Każdy weekend spędzony poza nawiasem rutyny sprawia wiele radości. Wtedy czuję, że odpoczywam. Że muszę tylko tyle, ile zechcę. Co jakiś czas taka brawura pozwala odzyskać rónowagę. I choć często niewąsko zmęczeni intensywnością wrażeń, możemy obudzić się w poniedziałek z radością i energią.
Amsterdam, który obeszłyśmy sobie z córką pierwszą, zadziwił jeszcze większą niż zazwyczaj liczbą turystów i tubylców, zgromadzonych na małych skrawkach lądu ukradzionych żywiołowi. Pogoda była piękna, może stąd te tłumy? Gdybyśmy spacerowały dłużej niewiele brakowałoby, żeby po powrocie ojciec rodziny podejrzewał nas o wizytę także i w coffeeshopie. Aromaty cannabis sativa unosiły się na każdym rogu. Ale to była fajna wyprawa. Połączona ze sporą dawką sportowych emocji. Miejsce w połowie stawki uznajemy za całkiem dobre. Za rok kolejny turniej. Jak powiedział trener: I will be back…
Arancini jest świetnym sposobem także na wykorzystanie resztek risotto. Polecam gorąco.
Arancini
Składniki:
100 g ryżu do risotto (np. arborio)
1 mała cebula
1 mały ząbek czosnku
250 ml bulionu warzywnego
50 ml białego wytrawnego wina
100 g obranego bobu, może być mrożony
50 g parmezanu
2-3 łyżki posiekanej pietruszki
ok. 150 g mozzarelli
oliwa z oliwek
sól, pieprz, sok z cytryny do smaku
Ponadto:
1 jajko
bułka tarta
mąka pszenna
sól, pieprz
Przygotowanie:
1.Na głębokiej patelni rozgrzewamy oliwę. Szklimy cebulę i czosnek.
2.Dodajemy ryż, mieszamy i pozostawiamy tak, aż stanie się przezroczysty, szklisty (zajmie to około 2 minut).
3.Dodajemy wino, mieszamy. Pozostawiamy tak, aż wino wchłonie się całkowicie.
4.Partiami dodajemy bulion, pozwalając, aby wchłonął się całkowicie. Mieszamy często. (Nie powinno to potrwać dłużej niż 15 minut)
5.Dorzucamy bob, po 1 minucie parmezan i zieloną pietruszkę. Doprawiamy do smaku. Odstawiamy z ognia. Pozostawiamy do wystygnięcia.
6.Maczamy dłonie w wodzie. Formujemy kulki. W środku każdej z nich umieszczamy o kawałku mozzarelli.
7.W garnku rozgrzewamy olej.
8. Kulki ryżu obtaczamy w mące, następnie w roztrzepanym jajku i w bułce tartej.
9. Smażymy w głębokim tłuszczu na złoty kolor, osuszamy na papierowym ręczniku. Podajemy.
W Amsterdamie niestety nie byłam, ale kilka takich kulek chętnie bym zjadła 🙂
Tajemnicza nazwa przyciąga:) kuleczki wyglądają bardzo smacznie:)
Fajne te kuleczki 🙂 Zgrabniutkie. 🙂
Do Amsterdamu chętnie bym pojechała. 🙂
Nigdy nie byłam w Amsterdamie. Ale jeszcze to nadrobię 🙂
ależ smakowite kuleczki!