Na niebie fular chmur. Słońce schowane w kieszeni nieba. Ot, taka weekendowa elegancja. Kiedy zamiast wyjeżdżać zostaje się w mieście, pogoda przestaje mieć tak zasadnicze znaczenie. Można zatrzymać czas, posadzić go w bujanym fotelu i pozwolić by przysnął na kilka chwil. Przy kawie, bez żalu, i z cukrem, wspominaliśmy przez chwilę nasze młodzieńcze wyjazdy na długie weekendy. Dziś długi weekend to luksus pobudki niesprowokowanej rykiem budzika, wspólne nieśpieszne śniadanie i brak planów na najbliższe dwie godziny.
Dobrze było zostać i cieszyć się tym, co tu.
Jutro zapraszam po szczegóły przepisu na zakręcone brioszki.
Wyglądają pięknie i jeszcze lepiej smakują.
Wyglądają pięknie i jeszcze lepiej smakują.
Dobrego poniedziałku, Kochani.
To be continued.
Wyglądają po prostu jak chmury :))
cudaaaaa:)
Piękne, cudne zdjęcia.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie.
Pięknie zakręcone! :>
Pysznie wyglądają :o) czekam na przepis :o)
Wyglądają rewelacyjnie!bardzo kusząco!Czekamy na przepis 🙂
Wyglądają pysznie 🙂 wypróbuje 🙂
http://kulinarneszalenstwamaniusi.blogspot.com/?m=0
Wyglądają wspaniale, są zupełnie wyjątkowe 🙂
Też lubię takie weekendy – bardziej niż te wyjazdowe. Może to starość, może lenistwo, a może po prostu lubię swój dom… 🙂
Anno, brioszki cudo! Ser by tutaj pasował… – pewnie będzie 🙂
Przemijamy…, zatem co innego nas cieszy i do czego innego tęsknimy:). Co będzie dalej…???
Uściski :* :* :*
U mnie było pracowicie, zresztą wiesz:)