Fastelavnsboller albo norweskie pączki.

 

Codzienność usypaną z piasku zabiera fala nocy. Tyle
starań, wysiłków, dbałości i niedbałości, pośpiechu… obróconych niemal w
ruinę, każdego dnia. Gdzie zamieszkać ma ta królewna, kim rządzić ten król?
Codzienne stwarzanie siebie od nowa. Nowej rzeczywistości i kontekstu środy,
potem czwartku. Do tego czujność, by nie zostać zadeptanym, a być dostrzeżonym,
docenionym. 

 

Kiedy myślę o mojej codzienności i jej kruchej naturze
widzę raczej plażę niż piaskownicę. Przestrzeń, której ogarnąć nie mogę, ani
przed sobą ani za moimi plecami. Niezmiennie grzeje tam słońce, a filtry są
niepotrzebne. Tylko te różowe okulary, na wszelki wypadek, w kieszeni. I
chłopak, co przy mnie, ramię w ramię, ten zamek z piasku tak niezmiennie,
codziennie, silnymi ramionami stwarza, a ciało jego półnagie i opalone. Uśmiech
szeroki i brwi, w które zaplątały się ziarenka piasku.  

 

Czasami potrzebuję tak sobie pomyśleć o moim/naszym
codziennym życiu. Zwizualizować wbrew realiom, rozmarzyć się, zapomnieć w niej.
Bo przecież – uciec się nie da. Zanegować? Buntować? Zaakceptować na swoich
warunkach – to droga, którą wybieram.  

 

Biegnę na moją plażę. A Wy? Może się tam spotkamy? 
Chciałam wypróbować ten przepis. Choć takiego efektu można
się było spodziewać. Bo wyszły z tego bardziej bułeczki niż pączki. Ale mają
dwie ważne zalety. Nie smażymy ich w tłuszczu i przygotowuje się je bez jajek.
Połowę z tuzina wypełniliśmy kremem i polaliśmy czekoladą. Córka pierwsza była
zachwycona, synek pierwszy także pochłonął całość, brudząc buziaka
niemiłosiernie… Resztę zjedliśmy na śniadanie, jako bułeczki po prostu. Bo
wiele ich, przynajmniej tak bogato przełożonych kremem, zjeść się nie da. No,
chyba, że w Tłusty Czawartek…

 

Fastelavnsboller
albo norweskie pączki

 

Składniki:
100 g masła
300 ml mleka
25 g drożdży
75 g cukru
1 łyżeczka cukru wanilinowego/ekstraktu waniliowego
1 łyżeczka kardamonu
duża szczypta soli
550 g mąki

 

Do posmarowania – mleko/żółtko/roztrzepane
jajko

 

Do przełożenia:
200 g kremówki
3-4 łyżki adwokata

 

Na polewę:
110 g czekolady deserowej
2 łyżki wody
30 g masła
1 łyżka kawy rozpuszczalnej w proszku
2 łyżki mleka

 

Przygotowanie:
1.
Z drożdży, pół szklanki ciepłego mleka, łyżki cukru i
łyżki mąki robimy zaczyn. Przykrywamy go i odstawiamy w cieple.
2.
W misce mieszamy ze sobą mąkę, resztę cukru, sól i
kardamon.
3.
Roztapiamy masło.
4.
W mące robimy zagłębienie, do którego wlewamy rozczyn,
mieszamy, dodajemy resztę ciepłego mleka. Zaczynamy wyrabiać ciasto. Na końcu,
kiedy uda nam się mniej więcej połączyć składniki, dodajemy rozpuszczone masło.
Wyrobione ciasto odstawiamy przykryte w ciepłe miejsce, aż podwoi swoją
objętość, czyli na około 1 godzinę.
5.
Po tym czasie wyrabiamy ciasto jeszcze przez kilka minut.
Dzielimy je na 12 lub 15 równych części (zależnie od wielkości, na jakiej nam
zależy) i formujemy z nich bułeczki.
6.
Układamy je na blasze wyłożonej pergaminem, a następnie
przykrywamy i odstawiamy jeszcze na 45 minut.
7.
Nagrzewamy piekarnik do temperatury 220 stopni. Bułeczki
przed włożeniem do piekarnika smarujemy.
8.
Pieczemy ok. 10-15 minut na złoty kolor. Studzimy na
kratce.
9.
Przygotowujemy
krem do przełożenia.
Ubijamy śmietankę. Na koniec dodajemy adwokata. Łączymy.
10.
Przygotowujemy
polewę.
Wszystkie składniki umieszczamy w garnuszku i
rozpuszczamy na małym ogniu. Studzimy lekko.
11.
Upieczone bułeczki  przekrajamy na pół i wypełniamy kremem.
Polewamy czekoladą.

 

 Smacznego!
16 comments Add yours
  1. fajne bułeczki 🙂 ślicznie błyszczy czekolada… a na taka plaże zwizualizowaną to każdy czasem się wybiera, marzy a potem wraca 🙂
    pozdrawiam cieplutko.

  2. Co prawda jestem raczej przeciwko wszelkiemu "light", "bez tłuszczu", "pączki bez smażenia", ale w towarzystwie kremu i ganache – musiało być naprawdę dobre 😉 Pozdrawiam! gingerbreath.blox.pl

  3. Na plażę? Chętnie 🙂
    A bułeczki na plaży będą? 😉

    Aniu dziękuję Ci za komentarz pod Cukiernią – jestem pod jego wrażeniem 🙂

    Przesyłam uściski 🙂

  4. Chętnie pobiegłabym z Tobą w beztrosce (ale, że nie biegam zbyt dobrze, to musiałabyś mnie przekupic tymi pączkami :]). Pozdrawiam 🙂

  5. Antenka, Daktyle, Arnika,
    dziekuje i pozdrawiam Was serdecznie,

    BettyL,
    zapraszam! Ja juz tak nie biegne, teraz akurat spaceruje i rozkoszuje sie sloncem 🙂 Ale tu pieknie, mowie Ci! Serdecznie

    Olka, Anna, Olimpia, Pasjonatka,Roz Airad,
    ostatecznie, w wersji bardziej light mozna sobie przygotowac sama polewe 🙂 i wypic ja na goraco a koncu to sama czekolada… Serdecznie Was pozdrawiam

    Wiewiora,
    ja czasami musze calkiem sporo wizualizowac, zeby jakos dac rade, szczegolnie przy pogodzie, ktora mam za oknem 🙁 Serdecznie

    Nashelly,
    na bycie przeciwko light nie kazdy moze sobie pozwolic, masz szczescie. ALe to nie ten fakt spowodowal, ze siegnelam po ten przepis. To ten kardamon i krem i cala reszta 🙂 Pozdrawiam serdecznie

    Alu,
    plaza efektem wizualizacji to i buleczki trzeba bedzie sobie wykoncypowac 🙂 Zapraszam jednak, cos mi sie zdaje, ze wyobrazni Ci nie zabraknie, zeby mnie tam znalezc 🙂

    Dziekuje za mile slowa, nie wiem czy zasluzone 🙂 Serdecznie

    Majana,
    ciesze sie bardzo. Mysle, ze moglyby Ci posmakowac. POzdrawiam Cie serdecznie

    Evitaa,
    ja takze. Dlatego calkiem niezla kolekcja z tego juz powstala. Zachecam Cie do sprobowania. Pozdrawiam serdecznie

    Ola,
    Olu, tak miedzy nami – ja tez nie biegam zbyt dobrze. Szczegolnie na dluzsze dystanse. Co innego sprint albo szybki marsz. Mozesz sie wiec spokojnie przylaczyc. A paczki beda… zwizaualizowane 🙂 Serdecznie

    Anna

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *