Kiedy tak teraz zasiadam przed komputerem nie mogę uwierzyć, że dziś sama jestem blogerem. Do dziś też trudno mi uwierzyć, że gdzieś tam daleko jest ktoś mi bliski, którego znam tylko z cyberprzestrzeni. To był zawsze ten rodzaj znajomości, o których tylko czytałam w gazetach. A tu proszę.
Poznałyśmy się za pośrednictwem bloga i tak to już trwa. Zdjęcia Eweliny umieściłam dzisiaj tutaj i tutaj. Prawda, że piękne? Dobrze jest spotkać kogoś, kto podziela Twoje pasje i patrzy na wiele spraw w dokładnie ten sam sposób. Tak dobrze jest też wiedzieć, że to co robię, służy komuś i czemuś. Dlatego dziękuję Ewelinie i Wam wszystkim, czytelnikom, którzy tu zaglądacie. Dziękuję moim przyjaciołom, wszystkim bratnim duszom, które spotkałam na swojej drodze za Waszą obecność i jej dowody. Rozgośćcie się. Dziś zapraszam na acras.
Acras pochodzą z Martyniki. Najbardziej popularne to acras z dorsza*, ale przygotowuje się je na wiele sposobów, z krewetek, słodkich ziemniaków, bakłażana, bananów, serwuje się je jako przystawki. Idealne na piknik. Możemy też przygotować je wcześniej, ciasto uformowane w kulki zamrozić i smażyć zaraz po wyjęciu z zamrażarki, a tuż przed przyjściem gości…
*właściwie z dorsza solonego i suszonego (la morue), którego, moczymy wcześniej w wodzie z mlekiem
Pączki wytrawne czyli acras z bakłażana z kolendrą i czosnkiem
Składniki:
3 małe bakłażany
1 ząbek czosnku
200 g mąki
1 łyżeczka drożdży instant
2 jajka
1 łyżeczka świeżej posiekanej kolendry
szczypta soli
olej słonecznikowy lub kukurudziany do smażenia
Przygotowanie:
1. Obieramy bakłażany, kroimy je w grubą kostkę i gotujemy na parze. Miksujemy je na purée z czosnkiem.
2. Mieszamy mąkę z drożdżami, solą, jajkami i purée bakłażanowym. Na koniec dodajemy kolendrę.
3. Rozgrzewamy olej, smażymy jak pączki, nakładając ciasto na rozgrzany dobrze olej dużą łyżką, aż się zezłocą.
4. Osuszamy na papierowym ręczniku, możemy je podać z chutneney’em z zielonych pomidorów. Pyszne na ciepło, na zimno również.
w wersji wytrawnej jeszcze nie jadłam, a tym bardziej sama nie przygotowałam, ale wyobrażenie ich smaku jest cudowne 🙂
Choć wciąż rzadko odbieram maile, to rzeczywiście niesamowite – być częścią tej wielkiej społeczności.
Przepis brzmi bardzo interesująco. Szczególnie, że jak można przypuścić, pączki kojarzyłam dotychczas jedynie z konfiturą. 😉
Pozdrawiam!
Dziękuję, moja Bratnia Duszo…:) Wzruszyłam się, wiesz… Właśnie upiekłam rabarbarowe maślane od Ciebie…:)- to było drugie podejście:)A bakłażna "wciągnęłam" wczoraj… Taką jednak jego wersję widze po raz pierwszy.
Śliczna miseczka i obrus:)
Wieczorem coś napisze. Zaraz do pracy…
:*
Acras z rybki juz robiłam, pod względem dostępności ryb, zarówno świeżych jak i wędzonych, w Belgii mamy szerokie pole do popisu. Takie kuleczki z rybami to świetny sposób na niejadków albo dzieci, które nie chcą jeść ryb. Ale przyznam, że takich warzywnych jeszcze nie jadłam – będę musiała spróbować.
Swietny przepis – dziekuje za wersje wegetarianska:) Na pewno do zrobienia na najblizszym summer party dla przyjaciol 🙂
mmmm ciekawy przepis 🙂
Bardzo piękne i prawdziwe to co napisałaś o cyberprzestrzennej przyjaźni (oj, jak to brzmi). I wiesz odczuwam to samo, od niedawna tez jestem blogerką i czuję, że mam kilki nowych, dobrych przyjaciół. Wspaniałe uczucie.
Pozdrowienia!
Just My Delicious,
warto sprobowac, jestem przkonana, ze sie nie zawiedziesz, pozdrawiam
Oliwko,
sama wiesz, jak jest roznorodnie i ciekawie byc czescia takiej spolecznosci, trzeba tylko umiec zachowac odpowiednie proporcje i ciagle czytac ksiazki, pisac listy pachnace atramentem i siegac po sluchawke telefonu tak czesto jak tylko sie da… sama wiesz, przeciez? Acras sa naprawde godne polecenia, napisz, jesli sie skusisz, jak Ci smakowaly, pozdrawiam
Ewelino,
dzieki, ze napisalas 🙂
Agnieszko,
wiesz, niestety moich dzieci chyba nic nie jest w stanie przekonac do ryb, musza po prostu dorosnac i sami sprobowac, pozdrawiam
Marto,
napisz, jak Wam smakowalo, prosze. Pozdrawiam
Joanne,
polecam, wart sprobowaC, pozdrawiam
Anno Mario,
Rzeczywiscie, wyjatkowe uczucie, bez granic i kilometrow do pokonania… pozdrawiam
Anna