Krem Ratatuj z jesienią w tle…

IMG_2198
To może zabrzmieć dziwnie, ale tylko rano, podróżując wspólnie pociągiem do pracy, mamy czas na rozmowy. Wtedy opowiadamy sobie wydarzenia dnia minionego i plany na najbliższe godziny, podejmujemy decyzje, które wymagają jednomyślności, ustalamy strategię powrotnąi weekendową. Nie ma na to czasu w domu, w otoczeniu dzieci, aktualnie także tych z Bullerbyn i Zielonego Wzgórza, testów z hiszpańskiego, biologii, matmy i w ogóle całego tego popołudniowego spiętrzenia spraw i zdarzeń…

Wariactwo, mówięWam!

Ale przecież wielu z Was ma tak samo. Taka tam zwyczajowa codzienność. Jak mawia cud-mąż – jesteśmy zabukowani. Od pierwszej sekundy, tuż po otwarciu oczu rano, aż po ostatnią, świadomą myśl przed zaśnięciem, a często także i w snach. Dlatego tak cenne wydają się dosłownie chwile, sekundy zawieszenia codziennego chaosu, gdy dzieje coś wyjątkowego albo całkiem zwyczajnego, ale zostaje to dostrzeżone, przeżyte i zachowane w pamięci na dłużej.

Jak choćby ta wczorajsza. Kiedy zaskakuje, zachwyca i cieszy, a wszystko to jednocześnie, chwila, gdy niespodziewanie przejeżdża obok ciebie autobus szkolny z twoimi dziećmi wracającymi ze szkoły. I twarz ślicznej nastolatki rozpromienia się na twój widok. I macha do Ciebie i całusy wysyła. Złapałam tę chwilę i schowałam dobrze. Będę do niej wracać i cieszyć się nią na nowo.

Chwilowe zawieszenie codzienności.

Mała, drobna radość.Jak wyjazd na weekend, którego się tak obawiałam. Bo kto za mnie zrobi wszystko to, co robię w weekend w domu, kiedy nas nie będzie? No i te przygotowania! Ugotować,upiec, spakować i zapomnieć tylko o tym, co mało ważne lub dostępne na miejscu…Zupełnie niepotrzebnie! I czy to trzeba naprawdę wyjechać, żeby móc wziąć długą,relaksującą kąpiel? Albo poczytać rano w łóżku ulubioną gazetę? A widać trzeba!

Nazbierałam sobie sporo takich dobrych, prawdziwie kojących chwil. Wracam do nich często. Analizujęwszystkie szczegóły. Jak cieszy się dziecko rozpakowując prezent, na który długo czekało. Zamykam oczy i rozpakowuję, powoli, delikatnie, z uwagą. Już wiem, co jest w środku, ale cieszy mnie sama możliwość powrotu do tej chwili, tych emocji.

A weekend w Ardenach był naprawdę uroczy. Sobota, słoneczna i ciepła, w sam raz na rowerową przejażdżkę.Choć hasło – „To w końcu bierzemy te rowery czy nie?”- przejawiało sięnajczęściej w mailowych dyskusjach. I dobrze, że wzięliśmy. I pięknie, że wśród nas nie zabrakło tych dobrze zmotywowanych, których byle górka, (jaka byle! – chciało mi się czasami stęknąć) nie zniechęciła i skłoniła do powrotu… i którym udało sięprzekonać nas, że jeszcze tylko trochę pod górę a potem to już na pewno musi byćw dół… Zaczęłam też rozumieć, że jeżdżenie po naprawdę głębokich kałużach może dawaćtyleż satysfakcji co pozytywnej energii. Zresztą, zobaczcie sami… My wrócimy tam jeszcze nie raz. Z całą pewnością.

Dziś jeszcze proponuję Wam zupę, która robi się właściwie sama. Wystarczy wstawić składniki i zapomnieć o nich na dłuższą chwilę. Resztęzrobi za nas melakser. Ratatuj, mój ulubiony klasyk w trochę innym wydaniu.

Już wkrótce (to jednak dość pojemne czasowo pojęcie) zapraszam Was na pyszne cynamonowe ciacha. Piekłam je wczoraj późno w noc, zostawiłam do wystudzenia na kratce, dałam do spróbowania cud-mężowi, zamknęłam w puszce, którąschowałam poza zasięgiem dzieci i nawet moim własnym a wszystko po to, by rano wchodząc do kuchni poczuć ich zapach na nowo. Chyba nocował w piekarniku… mam nadzieje, ze było mu wygodnie i wróci tu jeszcze. Cynamon, jak ja uwielbiam cynamon!
 

IMG_2206
Krem Ratatuj 

Składniki:
400 g pomidorów
1 średni bakłażan
1 średnia cukinia
1 czerwona papryka
mała papryczka chili
3-4 ząbki czosnku
2 szalotki lub 1 średnia cebula
1-2 łyżki oliwy z oliwek
1 łyżka aceto balsamico
duża szczypta cynamonu
sól, pieprz, zioła prowansalskie
 
Do podania:
tarty żółty ser (użyłam Comte)
bagietka
zielona pietruszka lub pesto 

Przygotowanie:
1. Nagrzewamy piekarnik do temperatury 180 stopni.
2. Wszystkie warzywa obrane i pokrojone na mniejsze kawałki układamy
w głębokim żaroodpornym garnku, na którego dnie wylewamy oliwę. Posypujemy ziołami,
mieszamy. Przykrywamy, wstawiamy do piekarnika na 30-40 minut.
3. Całość miksujemy. Doprawiamy. Podajemy z serem, bagietką
i pietruszką.
 
IMG_2378
ARDENY

 
IMG_2295
 
 

IMG_2296
ARDENY-001

ARDENY-002

IMG_2354

IMG_2361

 
IMG_2375
8 comments Add yours
  1. Anna, dobrze, że troszkę odpoczęłaś:).
    Wyjechać aby wziąć kąpiel… To następnym razem przyjedź do mnie – wanna będzie tylko Twoja…:):):):):).
    I chwile do celebrowania i przyglądania się im z każdej strony, bo takie są fajne… Tak tylko na wyjeździe. U mnie, choć nie ma Dzieci z Bullerbyn i innych matematyk…, też wariactwo – ale to już uważam za nienormalne….:(
    Fajnie Wam było, zdjęcia wszytko mówią – pogoda – podstawa:).
    Twój płynny ratatuj ciekawy:). Muszę zrobić – właściwie brakuje mi tylko bakłażana:)
    :*

  2. Na jesień planowałam odchudzanie. To wyjątkowo durny pomysł, jak się okazało. Jak tu się odchudzać, kiedy zimno, a organizm woła o ciepło i zapasy. Przekładam na wiosnę. Ha, ha. A pomidorowa zupa-krem i cynamon to jest to…

  3. Droga Anno, śledząc Twoje wpisy mam nieodparte wrażenie,że uważasz siebie za jedyną kobietę pracującą na świecie. Od czasu, gdy zaczęłaś pracować, wyłącznie ten temat dominuje na blogu i niestety przysłania jego warstwę kulinarną.
    Otóż, powiem Ci tak: nie Ty jedna wstajesz wcześnie rano, nie Ty jednak wracasz późno i po pracy masz mnóstwo obowiązków, nie Ty jedna nie masz pojęcia od czego zacząć w weekend – sprzątać,czy gotować na następny tydzień. Trochę skromności… takich jak Ty jest tysiące…jednak nie obwieszczają tego kilka razy w tygodniu na swych blogach…

    1. Zastanawialam sie co mam Ci odpisac. I uswiadomilam sobie, ze pozostawiajac swoj komentarz sama dalas dowod nieskromnosci… Oto bowiem poczulas sie w obowiazku wypowiedziec w imieniu tysiecy pracujacych ludzi… No coz…
      Skoro juz sie tak wymieniamy – dobrymi radami… pragne Cie ostrzec, ze nadal bede sie wypowiadac w imieniu swoim i tylko swoim, bo tak sie sklada, ze moj blog prezentuje moje wlasne opinie…
      Lubie myslec o moich czytelnikach jako o ludziach dobrych, pieknych wewnetrznie i pelnych empatii. Nie wiem czy jestem nieskromna, ale z cala pewnoscia bywam naiwna – Twoja wypowiedz jest tego najlepszym dowodem.

      PS. Szkoda, ze nie czytasz uwaznie wiec moze lepiej nie czytac wcale.

      Anna

  4. Drogi Anonimowy (aczkolwiek konkretny) Czytelniku,
    Blog Anny nigdy nie byl – i mama goraca nadzieje, ze nigdy nie bedzie – darmowa ksiazka kucharska. Jak kazdy autorski blog wyraza mysli, opinie, wrazenia autora. Jest to absolutnie zgodne z idea blogowania. Dzieli sie z innymi tym, co uwaza za stosowne. Jezeli tylko nie razi to uczuc innych, to ma do tego pelne prawo. Tak jak Czytelnik ma prawo…tego nie "sledzic".
    Skromnosc nie ma tu nic do rzeczy. Gdyby tak bylo, kazdy z milionow blogow, moglby byc osadzony w ten sposob…ah ten autor pisze tylko o tym co mysli, jaki egocentryzm….
    Pozdrawiam Cie Anno, tak trzymaj !!!
    Skromnie, lecz imiennie
    Piotr

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *