Chleba i Radia!

Zaczęłam pisać ten wpis 14 marca – taką datę nosi jego pierwszy szkic. Już wtedy wydawało mi się, że miarka się przebrała. Kolejne tygodnie pokazały,  że pługi ledwie czekały na sygnał, do tej pory ledwie zataczając niewinne kółka na przedpolach, to tu,  to tam. Dzieło zniszczenia miało się jednak dokonać. I – o dziwo – przyjęłam to z zadziwiającym spokojem. Trójkę zaorano.

Postanowiłam jednak ukończyć ten wpis, który przecież pisał mi się w głowie od 4 lat. Zanim za chwilę okaże się, że mamy do czynienia z kastą dziennikarską. Nasza niemiłosiernie panująca władza szczyci się publicznie osiągnięciami bez precedensu w wielu dziedzinach. I z tym jednym nie sposób się nie zgodzić – nikomu wcześniej takie dzieło zniszczenia tego, co naprawdę dobre, buduje wspólnotę i wypełnione treścią najwyższej próby, nigdy wcześniej się nie udało.

Dla mnie, człowieka od lat żyjącego za granicą, Trójka – to była Polska. Słuchałam prognoz pogody w pierwszych latach emigracji i smutek ściskał serce, gdy uświadamiałam sobie, że to słońce tam świeciło nie dla mnie, ale zaraz potem zawsze pojawiała się głęboka wdzięczność, że tę Trójkę mam, że jest ze mną, że słuchawkę telefonu mogę nosić wczesnym rankiem w kieszeni szlafroka, a wieczorem zabieram ze sobą do łazienki, by nic nie umknęło mi podczas mycia zębów. Jednym z najpiękniejszych prezentów pod choinką było radio internetowe, które służy mi do dziś. Wróć. Służyło.

Nie będę pisać o małości aparatczyków, szeregowców i generałów tej armii (Boże, jak tu nie użyć inwektyw???) – więc dobrze – powiedzmy to – Idiotów. Wierzę, że głupotą w najczystszej postaci jest sądzić, iż wszystkie te działania kiedyś nie zwrócą się przeciwko ich pomysłodawcom. Nie będę też okraszać tego tekstu nawiązaniami do powiedzeń o nadgorliwości. Wszyscy jesteśmy świadomi tego, co się dzieje.

Postanowiłam właśnie, że napiszę o tym, czego będzie mi brakowało najbardziej, za co najbardziej jestem wdzięczna i czego najbardziej mi brakuje i będzie to moje pożegnanie z moją Trójką.

Tytułem wyjaśnienia – kolejność przytaczanych tu audycji i osób jest przypadkowa, podyktowana głownie płynącym warto strumieniem emocji, które wezbrały i muszą znaleźć ujście.

Pani Redaktor Kasia Stoparczyk naznaczyła wiele moich sobotnich poranków. Zatrzymała w pół ruchu, w pół drogi, czasami gdzieś na poboczu, bo łzy czy wzruszenie kazały zjechać na bok. Na taki poranek, na te rozmowy, czekało się z utęsknieniem przez cały tydzień. A pytanie – po co to życie jest – urosło w naszym domu do rangi kultowego pytania w trudnych życiowych okolicznościach.

Skoro przy porankach jestem.

Kiedy jechałam do pracy z dr Rożkiem wiedziałam, czy jestem spóźniona. Bo rozmowa zaczynała się na wysokości ulicy Jaskółek i jeśli mnie tam wtedy nie było – to wiadomo – SP. A ile pozytywnej energii te abstrakcyjne rozmowy mi dawały – nie potrafię określić.

Piątek zaczynał się od zawsze – wampirycznie, Drakula była jak wniesienie flagi na piątkowym apelu – nie było bez niej poranka, a jedyne możliwe  – i często wybitne – zastępstwo – to była ostatnimi czasy Ania Gacek za sterami mikrofonów. I piątek mógł się toczyć dalej. Ile razy spóźniłam się do pracy, bo musiałam do końca wysłuchać rozmowy redaktorów Nogasia i Manna? Ile książek przeczytałam właśnie dzięki rekomendacjom tego pierwszego? I nawet – Ropucha i książkę Kruszewicza o ptakach, sobie kupiłam, choć przecież dzieci nasze wyrosły już dawno.

Wtorek 14.00? Toż to była uczta!

Nigdy nie zapomnę soboty, kiedy to o 15, jak zawsze usadowiłam się wygodnie przy moim radyjku, by posłuchać Raportu o stanie świata. Wtedy, po raz kolejny poczułam się oszukana i zdradzona. I wściekła. Szcześliwie – tradycję słuchania Raportu w soboty udało się uratować!

Korespondenci z Londynu, Włoch i z Hiszpanii – ja naprawdę nie wiem, do dziś – jak to możliwe, że ich już nie ma – a na relacje z Włoch od niedawna mam alergię.

Poniedziałek jeszcze do niedawna aksamitnie osuwał się w ciemność nocy, a czwartek – od rana – święto, podróż do przeszłości z Anią Gacek. Raju! Ileż to razy nie poszłam biegać, żeby nie stracić ani minuty z audycji, bo w lesie gubił się zasięg.

O Liście, której notowania nagrywałam na wysłużonego Grundiga nie mogę jeszcze pisać.

O Karpiach, które jeszcze były Karpiami do 2016 roku i grudniowych licytacjach, które wyciskały łzy wzruszenia i podziwu, a ubogacały każdy grudzień, nie mogę nawet pomyśleć. Słuchałam ich ze ściśniętym gardłem, były jak odpalane na adwentowym wieńcu świece, coraz bliżej Święta…

Siesta. Redaktor Kydryński. To dzięki niemu pokochałam Lizbonę, a w niedzielę o 15 nie mogłam robić nic innego, jak tkwić przy radiu.

Sobotę zepsuto występem pseudo kowboja, mój sprzeciw i postanowienie, by odtąd w każdą sobotę od 10-11.00 Trójki nie słuchać, mógł się wydawać dziecinny, ale dla mnie miał znaczenie. Choć tyle mogłam zrobić. W końcu – potem była nagroda, Marek mówił – Dzień dobry Państwu i świat się do mnie uśmiechał.

Porażające, jak długa jest lista tych, których nie słychać już w Trójce. Wymienię jeszcze tych, których nieobecność zabolała: Artur Andrus, Maja Borkowska, Beniamin Filip, Michał Gąsiorowski, Marcin Gutowski, Jacek Hawryluk, Magda Jethon, Jerzy Sosnowski, Damian Kwiek, Tomasz Ławnicki, Joanna Mielewczyk, Małgorzata Spór, Monika Sułkowska, Marcin Zaborski, Dariusz Bugalski, Piotr Stelmach, Piotr Kaczkowski, Piotr Metz, Mariusz Cieślik, Michał Olszański, Mariusz Łukawski, Łukasz Błąd, Krzysztof Szubzda, Filip Jaślar…

Wydaje się, że to nie koniec. Ale…

Nie załamujmy rąk, nie rozpaczajmy, to niczego nie zmieni, jak nie zmienią tego setki telefonów puszczanych teraz na antenie Trójki. Zbliżają się wybory. Mamy szansę realnie coś zmienić. Naprawdę. Uczono mnie, że w życiu nic nie ma za darmo. Ale mam wrażenie, że za 500 Plus przyszło nam zapłacić cholernie dużo.

7 comments Add yours
    1. Olu, bardzo Ci dziękuję. Nagrywanie na Grundiga – czy ktoś prócz naszego pokolenia mógłby to zrozumieć???
      Pozdrawiam serdecznie
      Ania

  1. Ja od soboty czuję się, jakby mi umarł ktoś bliski. A już zupełnie się rozkleiłam dziś rano jadąc do pracy, gdy usłyszałam w trójce ABC the look of love. Całe moje świadome życie przeżyłam z trójką, ukształtowała mój gust muzyczny, filmowy, literacki, nawet wegetarianką zostałam 26 lat temu, po wysłuchaniu trójkowej audycji. Jak żyć bez trójki?

    1. Wiesz co Maniu sobie pomyślałam, że jeśli nauczyliśmy się ostatnie 4 lata żyć z trujką (pisownia zamierzona) to i w Nowym Świecie się odnajdziemy. Wystarczy kilka znanych głosów i poukładamy sobie wszystko na nowo. Widać tak się to musiało skończyć. ABy mogło zacząć się coś nowego, dobrego…

      Bądźmy dobrej myśli, pozdrawiam serdecznie

      Ania

  2. Podpisuje sie pod tym tekstem no może oprócz Cieslika. Siesta to nikt nie śmiał mi przeszkadzać. Piatki i soboty były piekne. Łukawskiego też sie pieknie słuchało. Ale będzie lepsze radio , juz niedługo. Pozdrawiam Maria

    1. Wierzę i ja, że to nowe radio będzie lepsze, ale będzie też inne – właśnie to jest najsmutniejsze, że zniszczono coś tak wartościowego, tak skutecznie, że nic już nie będzie takie jak Trójka. Kiedyś zabrakło rankiem Teleranka, w piątek nie było Listy, a nasz ból i tak jest większy niż ich wstyd…
      Pozdrawiam serdecznie
      Ania

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *