I tu kontynuujemy nasz mały rytuał perswazyjny. Ja czytam skład, a oni słuchają. I wiecie co? Nigdy nie są w pełni przekonane. Stąd ostatnio pytanie synka pierwszego:
– A jaki właściwie ma kolor ta guma arabska? Jak bardzo jest gumowa? I skąd się bierze?
Nie kupujemy napojów gazowanych, kolorowych, ciastek, ciasteczek, chrupków – chyba, że w wyjątkowych sytuacjach. Buntują się często. Ale tak już musi być.
Z warzywami za to odwrotnie, nie bardzo się lubią. Stąd moja inwencja w wymyślaniu przepisów przemycających warzywa. Takie dania pozwalają często przekonać ich do spróbowania jakiegoś warzywa, którego normalnie by nawet nie powąchały. Tak było z tymi kotlecikami. Posmakowały dzieciom i tacie. Są delikatne, ale konkretne w smaku, lekkie i wilgotne. Polecam niejadkom i smakoszom.
Delikatne kotleciki drobiowe
Składniki :
400 g filetów z kurczaka (waga po zmieleniu)
100 g czerwonej papryki
50 g szalotki
2 łyżki jogurtu naturalnego typu greckiego
50 g tartej mozzarelli
świeże oregano
sól, pieprz
Przygotowanie:
1. Kurczaka, szalotkę i paprykę (obraną) mielimy w maszynce.
2. Dodajemy ser, jogurt, posiekane drobniutko oregano, doprawiamy solą i pieprzem, wyrabiamy.
3. Formujemy kotleciki, obtaczamy je w bułce i smażymy.
Smacznego!
pysznie wymyślna ta inwencja..
fajne takie przemycające kotleciki;)
pyszniutko (:
Aniu, aż zajrzałam za tą gumą arabską, bo dla mnie … to był tylko klej w dzieciństwie, który był u moich dziadków. Znalazłam, że ona pożyteczna jest
http://www.roik.pl/guma-arabska-pobudza-rozwoj-flory-bakteryjnej-w-przewodzie-pokarmowym/, wynika z tego, że to nieszkodliwe E…
A kotlecik… to może ja wpadnę na obiad…?
Pyszne, Ja swojemu niejadkowi przemycałam z kolei mięso w plackach ziemniaczanych 🙂
Guma arabska- właśnie, właśnie to powiedzenie mojej mamy i powiem Ci, że chyba wszystkie dzieci interesuje jak właściwie ona wygląda;)
Buziaki
Asiejko,
a Ty to raczej niejadek czy smakosz? Pozdrawiam
Panno Malwinno,
pewnie ze fajne, nawet dla tych ktorym przemycac nic w srodku nie trzeba…pozdrawiam
Danusiu,
o tak…
Ewelino,
dzieki za informacje. Guma arabska jest dla naszych dzieci symbolem wszelakich szkodliwych substancji wzbogacajacych, dla mnie zas zawsze (przynajmniej do tej pory) jako E z grupy 400 byla dodatkiem nieszczegolnie pozytecznym, ale czlowiek sie uczy cale zycie (szczegolnie piszac bloga…) dzieki jeszcze raz, buziaki,
Ewo,
tez tak probowalam, ale sie nie udalo…przynajmniej placki z cukinii jedza…pozdrawiam
Olciu,
powyzej link do informacji podany przez Eweline i bedziesz znala odpowiedz…Swoja droga te wszystkie mamy to takie jakies troskliwe, prawda? Pozdrawiam,
Anna
Ja jak byłam młodsza to sobie zawsze wyobrażałam takiego araba w turbanie jadącego na wielbłądzie i żującego gumę arabską 😀
Bardzo fajne kotleciki! 🙂
Hmm… jak więc ta guma właściwie wygląda? ;))
Mnie niestety czasem zdarza się kupować i zjadać takie 'śmieci'. To chyba zależy od przyzwyczajeń… a mnie niestety nigdy nie wpajana szczególnie zdrowego odżywiania. Sama próbuję, ale niezbyt to łatwe – szczególnie, kiedy jeszcze jest się zdanym w pełni na gotowanie Dorosłych. ;))
Kotleciki mi się podobają.
Choć smażone, a za smażonym i panierowanym niezbyt przepadam.
Ściskam!
Guma arabska to kiedys byl taki klej w plynnej postaci sprzedawany w takich malych buteleczkach. Pamietam, ze jako dzieciaki to my gume probowalismy pic, bylo to bardzo slodkie 😉
To czuję się szczęściarą. Warzywa moja rodzina uwielbia, a gazowanych, kolorowych napojów, kupnych ciastek, chipsów itp. rzeczy nie chcą jeść. Mój synek lat 12, jakiś czas temu poprosił mnie, żebym nie dawała mu na śniadanie chrupek do mleka. A takie kotleciki zjadłabym z radością, są takie prawdziwe, domowe.
Aniu,
wyobraznia dziecieca nie zna granic… fajne te Twoje skojarzenia, takie obrazowe, pozdrawiam
Oliwko,
mozesz sprobowac je ugotowac, na przyklad na parze, jesli nie lubisz smazonych ( ja zreszta tez nie 😉 pozdrawiam
Agnieszko,
Przypomnialas mi, rzeczywiscie pamietam szczegolnie specyficzny aplikator tego kleju w buteleczce, mialo sie duzo szczescia, jesli udalo sie wydobyc choc troche kleju. A po spozyciu? Tez pewnie bylo slodko? Pozdrawiam serdecznie
Lo,
poczucie w pelni uprawnione. To raczej rzadkosc, takie dizciaki jak Twoj synek, pozazdroscic tylko, pozdrawiam
Anna