Chouquettes.

Mały chłopiec
powrócił. Cały i zdrów. Jakby nie-swój. Do jutra mu przejdzie. Zmieniony przez
wydarzenia, których świadkami nie byliśmy. I przez to taki inny. Opowiadał jak
zwykle niewiele. Pytał o mecz, bo nie dane mu było go zobaczyć. Przeżywał, że
minęło go takie wydarzenie. 
 
Kot zaginął. Nie ma
go już trzeci dzień. Mam złe przeczucia. 
 
Pogoda jak panna już
niemłoda a w mini i makijażu nastolatki. Jesienna przecież a wiosenną udaje. Nikt
nie da się nabrać. Choć to niewątpliwie atrakcja. 
 
Potworny ból głowy
nie daje się oszukać kolejnym tabletkom. Nawet sen nie pomaga. Minie. Tylko
kiedy? 
 
Ptysie budzą we mnie
dziecko. I wspomnienia sobót z czasów dzieciństwa.
I znowu sobota. Czas na kolejny deser. Chouquettes (wym. szuket)
albo po prostu ptysie. Tyle, że posypane cukrem perełkowym. Bez użycia miksera.
Czy innych utensyliów. Wystarczy garnek i łyżka. Przygotowanie zajmuje góra 15
minut, plus pieczenie. Kiedy wyjmuje się je z pieca trudno oprzeć się pokusie,
by zjeść je natychmaist wszystkie. Jednrgo po drugim. Powinny ciut wystygnąć.
Kiedy kończymy jeść ostatniego – pierwszą myślą jest wstać i przygotować
następne. W sumie – czemu nie? Nie mają w sobie zbyt wiele cukru ani tłuszczu. Są
lekkie. Można nadziewać je ulubionym kremem, budyniem lub delikatnym owocowym
musem (wówczas nazywane są profiteroles). A cukier perełkowy można już kupić w
polskich sklepach. Poszukajcie, bo to niezbędny dodatek. Perełki cukru lekko
chrupią podczas jedzenia. Ja je uwielbiam. I wreszcie znalezłam przepis
idealny. Polecam gorąco.
Chouquettes
Składniki:
200 ml wody
3 g soli
15 g cukru pudru lub drobnego
60 g masła
120 g przesianej mąki tortowej
4 jajka
cukier perełkowy
Przygotowanie:
1.      
Nagrzewamy piekarnik do temperatury 180 stopni. Blaszkę
wykładamy pergaminem.
2.     
W garnku doprowadzamy do wrzenia wodę z dodatkiem soli,
cukru i masła.
3.     
Kiedy masło się rozpuści wsypujemy na raz mąkę i mieszamy
energicznie do połączenia składników drewnianą łyżką. Nie martwmy się o grudki,
powstanie nam gładka klucha ciasta. Pozostawiamy garnek jeszcze przez krótki
moment – ok. 2 minut, na gazie, by wysuszyć ciasto, mieszamy.
4.     
Zdejmujemy z ognia i dodajemy partiami roztrzepane
wcześniej jajka. Mieszamy do uzyskania gładkiej, lekko błyszczącej masy.
5.     
Ciasto przekładamy do szprycy lub łyżeczką układamy
porcje ciasta zachowując spore odstępy, na blasze. Uzyskujemy około 25 małych
chouauettes. Każdą posypujemy cukrem perełkowym.
6.     
Pieczemy 35-40 minut. W połowie pieczenia otwieramy na
chwilę piekarnik, by uwolnić parę powstałą podczas pieczenia.

Przepis pochodzi z wrześniowego numeru „Saveurs”.

Smacznego!

14 comments Add yours
  1. Mały chłopiec już w domku, to dobrze:).
    Ptysie cudne. I to dla mnie też wspomnienie dzieciństwa. Moja mama robiła nam ptysie, nadziewała je pysznym budyniowym kremem. 🙂
    Pozdrawiam ciepło 🙂

  2. Karmelitka,
    maluszki byly nakladane lyzka wiec wyszly spore tym razem, dla smaku to na szczescie nie mialo wiekszego znaczenia 🙂 Pozdrawiam serdecznie

    Droczilka,
    dzieki 🙂

    Natalija,
    thanks 🙂

    Wiewiora,
    nie inaczej 🙂 pozdrowienia serdeczne

    Majana,
    mnie mama ptysiow nie piekla, kupowalismmy je. ALe to i tak intensywne wspomnienie. Moc serdecznosci

    Anna

  3. Piękne ptysie i piękna serwetka. Opiekuję się kotem sąsiadów i po trzech dniach się pojawił, ku uldze mojej nieopisanej, czego i wam życzę. Gdy czytam twoje wpisy żałuję,że nie mam dzieci. Pozdawiam

  4. Ja kiedys robilam ptysie serowe. Nie pamietam przepisu, ale musial byc naprawde prosty… a ptysie byly takie wchodliwe… musze odnalzc ten przepis i wyprobowac z moim malym pilkarzem-kucharczykiem! 😉 pozdrowienia!!!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *