Jak wygląda guma arabska i delikatne kotleciki drobiowe

Staram się robić zakupy sama. Z wielu powodów nie zabieram ze sobą współtowarzyszy. Przede wszystkim dlatego , że nie lubię im odmawiać, a w większości przypadków jestem zmuszona. Przy każdej praktycznie odmowie z mojej strony pada zawsze pytanie:
– A czy tu jest guma arabska?

I tu kontynuujemy nasz mały rytuał perswazyjny. Ja czytam skład, a oni słuchają. I wiecie co? Nigdy nie są w pełni przekonane. Stąd ostatnio pytanie synka pierwszego:
– A jaki właściwie ma kolor ta guma arabska? Jak bardzo jest gumowa? I skąd się bierze?
Nie kupujemy napojów gazowanych, kolorowych, ciastek, ciasteczek, chrupków – chyba, że w wyjątkowych sytuacjach. Buntują się często. Ale tak już musi być.
Z warzywami za to odwrotnie, nie bardzo się lubią. Stąd moja inwencja w wymyślaniu przepisów przemycających warzywa. Takie dania pozwalają często przekonać ich do spróbowania jakiegoś warzywa, którego normalnie by nawet nie powąchały. Tak było z tymi kotlecikami. Posmakowały dzieciom i tacie. Są delikatne, ale konkretne w smaku, lekkie i wilgotne. Polecam niejadkom i smakoszom.

Delikatne kotleciki drobiowe

Składniki :
400 g filetów z kurczaka (waga po zmieleniu)
100 g czerwonej papryki
50 g szalotki
2 łyżki jogurtu naturalnego typu greckiego
50 g tartej mozzarelli
świeże oregano
sól, pieprz

Przygotowanie:
1. Kurczaka, szalotkę i paprykę (obraną) mielimy w maszynce.
2. Dodajemy ser, jogurt, posiekane drobniutko oregano, doprawiamy solą i pieprzem, wyrabiamy.
3. Formujemy kotleciki, obtaczamy je w bułce i smażymy.

Smacznego!

12 comments Add yours
  1. Guma arabska- właśnie, właśnie to powiedzenie mojej mamy i powiem Ci, że chyba wszystkie dzieci interesuje jak właściwie ona wygląda;)
    Buziaki

  2. Asiejko,
    a Ty to raczej niejadek czy smakosz? Pozdrawiam
    Panno Malwinno,
    pewnie ze fajne, nawet dla tych ktorym przemycac nic w srodku nie trzeba…pozdrawiam
    Danusiu,
    o tak…
    Ewelino,
    dzieki za informacje. Guma arabska jest dla naszych dzieci symbolem wszelakich szkodliwych substancji wzbogacajacych, dla mnie zas zawsze (przynajmniej do tej pory) jako E z grupy 400 byla dodatkiem nieszczegolnie pozytecznym, ale czlowiek sie uczy cale zycie (szczegolnie piszac bloga…) dzieki jeszcze raz, buziaki,
    Ewo,
    tez tak probowalam, ale sie nie udalo…przynajmniej placki z cukinii jedza…pozdrawiam
    Olciu,
    powyzej link do informacji podany przez Eweline i bedziesz znala odpowiedz…Swoja droga te wszystkie mamy to takie jakies troskliwe, prawda? Pozdrawiam,
    Anna

  3. Ja jak byłam młodsza to sobie zawsze wyobrażałam takiego araba w turbanie jadącego na wielbłądzie i żującego gumę arabską 😀

    Bardzo fajne kotleciki! 🙂

  4. Hmm… jak więc ta guma właściwie wygląda? ;))

    Mnie niestety czasem zdarza się kupować i zjadać takie 'śmieci'. To chyba zależy od przyzwyczajeń… a mnie niestety nigdy nie wpajana szczególnie zdrowego odżywiania. Sama próbuję, ale niezbyt to łatwe – szczególnie, kiedy jeszcze jest się zdanym w pełni na gotowanie Dorosłych. ;))

    Kotleciki mi się podobają.
    Choć smażone, a za smażonym i panierowanym niezbyt przepadam.

    Ściskam!

  5. Guma arabska to kiedys byl taki klej w plynnej postaci sprzedawany w takich malych buteleczkach. Pamietam, ze jako dzieciaki to my gume probowalismy pic, bylo to bardzo slodkie 😉

  6. To czuję się szczęściarą. Warzywa moja rodzina uwielbia, a gazowanych, kolorowych napojów, kupnych ciastek, chipsów itp. rzeczy nie chcą jeść. Mój synek lat 12, jakiś czas temu poprosił mnie, żebym nie dawała mu na śniadanie chrupek do mleka. A takie kotleciki zjadłabym z radością, są takie prawdziwe, domowe.

  7. Aniu,
    wyobraznia dziecieca nie zna granic… fajne te Twoje skojarzenia, takie obrazowe, pozdrawiam
    Oliwko,
    mozesz sprobowac je ugotowac, na przyklad na parze, jesli nie lubisz smazonych ( ja zreszta tez nie 😉 pozdrawiam
    Agnieszko,
    Przypomnialas mi, rzeczywiscie pamietam szczegolnie specyficzny aplikator tego kleju w buteleczce, mialo sie duzo szczescia, jesli udalo sie wydobyc choc troche kleju. A po spozyciu? Tez pewnie bylo slodko? Pozdrawiam serdecznie
    Lo,
    poczucie w pelni uprawnione. To raczej rzadkosc, takie dizciaki jak Twoj synek, pozazdroscic tylko, pozdrawiam
    Anna

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *