Dziś rano, po pierwszych kilkuset metrach na rowerze poczułam, że to jednak jesień. Zmarzły mi dłonie. Czas poszukać rękawiczek, pomyślałam. Chodniki i ścieżki zaludniają się powoli spadającymi liśćmi. Organizm jakby też nagle poczuł zew i domaga się dań otulających, rozgrzewających, tych z gatunku ulubionych. Polenta! Si si! Koniecznie z dynią i parmezanem. Taką sobie wymyśliłam kilka dni temu i od tamtej pory ugotowałam już trzy razy. A ponieważ zasoby dyniowego puree tym samym uległy wyczerpaniu wczorajszy późny wieczór spędziłam na produkcji 🙂 Przy okazji zrodził się kolejny dyniowy pomysł, który już czeka na publikację, ponieważ jednak wzbudził zachwyt cud-męża, spokojnie można go już tutaj anonsować.
Jeszcze gorącą polentę wyjadałam prosto z garnka łyżką (zapewne z łakomstwa, ale także dlatego, że jakoś wyjątkowo mi jej kremowość smakuje) i tak aż do momentu, gdy zdałam sobie sprawę, że za chwilę nie będzie czego fotografować. Następnego dnia dorzuciłam jeszcze pomidorki i syrop z granatów – no i to jest idealne połączenie. Polecam gorąco!
Dyniowa polenta
Składniki: na 4 porcje
175 g purée z dyni
100 g błyskawicznej polenty
500 g bulionu lub wrzątku
65 g parmezanu
Do podania:
jajka (w koszulkach lub po prostu sadzone)
awokado
pomidory
szczodra garść dukkah (przepis znajdziecie tutaj) lub po prostu uprażone ziarna dyni i słonecznika
melasa z granatów (taką propozycję podania widzicie na zdjęciu poniżej) wydaje mi się tu obowiązkowa
Przygotowanie:
- W garnku z grubym dnem zagotowujemy rosół lub wlewamy wrzątek. Powoli, mieszając cały czas, wsypujemy do niego polentę. Gotujemy, mieszając regularnie, jeszcze przez 2 minuty. Dodajemy puree i starty parmezan. Mieszamy do połączenia. Przekładamy na talerze.
- Przygotowujemy resztę składników, które układamy na polencie.
- Podajemy 🙂 Kiedy polenta wystygnie nie będzie już taka kremowa. Wystarczy ją jednak podgrzać i rozrzedzić odrobiną bulionu lub wody. Można również taką zimną pokroić a jej kawałki zgrillować.
Smacznego!