Antidotum na niepogodę

Wycofuję się powoli. Skrywam w bezpiecznym schronieniu wspomnień, dekorowanym nostalgią. Kiedy myślę o Zielonym Wzgórzu, naszym pierwszym, własnym, wspólnym miejscu na ziemi, pamiętam przede wszystkim słońce zerkające zza wzgórza do naszych okien. Rano budziło naszą córeczkę, chwilę później upewniało się, że i my wstajemy, by się nią zająć, rozsiadało się w salonie, aby w końcu podglądać mnie w kuchni, gdy piekłam ciasto lub miksowałam zupkę dla bezzębnej dziewczynki. Zadomowiło się u nas, przyzwyczajeni do jego obecności witaliśmy je bez zdziwienia, nie pytając o nic.

– Mamo, gdzie mieszka słońce?
-Na Zielonym Wzgórzu, pamiętasz jeszcze?
– To dlatego zagląda do nas teraz rzadziej, ma za daleko…

Tu jest rzeczywiście rzadkim gościem, rodzicom zaleca się wyjazdy z dziećmi do słonecznych krajów, dla zdrowia.
Na Zielonym Wzgórzu (pokochałam to miejsce za samą nazwę, jeszcze zanim je zobaczyłam) słońce było stałym bywalcem, tu jest rzadkim gościem, który nie ma czasu na długie rozmowy do późna, szybko wychodzi, mocno jest tajemniczy, efemeryczny i wielce niestały.

Nie narzekam. Chronię się przed szarością dzisiaj i tą zapowiadaną na najbliższe dwa dni.

Wspominam innego domownika – nasza sąsiadkę Asię. Były takie dni, kiedy nie zamykałyśmy drzwi do naszych mieszkań, gotowałyśmy to samo, wspólnie, a dziewczynki biegały swobodnie między domami. Asia poczęstowała mnie pewnego dnia jabłecznikiem, który upiekła razem ze swoją babcią. Smakował jak nic dotąd i od tamtej pory to dla mnie prawdziwy jabłecznik, jedyny taki pod słońcem.

Jabłecznik prawdziwy

Składniki :

Na ciasto kruche :
1 kostka margaryny
100 ml kwaśnej śmietany
600 g mąki
200 g cukru
4 żółtka
szczypta soli

Masa jabłkowa:
2 kg startych na grubej tarce jabłek (kwaśne odmiany)
sok z cytryny według uznania

Przygotowanie:
1. Sypkie składniki posiekać z margaryną. Dodać śmietanę i żółtka. Podzielić na 2 części. Uformować kule, zawinąć w folię, włożyć do lodówki na czas przygotowania jabłek.
2. Jabłka obieramy, ucieramy, skrapiamy sokiem z cytryny. Jeśli puszczą trochę soku, odciskamy delikatnie.
3. Nagrzewamy piekarnik do temp. 180°
Blachę smarujemy margaryną, wysypujemy bułką tartą.
4. Ciasto rozwałkowujemy do wielkości blachy (40x25cm). Wykładamy 1 część ciasta, na to jabłka, które przykrywamy 2 częścią ciasta. Nakłuwamy ją dokładnie widelcem, aby ciasto nie wybrzuszyło się podczas pieczenia.
5. Pieczemy ok. 45 minut.
6. Studzimy, dekorujemy gęstym lukrem i posypujemy cynamonem.

Smacznego!

13 comments Add yours
  1. Piekne wspomnienia, piekne odczucia… Musiałaś mieć okna na wschód, prawda? Ciasto też pewnie wspomnieniem, bo skąd stokrotki w czasie tej (wciąż jeszcze) zimy…???
    A jabłecznik taki jak mojej mamy:)

    Dziękuję za odpowiedż:)

  2. Szarlotka prezentuje sie wysmienicie. Juz czuje ten zapach roznoszacy sie po calym domu… I jak pieknie wyglada z tymi kwiatkami 🙂

    "Zielone Wzgorze"…coz to za magiczne miejsce?

  3. Wiem, ze marudze ale pozwolisz, ze powroce jeszcze do swojego pytania (pod postem na zapiekana bagietke): mozesz mi zdradzic, gdzie kupilas te czerwona foremke? 🙂

  4. dobrze miec takie przepisy i odtwarzac takie smaki, które mają w sobie wspomnienia

    lubię, gdy w szarlotce jest więcej jabłek, niż ciasta, wtedy jest najpyszniejsza

  5. Maju droga,
    foremka zostala kupiona w Brukseli, dzisiaj pojade do tego sklepu zobaczyc czy jest jeszcze dostepna, wtedy wszystko bedzie jasne. Zielone Wzgorze to ulica w moim drugim rodzinnym miescie
    Pozdrawiam, anna

  6. Swietny blog!!!! pozwolisz,ze bede zagladac???
    Wspaniale wspomnienia i piekna nazwa "Zielone wzgorze"……sama nazwa wskazuje,ze to czarodziejskie miejsce…..
    Szarlotka wyglada oblednie i tak letnio…..
    Pozdrawiam przedweekendowo 🙂

  7. Ewelino,
    na stokrotki rzeczywiscie trzeba jeszcze poczekac, ale jablecznik do zrobienia juz teraz, kiedy trzeba jeszcze dlugo czekac na mlode jablka a te kwasne odmiany trzymaja sie swietnie. WYprawe po foremke musialam przelozyc, zatrzymaly mnie korki. Ale to tylko kwestia czasu. Pozdrawiam cieplo, anna
    Gosiu,
    czym chata bogata tym rada… pozdrawiam i zapraszam, anna

  8. Anno ale opisane…
    Aż łza się w oku kręci. Z radości, że ktoś takie wspomnienia ma.
    Cudne.
    Pięknie umiesz bawić się słowami wiesz?

  9. Masz racje Anno, gdy slonca brak, musimy sami (same 😉 ) jakos je przywolac. Taki jablecznik z pewnoscia w tym pomaga 🙂

    A 'wstep' jak zwykle poruszajacy… Lubie Cie czytac 🙂

    Pozdrawiam! I zycze udanej niedzieli 🙂

  10. zrobiłam dziś rano, zostało po nim wspomnienie-pychota, szukałam tego smaku baaaardzo długo, wspaniały przepis 🙂
    pozdrawiam
    Zuza

  11. Torchou,
    nawet nie wiesz jak bardzo cieszy mnie Twoj komentarz. Mam nadzieje, ze zacheci innych do sprobowania. Ciesze sie bardzo, ze moglam pomoc. Polecam sie na przyszlosc. Pozdrawiam serdecznie, anna

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *