Spieszysz się rano na pociąg podmiejski. Jest ciemno jeszcze. Drżysz w niepewności, czy uda Ci się zdążyć. Oboje punktualnie i jednocześnie wpadacie na peron. (Błogosławisz w duchu niebiosa za uśmiech w Twoją stronę tego zaspanego poranka). To może być dobry dzień – myślisz, siadając obok wyrostka o wyglądzie koszykarza (nie złoży swoich patykowatych nóg do ostatniej stacji). Niewygodnie.
W głowie również niewygoda.
Marzenia. Te niespełnione zaczynają bardzo uwierać, brak nowych nastraja nieswojo. A może to wcale nie są marzenia, tylko plany, cele, do których się dąży z różnym skutkiem?
Kilka godzin później ktoś bardzo Ci bliski zapyta:
– O czym marzysz?
I to, co wcześniej było niewygodą, zamienia się w smutek. Jak można się tak pogubić? Zapomnieć? Przestać stawać na palcach i wyciągać w górę szyję, sięgać wyżej i dalej?
Może to ta jesień?
A przecież, im bliżej końca roku i nowego rozdania pojawi się ich więcej. I trzeba będzie stawić im czoła.
Jak można myśleć, że wciąż ma się czas na realizację marzeń, skoro nigdy nie ma się czasu na nic???
Chciałabym zakończyć ten wpis bardziej optymistycznie. Ci, którzy zaglądają tu regularnie wiedzą, że tak właśnie najczęściej się dzieje. Dziś zostawię Was jednak z
pytaniem, na które sama muszę znaleźć odpowiedź.
A może Wy dorzucicie jakiś swój optymistyczny akcent? Z góry dziękuję.
Wytrawne tuile to było odkrycie! Przepis na nie jest tak prosty do zapamiętania. Ledwie 3 składniki główne, każdy tej samej wagi. Zużywamy więc dokładnie tyle białek,
ile nam zostało.
Tymczasem na meczu nie chrupiemy kalorycznych chipsów, oszczędzamy paznokcie i hybrydy a chrupiemy pyszne tuile. Roboty i czasu poświęcicie naprawdę niewiele – a efekt?
Przekonajcie się sami. Przechowują się świetnie w szczelnym pojemniku, im cieńsze tym smaczniejsze. Będą nie tylko świetną przegryzką ale i dekoracją do zup-kremów. Polecam gorąco!
Wytrawne tuile lub chipsy z białek
Składniki:
100 g białek (3 białka)
100 g solonego masła
100 g mąki pszennej
pieprz
Ponadto:
ziarna sezamu, maku, lnu
zioła prowansalskie, curry, garam masala, Colombo, Za’atar, Ras el Hanout
Przygotowanie:
1. Rozpuszczamy masło.
2. Nagrzewamy piekarnik do temperatury 180 stopni.
3. Do białek dodajemy mąkę, masę mieszamy widelcem do uzyskania gęstej papki.
4. Dodajemy do niej masło, doprawiamy lekko pieprzem i solą, jeśli nie użyliśmy masła solonego.
5. Blachę wykładamy papierem do pieczenia.
6. Nabieramy małe porcje ciasta (nie większe niż pół łyżeczki) i rozsmarowujemy je w formie kolek cieniuteńką warstwą na papierze. Posypujemy wybranymi ziarnami/mieszankami ziół.
7. Wstawiamy do piekarnika i pieczemy do zrumienienia ok. 8 minut.
8. Przekładamy na kratkę, studzimy, przechowujemy w szczelnie zamykanych pojemnikach.
Smacznego!
Jesień ze swoim chłodem i szarym światłem robi takie rzeczy z nastrojem.
Ale z drugiej strony melancholijne jesienne wieczory mogą być idealne żeby usiąść w fotelu, pod kocykiem z kubkiem czegoś dobrego i ciepłego i zastanowić się co dalej.
A może marzenia trzeba po prostu zrewaloryzować ?
My się zmieniamy, więc czemu marzenia mają koniecznie pozostawać takie same?
Może jak przestaniemy się upierać przy kolorowej gąsienicy i pozwolimy jej zrobić szary kokon, to uzyskamy pięknego motyla?
Dziekuje Ci Kochana, za ten komentarz. Moze to jesien?
Masz racje, chyba trzeba je zrewaloryzowac i jeszcze zastanowic sie nad nimi w ogole… ktore sa tylko Twoje i rzeczywiscie te najwieksze, ktore mozesz spelnic a na ktore dzis juz szkoda czasu i wysilku…
Piekne to Twoje porownanie do gasienicy, do przemyslenia, dziekuje 🙂
Moc serdecznosci posylam,
Anna
Wytrawne tuile? Kuszący pomysł 🙂
Jesień chyba na wszystkich działa depresyjnie; szczególnie ta szara, ponura, deszczowa… Życzę Ci więc słońca i uśmiechu, i czasu na spełnianie marzeń 🙂
Dziekuje Ci za te zyczenia, masz racje… a czas zawsze sie przyda 🙂
Buziaki
Anna
A u mnie nowe życie (Emma miesięcy już dwa) pomimo jesieni obserwuję na bieżąco i zachwycam się, na plany przyjdzie czas. Na razie jest tu i teraz, bo tak szybko przemija. Tuile wyglądają obłędnie, jak zreszta wszystkie Twoje kulinarne cuda!
Ewciu Droga!
Gratulacje wielkie! Bardzo sie z Piotrem cieszymy i mocno Was sciskamy 🙂
Teraz ma okazje cieszyc sie najlepszym czasem, kiedy dzioki takie male jeszcze i lgna i potrzebuja (wiem, ze to megawyczerpujace) ale to minie i juz nie wroci… wiec lepiej przyjac na klate i czerpac radosci le sie da. A jak Cie znam, to i tak gdzies tam z tylu glowy plany/marzenia jakies kielkuja 🙂 Buziole dla calej Rodzinki
Jak ja Panią podziwiam za to godzenie praca ,dzieci ,pisanie bloga ,czytanie książek i pisanie jej.Lubię tutaj zaglądać bo tu takie ciepło bije i jak czytam to zawsze się uśmiecham Przepis na chipsy wykorzystam jutro bo mam akurat 3 białka.Pozdrawiam ciepło.
Bardzo dziekuje za te mile slowa. Szkoda, ze nie znam Pani imienia…
Po tylu latach to juz kwestia zorganizowania w obsludze machiny zwanej codziennoscia, na wszystko musi sie znalezc czas i miejsce, i najczesciej sie znajduje, i tak to jakos dziala…
Prosze napisac, jak udaly sie chipsy 🙂
Pozdrawiam serdecznie i dziekuje raz jeszcze
Ania