Toast za przyjaźń. Yellow WOW.

Pamiętacie opowieść sprzed roku? (klik) Dla mnie, dla nas, jest to opowieść sprzed wielu lat, na przestrzeni których zmieniło się tak wiele, prócz naszej przyjaźni. Nie wiem jak Wy to odczuwacie, ale uświadomienie sobie zmian, które dokonały się na przełomie ostatnich 20 lat, może przyprawić o zawrót głowy. To był świat bez telefonów komórkowych i internetu. Wysyłaliśmy do siebie maile z laboratorium Politechniki, bo tylko tam był dostęp do sieci. Nowe technologie stanowią dziś podstawę naszego życia zawodowego, a ja piszę kolejny post z życzeniami urodzinowymi dla mojego przyjaciela. Przeczyta go zapewne za kilka chwil i odpisze. Nasze dzieci nam nie wierzą, to niemożliwe, że nie było internetu – mówią. Jak wy wtedy żyliście? Co robiliście, żeby ze sobą porozmawiać? Jak słuchaliście muzyki? (Wypożyczaliśmy płyty CD do przesłuchania w domu i słuchaliśmy Trójki)…
Myślę sobie o nas, wesołych, szalonych dzieciakach, którym do szczęścia potrzeba było tak niewiele, a radosnego bycia razem nie zastępowały żadne gadżety i cieszę się mimo wszystko. Bez poczucia żalu, że naszą młodość przyszło nam spędzić w takich a nie innych czasach. Zmiana to jedyna constans w naszym życiu. Dynamika, którą narzuca, zmusza i nas do zmian, podejmowania wyzwań, stawiania sobie celów do realizacji, i marzeń do spełnienia. Stabilizacja? Fatamorgana!
Zmianom podlegały powiększające się wciąż odległości i położenie geograficzne. Niezależnie od tego, kolejny raz wznosimy dziś Twoje zdrowie. I niezmiennie – dziękujemy Ci za tamte czasy i Twoją obecność w naszym życiu.
A skoro o toaście mowa. Wiem, że purée z mango pojawia się ostatnio u mnie dość często w różnych konfiguracjach. Nic jednak nie poradzę, że to właśnie połączenie tak bardzo nam pasuje… Inspiracją był klasyk gatunku – Bellini.

Yellow WOW
Składniki: na 2 porcje
250 g mango zmielonego na purée
2 łyżki świeżo wyciśniętego soku pomarańczowego
2 łyżki Malibu
350 ml jasnego wina musującego,  użyłam wytrawnego Chardonnay, może być też wytrawne Cremant
Przygotowanie:
Mango ucieramy z sokiem pomarańczowym na purée, dodajemy Malibu, mieszamy dokładnie. Zalewamy winem, mieszamy ponownie i podajemy.
Smacznego!
17 comments Add yours
  1. Wiesz co, zawartość kieliszków jest tak kusząca, że aż mam ochotę zaraz zrobić, a będę musiała poczekać do popołudnia. Że też człowiek musi pracować.
    Moje nastoletnie i wczesne studenckie wspomnienia to rzeczywistość bez maili, nawet tych pisanych z uczelnianej pracowni komputerowej. To dopiero jest prehistoria.
    Pozdrawiam Cie serdecznie.

  2. Aniu, pięknie o przyjaźni piszesz! Przyjaźń jest bezcenna…
    A drink – wspaniały! Uwielbiam Bellini, chodź do tej pory pijałam jedynie wersję brzoskwiniową. Ale z mango na spróbuję!
    Pozdrawiam Cię serdecznie!

  3. O tak, bez internetu, telefonów komórkowych ze znikomym dostępem do TV, a potem podstawowych programów. Co to były za czasy! Wcale nie gorsze. Sądzę nawet, ze pod pewnymi względami lepsze, bo trzeba było inaczej spędzać czas niż siedząc godzinami w int., grając w gry komp. lub przeżucając kilkadziesiąt kanałów w TV. Pod tym względem sprzyjały pomysłowości, wyobraźni i mam wrażenie, że poświęcało się sobie na wzajem więcej cennej uwagi i czasu. Ach rozmarzyłam się, a wspomnienia tamtych lat wywołują uśmiech. Dzięki za ten uśmiech. tera moge znowu wrócić do paragrafów :). Pozdrawiam. Kinga

  4. Jakie cudne kolory.
    A co do spotkań to mój syn kiedyś mnie zapytał co robiliśmy jak odwiedzaliśmy kolegów jak nie było komputerów i nie można było na nich grać.

  5. Oj tak, zmiany zachodzące w nas, ludziach, to jedyna pewna rzecz. Właściwie pewnie niepewna. Bo któż wie, w którą stronę owa ewolucja prowadzi? Czy za jakiś czas żyć będziemy sami dla siebie, otoczeni elektroniką, bez bliskości drugiego człowieka? Czy może chcąc ową realną bliskość poczuć, zniszczymy wszystko, co ją blokuje?…

    Piękną jest taka przyjaźń. Marzę, by kiedyś taką znaleźć…

    Drink bez wątpienia kuszący. Prawdziwie rajski w swych składnikach.

    Ściskam!

  6. Wiesz, że gdyby nie ten internet to nie poznałybyśmy się, więc chwała mu za to:), ale kiedy myślę o czasach bez niego, to zdaje mi się, że jestem bogatsza o wspomnienia, których nie mają młodsi, bogatsza o Tamten Czas, o czas w którym łatwiej ufało się ludziom.

    Kto Przyjaciela znalazł – skarb znalazł…
    Radości z tej Przyjaźni, Anno:)

    A pure z mango już za mną – co to była za przyjemność patrzeć jak powstaje….:)Tutaj też musi spełniać smaczne zadanie:)a wygląda… oszałamiająco!

  7. Połączenie mango i kokosowego Malibu to prawdziwa poezja:) A że mango pojawia się u Ciebie ostatnio często? A to i dobrze, bo mango to naprawdę ŚWIETNY owoc i warto powiększać zasób przepisów z jego użyciem!

  8. Wybaczcie kochani,
    ze nie odpisalam dotychczas, ale zrobilam to dwukrotnie i dwa razy zlosliwie komputer odmowil posluszenstwa a tetaz juz zupelnie nie mam czasu, by odpisac na wszystkie komantarze po raz trzeci. Pozdrawiam serdecznie, Anna

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *