Książki października.

Wyjątkowo się ta jesień rozpoczęła. Także pod względem czytelniczym. Wszystkie przeczytane pozycje uznaję za świetny wybór i naprawdę wyjątkową ucztę. Wśród nich książki moich najukochańszych pisarzy, może dlatego? Zbliża się koniec roku i czas podsumowań. Jak spośród ponad 50 tegorocznych lektur wybrać dziesiątkę tych najlepszych??? Jeszcze nie wiem, ale będę próbować.

„Podróż zimowa” Jaume Cabré, Wydawnictwo Marginesy 2018

To ciekawe doświadczenie – czytać Cabré w tak krótkich formach. Niektóre z opowiadań to perełki, całość czyta się z prawdziwą przyjemnością. To świetna lektura na jesienny lub zimowy wieczór.

„Prawda” Riikka Pulkkinen, Wydawnictwo Noir sur Blanc 2012

Można by oczywiście napisać – kolejna historia o miłosnym trójkącie. I na dodatek – będzie to prawda. Ale historia to niezwykła – opowiedziana przez matkę, córkę i kochankę. Wielogłosowa, nie szukająca usprawiedliwień, nie rzucająca oskarżeń, nie siląca się na ocenę i przede wszystkim – niesentymantalna. Skandynawska w warstwie języka i stylu (mam nadziję, że ktoś zrozumie co się za tym kryje), wciągająca i poruszająca. Pozostawiająca wiele emocji, z którymi jakoś trzeba się zmierzyć przed zaśnięciem (żeby nie było – że nie ostrzegałam). Polecam!

„Anna odkryła w Paryżu wiele przyjemności, był tego pewien. W restauracji zamawiała wino i duszkiem wychylała kieliszek. Matti pomyślał: To dzieje się zawsze od nowa. Zawsze są tacy, którzy są młodzi i którym się wydaje, że takie rzeczy nie przytrafiły się jeszcze nikomu przed nimi, tylko im. I wierzą, że to właśnie ich życie, ich radości i smutki są zupełnie wyjątkowe, niepowtarzalne. Że to właśnie ich miłość jest silniejsza niż jakakolwiek inna. Wierzą, że ich przeznaczeniem nie jest poznanie ciężaru dni. Może to prawda. Młodzi mają dla siebie cały świat, trwonią go bez cienia smutku, bo niecierpliwie chcą doświadczać innych światów, zawsze nowych.

Chciał powiedzieć Annie: zbuduj sobie dom z tych beztroskich dni. One są snam, ale nie musisz się jeszcze budzić. Minie dziesięć lat i wtedy wyrwiesz się z tego snu, pięć lat później będziesz walczyć przeciw temu przebudzeniu, po kolejnych dziesięciu latach ty także zadowolisz się tym, co jest. To wcale nie takie złe, to nie żadne nieszczęście. W gruncie rzeczy to nowa forma szczęścia, i będziesz się o nią troszczyć jak o wszystkie inne swoje doznania szczęśliwości. Będziesz jeszcze miała takie chwile, gdy będzie ci się zdawać, że świat ofiarowuje ci się jak prezent. Ale już nie będą one takie same. Będziesz oglądać świat, jakbyś patzryła na obraz, któremu ramy nadał czas, czy może doświadczenie czasu, i będzie Ci to sprawiać przyjemność w inny sposób niż kiedyś.”

„Trudne światło” Thomás González, Wydawnictwo Znak 2018

„Przespałem prawie cztery godziny bez przerwy, nic mi się nie śniło, dopiero o siódmej obudził mnie niepokój niczym dźgnięcie w brzuch – z powodu śmierci mojego syna Jacoba, którą zaplanowaliśmy na siodmą rano czasu Portland, dziesiątą wieczór w Nowym Jorku” – czytamy na pierwszych stronach książki. Taki wstęp sprawia, że chce się tę książkę przeczytać jak najszybciej, dowiedzieć się, posiąść tajemnicę. W miarę jadnak lektury zwalniamy, pochłonięci opowieścią trudną, smutną i tragiczną – ale opowiedzianą w sposób niezwykle poetycki, pozbawiony sentymentalizmu, prostolinijny. Poznajemy jej głownego bohatera i członków jego rodziny naznaczonych wypadkiem dorosłego syna i jego konsekwencjami. Razem z bohaterem przeżywamy te chwile, rozdzierające cierpienie, beznadzieję i nadzieję, bezradność i działanie, w końcu – samotność. W przypadku tej książki bardzo dobitnie przekonujemy się, jak bardzo samotni jesteśmy w obliczu cierpienia, własnego i najbliższych osób – bo każdy z nas musi je przepracować sam, stawić mu czoła lub nie, walczyć lub się poddać. To naprawdę wyjątkowa książka, niezwykła i tak zwyczajnie napisana, wzruszająca, chwytająca za gardło, pozostawiająca w głowie pytania, ale też wbrew wszystkiemu – niepozbawiona nadziei, bo „(…) radość zawsze – albo prawie zawsze – przebija się, wypływa na wierzch jak kawałek drewna w wodzie, niezależnie od głębi przeżytego dramatu.” Dodać tu jeszcze należy – „Trudne światło” to piękna opowieść o miłości w wielu jej aspektach, przyjaźni i starości. Polecam!

„Cień eunucha” Jaume Cabré, Wydawnictwo Marginesy 2016

Niesiona trochę lekturą „Podróży zimowej” sięgnęłam po inną książkę Cabré kupioną sporo wcześniej, a czekającą cierpliwie na swoją kolej na półce. W moim czytelniczym odczuciu „Wyznaję” nie pobije nic, to książka kompletna i wybitna, wszystkie inne książki autora to w związku z tym lektura obowiązkowa, ale też – komplementarna. I dobrze, w sensie – gwaracji jakości, którą ma czytelnik sięgając po „Cień eunucha” .  Mamy więc pasjonującą opowieść rodzinną z historią powojennej Hiszpanii w tle. A każda rodzina – jak to w takich wypadkach bywa – ma swoje tajemnice, które często bywają motorem działań jej członków. Jest i mistrzowska i jedyna w swoim rodzaju narracja, który tak sobie cenię u Cabré. Genialne tłumaczenie i muzykalność tej ksiąki (jakkolwiek to brzmi) dopełniają całości. Aaaa, i tytuł! Wiecie, skąd się wziął? „Kiedy krytyk odwraca się, widzi za sobą cień eunucha. (…) Kto chciałby być krytykiem, gdyby mógł być pisarzem?”

 

„Ucho igielne” Wiesław Myśliwski, Wydawnictwo Znak 2018

Mam z tą książką, okrzykniętą już najlepszą w twórczości Wiesława Myśliwskiego, mały problem. Mały – bo nie bardzo lubię bawić się w takie klasyfikacje i w sumie – niewiele sobie z nich robię – ponadto – kwestia to drugorzędna, w moim odczuciu, taka prawdziwa lub nie – łatka. Problem – bo jednak jest wątpliwość i trochę niezgody na takie ujęcie sprawy. Gdyby już trzymać się tego kontekstu – dla mnie najlepszą książką Autora pozostaje „Traktat o łuskaniu fasoli”, następnie zaś (co ja wyprawiam???) – „Widnokrąg” a dopiero potem – „Ucho igielne”. Ale to oczywiście moje odczucia, z akcentem na moje, bo jak do tej pory nie spotkałam się z podobną oceną. I oczywiście – to wciąż jest Mistrz, jego pióro, narracja, refleksje nad życiem, dociekliwość, mądrość i uważność. Oczywiście także – nie przeczytać tej książki to poważna strata. Ale… za większą jeszcze uznałabym nieprzeczytanie „Traktatu”. Polecam gorąco oczywiście i bardzo ciekawa jestem Waszych odczuć.

„Wszystkie pytania jakie sobie w życiu zadajemy, sprowadzają się do tego jednego, czy warto było. No, nie w pańskim wieku. Po latach, po latach dopiero. Tylko proszę pamiętać, że młodość potrafi długo zwodzić. Niech się pan nie da jej oszukać. Nagle okazać się może, że młodym to pan był przed wielu laty. Niestety.”

to be continued…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *