Także i w kuchni zaczyna się przedwiośnie. Coraz więcej na naszych talerzach mrożonych warzyw (opróżniamy zamrażarki), dyni, które cierpliwie czekały na swoją kolej pochowane w spiżarkach, bulw i powoli, niewinnie – kiełków.
To dobry czas, kiedy niewiele trzeba by coś nas ucieszyło. Promień słońca, śpiew kosa o poranku, powiew ciepłego powietrza na twarzy, każda minuta wydłużającego się mozolnie dnia, informacje w radiu o pierwszych bocianach, które dotarły do Polski. We wszystkich kiełkuje lub rośnie w siłę optymizm. Magia i zew natury – one to dopiero mają moc!
Nad ranem wstaję, by otworzyć okno i wpuścić do środka śpiew ptaków. Popołudniami nie mogę napatrzyć się na światło, które jeszcze gości w kuchni, gdy zabieram się do przygotowywania obiadu. Daję się ponieść złudzeniu, że pracuję krócej i szybciej wracam do domu. Akurat.
Pragnienie, by posiłki w tym czasie stawały się bardziej energetyczne także wizualnie, rośnie również. Oto dowód. Polecam gorąco!
Pieczona dynia z jarmużem i krwistą pomarańczą
Składniki:
750 g dyni (waga przed obraniem)
2 łyżki oliwy
1 duża szalotka
2 ząbki czosnku
garść pokrojonych liści jarmużu
1 słoiczek cieciorki
kilka łyżek bulionu warzywnego
3 łyżki jasnego sezamu
1 łyżka czarnuszki
1 krwista pomarańcza
sok z cytryny lub pomarańczy
sól, pieprz
opcjonalnie – świeża kolendra
Przygotowanie:
1. Nagrzewamy piekarnik do temperatury 200 stopni.
2. Dynię obieramy, kroimy w dużą kostkę, skrapiamy 1 łyżką oliwy. Mieszamy, przekładamy do naczynia żaroodpornego, pieczemy 20 minut.
3. Na pozostałej oliwie podduszamy posiekaną drobno szalotkę i czosnek. Dodajemy jarmuż, mieszamy, podlewamy odrobiną bulionu. Dusimy kilka minut.
4. Dodajemy odcedzoną cieciorkę, mieszamy.
5. Sezam prażymy na suchej patelni.
6. Obieramy i kroimy na cząstki pomarańczę.
7. Upieczoną dynię, razem z powstałym sokiem, przekładamy na patelnię z jarmużem. Łączymy, gotujemy przez chwilę, w miarę potrzeby podlewamy bulionem. Doprawiamy solą i pieprzem.
8. Przekładamy do miseczek. Dekorujemy cząstkami pomarańczy, skrapiamy sokiem z cytryny, posypujemy czarnuszką, sezamem i kolendrą.
Smacznego!
Jadłabym na śniadanie, obiad i kolację …. cudo po prostu:)
Mmm, pyszności 🙂
Mi też teraz niewiele do szczęścia potrzeba 🙂 A – i śpię już przy otwartym oknie 🙂