Z niezrozumiałych dla mnie względów znów jest poniedziałek. I może łatwiej jest się z tym pogodzić, bo słońce za oknem i powietrze pachnie inaczej…?
Do dziś nie wiem skąd bierze się fenomen drożdżowych wypieków. Niezmiennie, bez końca, praktycznie zawsze, są źródłem takiej radości i satysfakcji. Skąd to poczucie metafizyki niemal? Kiedy to po prostu zwykła chemia składników, do której przykładamy swoje dłonie? Tego nie wiem.
Wiem natomiast, że wyrabianie żadnego z ciast nie daje mi takiej radości, jak ta miękkość i gładkość drożdżowej kuli pod palcami. Tym razem udało się z niej wywróżyć algierskie brioszki z sezamem.
Uświadamiam sobie, że nawet już same przepisywanie przepisów na drożdżowe przynosi radość. Zupełnie tak, jakbym cały ten proces przerabiała od nowa.
Polecam Wam gorąco te brioszki. Są delikatne, mięciutkie i puszyste. Aromat wody pomarańczowej jest wyczuwalny ale nienachalny. Idealnie wyważony i sprawiający, że są takie inne.
Chrik
Składniki:
500 g mąki
120 g cukru
1 łyżka drożdży suchych
200 ml mleka
100 g masła
1 jajko
5 łyżek wody pomarańczowej
Dodatkowo:
ziarna prażonego sezamu
żółtko (użyłam całego jajka)
Przygotowanie:
1. Podgrzewamy mleko. Rozpuszczamy w nim drożdże. Odstawiamy na czas przygotowania pozostałych składników.
2. Przesiewamy mąkę do dużej miski. Mieszamy z cukrem.
3. W mące robimy zagłębienie, do którego dodajemy roztrzepane wcześniej jajko. Zagarniamy mąkę ruchami kulistymi. Kontynuując, dodajemy mleko i na końcu roztopione masło. Całość przekładamy na stolnicę i wyrabiamy, dodając stopniowo wodę pomarańczową. Ciasto się nie klei, wyrabia łatwo i szybko. Kiedy jest już gładkie, po kilku minutach, przekładamy je do miski wysypanej mąką, przykrywamy ściereczką i pozostawiamy do wyrośnięcia, mniej więcej na 1,5-2 h, zależnie od temperatury panującej w kuchni.
4. Po tym czasie uderzamy ciasto pięścią, wyrabiamy krótko jeszcze raz przez chwilę. Dzielimy je na 14 rónych części, z których formujemy bułeczki.
5. Uformowane bułęczki w dużych odległościach od siebie układamy na blasze wyłożonej pergaminem. Przykrywamy ściereczką i odstawiamy w cieple jeszcze raz na około 45 minut.
6. Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180 stopni.
7. Bułeczki smarujemy i posypujemy sezamem. Pieczemy bez nawiewu około 20 minut. Studzimy na kratce.
Przepis pochodzi stąd.
Smacznego!
ależ apetycznie!!!!!!
Nie mogę się doczekać 🙂
Czekam – pieknie wygladaja!
to bezduszne – kusić takimi zdjęciami i przepisu nie dać 😛
Anno, jak ja bym chętnie zjadła te piękne bułeczki na śniadanie dzisiejsze! Uwielbiam ciasto drożdżowe! Jego puszystość, delikatność, ale trochę mniej niestety kapryśność, która sprawia, że często zniecierpliwiona jego wymaganiami, rezygnuję z jego pieczenia. Choć to też trochę tak, że to ciasto na od święta, oczekiwane…
Wyobrażam sobie ich zapach i ściskam Cię wiosennie, choć przecież jeszcze jest tak zimno…
Bułeczki wyglądają bardzo smakowicie !
Masz rację – w wyrabianiu ciasta drożdżowego jest magia. Ten zapach, ta aksamitna struktura pod palcami… To niesamowite uczucie. A brioszki piękne.
Rewelacyjne są te bułeczki. Kocham drożdżowe wypieki. Muszę niedługo coś drożdżowego upiec, bo mam wielką chęć.
Wspaniałe bułki Aniu!
Pozdrowienia 🙂
tez kocham drozdzowe wypieki,szkoda,ze nie ,,wgryzlas ,, sie w jedna,moglabym zobaczyc wnetrze,bo na zewnatrz wszystkie wygladaja podobnie…pozdrawiam,Maja38.
ale pysznie sie zapowiada:)
piękne… 🙂
Wiewiora, Evitaa, Maggie, Kocie-smaki
mam nadzieje, ze nie zawiodlam oczekiwan 🙂 pozdrowienia serdeczne
Marpil,
szkoda, ze nie mieszkamy blizej siebie, moglabym Cie przekonac, ze ono wcale nie jest takie kaprysne, zebys mogla czesciej je piec. WIerze, ze takie sniadanie to pychota, ja sama mam jeszcze dwie buleczki na dzis rano. Serdecznosci, zmarzlaku, juz niedugo 🙂
Samantha,
dziekuje i pozdrawiam,
Usagi,
tez tak to odczuwasz… to pieknie, serdecznosci
Majana,
polecam wiec te brioszki, bo pachna niesamowicie i tak tez smakuja 🙂 pozdrawiam serdecznie
Maju,
masz racje, zwykle tak robie, ale tym razem bardzo sie spieszylam. Nie publikuje z zasady przepisu, ktory sie nie sprawdzil, nigdy. WIec czasami trzeba uwierzyc na slowo, ze cos jest mieciutkie i delikatnie, jesli nie jest pokazan na zdjeciu. Pozdrawiam serdecznie,
Dota, Moje pasje
dziekuje Wam i pozdrawiam serdecznie
Anna
Anno moja Kochana, dla mnie drożdżowe to tez fenomen – niezmiennie fascynuje mnie każdy przepis, każdego chciałabym spróbować, każdy wziąć w swoje ręce i cieszyć się aksamitem drożdżowej skórki, a później patrzeć jak wyrasta i co z tego wyrasta.
Ta woda pomarańczowa w bułeczkach kusi… Hmm…, gdybym wstała jutro o 6… to mogłoby się udać pieczenie… Zawsze to przecież nie ciasto, tylko bułeczki, prawda?
😉
Przytulam Cię mocno!
Kochana Moja,
brioszkom najlepiej robi wyrastanie na zimno. Mozesz wiec spokojnie zagniesc ciasto wieczorem, to kwestia moze 15 minut, jesli nie bedziesz zbyt zmeczona, i wstawic je przykryte do wyrosniecia w lodowce. Rano, niech sie ciasto ogrzeje; podziel je i pozwol wyrosnac buleczkom. Moze przynajmniej dluzej pospisz 🙂
Tak myslalam, ze Ci sie spodobaja… i masz racje, to raczej pieczywo niz slodycze 🙂 Buziaki,
Anna
Mmm bułki z wodą pomarańczową – brzmi bardzo ciekawie:)
Właśnie ta woda pomarańczowa w nich tak kusi! Mniam! 🙂
Może dlatego, że drożdżowe nie zawsze się udaje? Może dlatego, że chleb nasz powszedni, polski jest głównie drożdżowy i to jakieś wołanie do korzeni. Nie wiem, ale zupełnie rozumiem, chociaż jestem na drożdżowym początku, od niechęci, bo właśnie za często robiłam twarde bułki i chleby, do miłości pulnchniutkiej chałki, czy uroczych bułeczek