodem. Świat za szybą zachwyca. Biało-czarny
odbiór jak za dawnych czasów, na starych fotografiach z mojego dzieciństwa.
Dziś nie sposób odtworzyć jakiego właściwie koloru była ta kurtka czy płaszczyk
na dziewczynce, co na sankach uśmiecha się do fotografa. Bura? Wielce możliwe.
Tylko ten śnieg taki był, jednoznacznie biały.
odbiór jak za dawnych czasów, na starych fotografiach z mojego dzieciństwa.
Dziś nie sposób odtworzyć jakiego właściwie koloru była ta kurtka czy płaszczyk
na dziewczynce, co na sankach uśmiecha się do fotografa. Bura? Wielce możliwe.
Tylko ten śnieg taki był, jednoznacznie biały.
I dziś śnieg jak z obrazka. Jadę i żałuję, że nie wzięłam
ze sobą aparatu. Później trudno będzie wyrwać się z domu w taki ziąb. Może
jutro. Wszak mróz trzyma się dobrze i ma nas w garści.
ze sobą aparatu. Później trudno będzie wyrwać się z domu w taki ziąb. Może
jutro. Wszak mróz trzyma się dobrze i ma nas w garści.
– Mamo, a co to ziąb?
Nic to. Pola wyściełane białą kołdrą poczekać muszą.
Czuję się dziwnie jadąc tak szybko. Niby
nie przekraczam 70tki a wydaje się, że błyskawicę bym dogoniła. Od kilku dni
świat w uśpieniu i spowolnieniu. I to mnie cieszy. Nie musimy – bo nie możemy,
się spieszyć. Właściwie, przez wzgląd na bezpieczeństwo, niczego przyspieszyć
się nie da. Za to spowolnić, jak najbardziej. Nagle najważniejsza staje się ta
chwila, ta droga, ten moment, skupiamy się na niej i powoli, bardzo powoli do
przodu. Jakoś też tak trochę lepiej zorganizowani, choćby wyposażeni w ekwipunek
małego Eskimosa. I dajemy radę.
Czuję się dziwnie jadąc tak szybko. Niby
nie przekraczam 70tki a wydaje się, że błyskawicę bym dogoniła. Od kilku dni
świat w uśpieniu i spowolnieniu. I to mnie cieszy. Nie musimy – bo nie możemy,
się spieszyć. Właściwie, przez wzgląd na bezpieczeństwo, niczego przyspieszyć
się nie da. Za to spowolnić, jak najbardziej. Nagle najważniejsza staje się ta
chwila, ta droga, ten moment, skupiamy się na niej i powoli, bardzo powoli do
przodu. Jakoś też tak trochę lepiej zorganizowani, choćby wyposażeni w ekwipunek
małego Eskimosa. I dajemy radę.
Mam wrażenie, że zimą budzi się we mnie coś z
niedźwiedzia. Większy we mnie spokój i powolność, rozwaga i roztropność, by nie
rzec – rozsądek. Mam wtedy w sobie tę jego nobliwość i uśpioną gotowość do…
tego co przyjdzie. A zjawi się na pewno. Niech no tylko ptaki zaczną śpiewać
głośniej, obudzą świat cały do życia.
niedźwiedzia. Większy we mnie spokój i powolność, rozwaga i roztropność, by nie
rzec – rozsądek. Mam wtedy w sobie tę jego nobliwość i uśpioną gotowość do…
tego co przyjdzie. A zjawi się na pewno. Niech no tylko ptaki zaczną śpiewać
głośniej, obudzą świat cały do życia.
Od wczoraj wielka tęsknota. Za synkiem pierwszym, co w
białą górską dal pojechał. Całe 10 dni oczekiwania. Wypełnionego pytaniami i
rozterkami. Choćby takim jak to, zadane wieczorem tuż przed zaśnięciem.
białą górską dal pojechał. Całe 10 dni oczekiwania. Wypełnionego pytaniami i
rozterkami. Choćby takim jak to, zadane wieczorem tuż przed zaśnięciem.
– Mama, a jak ma na imię mój Anioł Stróż?
I co byście odpowiedzieli? No i zaczęliśmy w noc szukać imienia
dla Anioła.
dla Anioła.
Przed wyjazdem i na wyjazd musiały też zostać upieczone
ulubione bułeczki maślane synka pierwszego. Z ogromną ilością maku. Tyle, ile
się da posypać na wierzchu, by nie odkleił się podczas pieczenia. Mięciuteńkie
i pachnące. Delikatne, puchate i rumiane. Słodkie, ale nie na tyle, by nie można
było zjeść ich także z żółtym serem. Polecam gorąco.
ulubione bułeczki maślane synka pierwszego. Z ogromną ilością maku. Tyle, ile
się da posypać na wierzchu, by nie odkleił się podczas pieczenia. Mięciuteńkie
i pachnące. Delikatne, puchate i rumiane. Słodkie, ale nie na tyle, by nie można
było zjeść ich także z żółtym serem. Polecam gorąco.
Bułeczki maślane
Składniki:
150 ml mleka
100 ml wody
1 łyżka soku z cytryny
115 g miękkiego masła
480 g mąki tortowej
7 g drożdży instant
4 łyżki cukru (55 g)
1 łyżeczka soli
Przygotowanie:
1.
Mleko mieszamy z wodą. Podgrzewamy. Do gorącego wlewamy
sok z cytryny. Mieszamy. Mleko powinno się skwasić, powstaną grudki,
odstawiamy.
Mleko mieszamy z wodą. Podgrzewamy. Do gorącego wlewamy
sok z cytryny. Mieszamy. Mleko powinno się skwasić, powstaną grudki,
odstawiamy.
2.
Przesiewamy do miski mąkę, mieszamy ją z cukrem i
drożdżami.
Przesiewamy do miski mąkę, mieszamy ją z cukrem i
drożdżami.
3.
Do zagłębienia w mące wlewamy ciepłe mleko. Mieszamy.
Dodajemy sól. Wyrabiamy. Gdy ciasto jest mniej więcej jednolite dodajemy
porcjami miękkie masło. Wyrabiamy do uzyskania gładkiego, lekko lśniącego
ciasta.
Do zagłębienia w mące wlewamy ciepłe mleko. Mieszamy.
Dodajemy sól. Wyrabiamy. Gdy ciasto jest mniej więcej jednolite dodajemy
porcjami miękkie masło. Wyrabiamy do uzyskania gładkiego, lekko lśniącego
ciasta.
4.
Przekładamy do czystej miski, przykrywamy, odstawiamy w
cieple na 1 godz.
Przekładamy do czystej miski, przykrywamy, odstawiamy w
cieple na 1 godz.
5.
Po tym czasie ciasto krótko wyrabiamy, dzielimy na 12
części, formujemy bułeczki.
Po tym czasie ciasto krótko wyrabiamy, dzielimy na 12
części, formujemy bułeczki.
6.
Układamy je na blasze lub w foremce, w miarę blisko
siebie. Odstawiamy w cieple na 30-40 minut.
Układamy je na blasze lub w foremce, w miarę blisko
siebie. Odstawiamy w cieple na 30-40 minut.
7.
Smarujemy mlekiem lub roztrzepanym jajkiem, posypujemy
makiem. Wstawiamy do piekarnika
nagrzanego do 180 stopni. Pieczemy z nawiewem przez 9 minut, następnie
wyłączamy nawiew i zmniejszamy temperaturę do 175 stopni i pieczemy jeszcze 6
minut. W czasie pieczenia nie otwieramy piekarnika. Studzimy na kratce.
Smarujemy mlekiem lub roztrzepanym jajkiem, posypujemy
makiem. Wstawiamy do piekarnika
nagrzanego do 180 stopni. Pieczemy z nawiewem przez 9 minut, następnie
wyłączamy nawiew i zmniejszamy temperaturę do 175 stopni i pieczemy jeszcze 6
minut. W czasie pieczenia nie otwieramy piekarnika. Studzimy na kratce.
Smacznego!
ile bym dała za taką domowej roboty bułeczkę! mniam! 😉
Imię dla Anioła… ciężko odpowiedzieć? a może samo 'Anioł' to już imię 😉
Anno, pięknie bułeczki… A Twoje zdjęcia mnie zachwycają… Pozdrawiam!
Cudne
Pieknie piszesz jak zawsze!! Szczerze zazdroszcze,ze ja tak nie umiem!A buleczki koniecznie musze wyprobowac!! Pozdrawiam!
BettyL,
tez tak pomyslelismy, moze masz racje 🙂 Pozdrowienia serdeczne
Arnika,
szkoda, ze tak mocno glutenowe, prawda? Dziekuje i pozdrawiam serdecznie
Zufik,
🙂
Sylwia,
ojej, no co Ty. Tak od razu zazdroscic, ale czego? Ja sie staram, bardzo, i duzo w tym emocji, dlatego ciesze sie, ze Wy to czytacie i ze sie podoba. Kazdy ma swoj styl, Ty takze. No i tak, koniecznie wyprobuj tych buleczek. Rewelacja. Serdecznie Cie pozdrawiam
Anna
Piękne zdjęcia. I piękny post… Anioł sam w sobie już jest idealny, więc chyba dałabym mu na imię ON. Gorzej, jeśli to ona 😉
Anna, dla mnie Anioł to Anioł:).
A bułeczki w Twoim wydaniu to Bułeczki:). Uwielbiałam z makiem jak byłam mała, chociaż to były rogale:)
Czyli wciąż masz śnieg:)
Jakbym o sobie czytała:), bo tez tak jechałam i pola przemierzałam:)
Jak dobrze, że jesteś i masz ten biały spokój, tak go przynajmniej odbieram, i takie spokojne, pyszne zdjęcia:)
Uścisków moc..:*:*:*:*:*
Przepiękne są te bułeczki. Widać, że mięciutkie i pyszne. Bardzo lubię takie maślane bułki.
🙂
A Anioł..? Mam takie samo zdanie jak Ewelajna 🙂
Uściski Anno:*
Dzieci zadają takie … ciekawe pytania. I ich pytania są najlepsze. Myślę, że Anioł Stróż ma na imię tak jak do niego mówimy. Niech to będzie Anioł, może to też być Marcin czy Basia :). A bułki… uwielbiam maślane.
taka bułeczka z dzemem… niebo
Moj syn tez wczoraj pojechal, do Leysin, ale na krocej, juz za tydzien w piatek wraca. Moze mu na powrot takie buly upieke 🙂
o proszę, akurat szukam sprawdzonego przepisu na takie bułeczki 🙂 Ja też dzisiaj piekłam z makiem, ale bajgle 🙂
Ile maku! Wyglądają przepysznie:) Pozdrawiam! 🙂
Nuovana,
jakos tak sobie teraz pomyslalam, ze chyba wolalabym, zeby czuwala nad nim Kobieta Aniol Stroz 🙂 wiec Ona… dziekuje i pozdrawiam Cie serdecznie
Ewelino Kochana,
wiem, bo pamietam. Ale jakos zawsze jest w czlowieku taka potrzeba oswajania, Aniol Stroz z imieniem, ktory mu nadaje jest jakby bardziej moj, chyba? Prawda?
Tak, zima na calego. W koncu to zima… Sa tacy co przeklinaja, ja sie ciesze. Wszystko jest na swoim miejscu i tak jak powinno.
Rogale takie maslane z makiem pamietam i ja, sa do dzisiaj w sklepie u dziadka, w Polsce… i pieke je tu w Brukseli na zmiane z buleczkami, bo to ulubione synka 🙂
Buziaki, buziaki, buziaki i moc cieplych usciskow
Majana,
niby tak i niby nie… mnie samej trudno zdecydowac, ale skoro dziecie pyta znaczt, ze potrzebe taka jaks ma, trzeba ja wypelnic jakos… chocby rozmyslaniami tylko 🙂 Moc serdecznosci
KucharzyTrzech,
oj tak… i ja je bardzo lubie. Takie tez bylo i nasze pierwsze skojarzenie… tyle, ze zrodzila sie tu pewna konfuzja. Pamietasz gospodarza domu z Alternatywy 4, tez mu bylo Aniol, w dodatku Stanislaw. Wiec sie tylko usmiechnelismy do tego pomyslu… Moc serdecznosci
Pasjonatka,
🙂
ALeksandra,
A to Ci niespodzianka… to pojechali razem! Bedziemy tesknic jednoczesnie :-)Pozdrawiam Cie serdecznie
Zielenina,
moge tylko ku dalszej zachecie potwierdzic, ze przepis to sprawdzony wielokrotnie 🙂 Pozdrowienia serdeczne
Justka2712,
no wlasnie ten mak musi byc, nie sezam, nie carnuszka… takie uwielbiamy najbardziej 🙂 Serdecznie
Anna
pięknie wyglądają aż chce się je porwać od razu z talerza:)
Faktycznie, Anioł to był Stanisław 🙂 a Aniołowa Miećka :)ściskam.
synek wie,co dobre:)wszak mak to taki przyjemny dodatek,zarówno smakowo,jak i estetycznie.
piękne śniadanie,szczególnie w takim koszyczku i na takiej rustykalnej serwetce!
zapisuję:)
pozdrawiam!
Justyna Bak,
i w ten sposob wlasnie porywa sie kilka sztuk jednoczesnie… 🙂 pozdrowienia
KucharzyTrzech,
o Aniolowej jeszcze zapomnialam… na szczescie Mieczyslawy w domu nie mamy 🙂 bo dopiero bysmy mieli alternatywe… serdecznie
Monika,
makowi mowi zdecydowanie TAK ale juz pozostalym ziarnom kategoryczne NIE… dobre choc i to… pozdrowienia
Anna
Pyszne bułeczki!
Rozstania z dziećmi są potrzebna ale zawsze bolą… Czas szybko minie i z radością wtulisz się w najpiękniejszy na świecie zapach.
Bułeczki mnie zachwyciły:)
POzdrawiam!
Bułeczki piękne. Wyglądają zupełnie jak prosto z piekarni:) No i pięknie napisane…:)
Pozdrawiam serdecznie
Chyba masz rację… A poza tym ten Stanisław Anioł zdecydowanie do mnie przemówił:)