Chili con carne.

 
Prowadzę samochód zastanawiając się nad tym, co napiszę w kolejnym poście. A dłonie pachną mi limonką. Tak intensywnie, zadziwiająco. Wychodząc z domu musiałam je jeszcze spróbować. Poparzyłam sobie usta w niecierpliwym pośpiechu. Było warto. Na wszelki wypadek jeszcze pół szklanki mleka, żeby się za chwilę nie męczyć. I już biegnę… do samochodu. Jedziemy na turniej synka pierwszego. A dłonie wciąż pachną mi limonką.
 
Rozmyślałam wczoraj i dziś nad ranem. Tak wiele chciałam napisać i co?
 
Że odpoczęliśmy. Tak po prostu. Razem, w słońcu, na rowerach, wśród wydm, kąpieli w basenie, skoków do wody i spokojnych wieczorów przy książce.
 
Że skończyłam czytać „Pasję…” i dziś zaczynam nowe życie. Sięgam po nową książkę. Czy Wam także się to przydarza? Że czytając książkę żyjecie trochę jakby życiem jej bohaterów? Albo tymi emocjami, wydarzeniami?  
 
Że zostało mi jeszcze tylko kilka dni i moje-nasze życie zmieni się bardzo realnie. Bo oto wracam do pracy. (Tak, jakbym wcześniej, w domu nie pracowała…) Usłyszałam ostatnio – A więc Addio! pomidory? Nie! Przynajmniej ja mam inne plany. Zapewne może się okazać, że będzie mnie tu mniej.  Lub może raczej – przepisów będzie mniej? Nie wiem, nie wiem.
 
Że w związku z punktem 1,2 i 3 układam sobie wiele spraw i rzeczy. I boję się. Jest trochę tak, jakbym dla ochrony przed zimnem włożyła rękawiczki bez palców, bo jednak chciałabym dotknąć, poczuć, może boleśnie a z pewnością bardzo namacalnie to, co przede mną.
 
Że myślami już jestem przy świątecznych przepisach. Nie wiem, czy później będę miała do tego głowę. Więc na spokojnie jeszcze rozmyślam sobie nad mazurkami.
 
A w szkole zawsze mówione, że zdań od że się nie rozpoczyna… (Od a zresztą też podobno, nie)…
 
Taki casus.
 
Wieczorem, umyte wielokrotnie, dłonie wciąż pachniały limonką. I kiedy udało mi się wreszcie spotkać z cud-mężem przy stole i już na spokojnie zasiadłam do posiłku – też. Bo ta limonka to do chili con carne i guacamole była. Bardzo na miejscu. Dzięki niej danie jest jakby lżejsze, z głębią.
 
Zawsze wydawało mi się, że umiem zrobić dobre chili con carne. To jedno z ulubionych dań cud-męża. A ten przepis jest wyjątkowy. Niby oczywista kompozycja smaków, aromatów i przypraw, a jednak. Koniecznie podane z łyżeczką kwaśnej śmietany i dużą porcją guacamole. Można podać je tradycyjnie z ryżem. My lubimy je z opieczonymi kawałkami tortilli. Polecam gorąco.
 
 
 
Chili con carne
 
Składniki:
500 g mielonego mięsa wołowego*
1 duża czerwona papryka
1 duża cebula
4-5 ząbków czosnku
kumin, wędzona papryka, pieprz kajeński, sól, pieprz
1 mała papryczka chili
1 limonka
2 pomidory
4 łyżki koncentratu pomidorowego
500 ml bulionu
puszka czerwonej fasoli
 
Przygotowanie:
1. Nagrzewamy piekarnik do temperatury 170 stopni. 
2. Mięso solimi i smażymy rozdrabniając.Przekładamy do garnka, w którym będziemy je opiekać.
3. Na tej samej patelni podduszamy pokrojoną paprykę, cebulę i czosnek. Dodajemy do mięsa w garnku.
4. Wsypujemy przyprawy i wkrajamy papryczkę. Mieszamy.
5. Dodajemy skórkę otartą z limonki i sok z niej wyciśnięty, pokrojone w kostkę pomidory, koncentrat i bulion. Mieszamy.
6. Garnek wstawiamy do nagrzanego piekarnika, szczelnie przykrywamy i pieczemy z nawiewem przez 1 godzinę.
7. Po tym czasie dodajemy fasolę i pieczemy jeszcze 30 minut z przykryciem lub bez, zależnie od ilości płynu. Jeżeli danie wymaga odparowania pieczemy je bez przykrywki aż uzyska pożądaną konsystencję.
8. Pod koniec pieczenia przygotowujemy ryż/tortillę i guacamole. Przepis poniżej.
 
*istnieje jeszcze inny sposób przygotowania mięsa do chili con carne. Kupujemy jeden duży kawałek wołowiny. Solimy go. Obsmażamy w całości. Przekładamy do garnka. Dalej postępujemy jak w przepisie powyżej. Mięso opiekamy w całości z resztą składników (tylko dłużej). Tuż przed podaniem mięso wyjmujemy z garnka i rozdrabniamy je widelcem na pojedyncze włókna, przekładamy je z powrotem do garnka, łączymy dokładnie i podajemy.
 
Przepis podejrzałam w holenderskiej telewizji.
 
 
 
Guacamole 
 
Składniki:
2 dojrzałe awokado
papryczka chili
2 ząbki czosnku
3 łyżki soku z cytryny
sól, pieprz
świeża kolendra lub zielona pietruszka – ilość wedle uznania
 
Przygotowanie:
1. Papryczkę, czosnek i kolendrę drobno siekamy.
2. Awokado obieramy, zachowujemy pestki, rozdrabniamy widelcem lub miksujemy na gładko. Łączymy z sokiem z cytryny i resztą posiekanych składników. Doprawiamy. Przekładamy do miseczki, w której pozostawiamy pestki awokado, dzięki temu nasze guacamole dłużej zachowa swój kolor.  
 
 
 
I jeszcze – pocztówka z wakacji…
 
Ten widok zawsze napawa mnie wielkim spokojem…
 
 
 
 
Smacznego!
25 comments Add yours
  1. Dawno nie robiłam. Dawno nie jadłam. Zachęciłaś 🙂
    Żyję życiem bohaterów i lubię znaleźć osobę, która daną książkę zna – lubię wymieniać się spostrzeżeniami, lubię wspólnie z kimś pokomentować 🙂

    1. Mam nadzieje, ze skutecznie 🙂
      Z tych samych powodow ja lubie czytac ksiazki razem z cud-mezem a potem spierac sie albo konstatowac, ze w naszej ksiazce zaznaczylibysmy dokladnie te same fragmenty. Albo tez – komentowac z innymi bloggerami 🙂

      Moc serdecznosci
      Anna

    1. W limonce rzeczywiscie tkwi szczegol, ale dla mnie osobiscie tez polaczenie calosci z guacamole jest duzo ciekawsze niz podanie chili z serem na przyklad, dlatego polecam Ci goraco, sprobowac,

      Moc serdecznosci
      Anna

  2. Anno, to wielka, ale wspaniała zmiana! Nowe pole do obsiania i patrzenia jak dobre kiełkuje 😉 Przyznam szczerze, że pomyślałam o przeprowadzce. Ostatnio wszystko mi się tylko z tym kojarzy 😉 Trzymam kciuki. Chili wypróbuję na pewno, bo moje ostatnie było cokolwiek mało pyszne. Udało Ci się zrobić zupę marchewkową z chrzanem?
    Uściski!

    1. Postaram sie myslec o tej zmianie tak jak Ty. Dziekije Ci bardzo za to spojrzenie, przyda sie do pary z moim przerazeniem wzrastajacym z kazdym dniem 🙂 O przeprowadzce? A gdzie Cie nosi, Kochana? To jest pyszne, wiec na pewno bedziesz zadowolona. Z zupa jeszcze mi nie wyszlo, bo swiezy chrzan nie dojechal, co zrozumiale a po sloiczkowy musze pojechac do polskiego sklepu 🙂 Ale nie martw sie, co ma wisiec…

      Moc usciskow i usmiechow Ci sle

    2. Musisz być dzielna i koniecznie opowiedzieć o pierwszym dniu! Mnie niesie w sumie tylko parę ulic dalej, ale zabawy z tym, że ho ho. Póki co mam dwa domy i jednak czasami od przybytku głowa pobolewa 😉
      Chili będzie już w nowej kuchni, mam nadzieję.
      Uściski i uśmiechy.

    3. Droga Moja,
      pierwszy dzien to zawsze czas szkolenia, nawet do swojego miejsca pracy nie zawitam. Drugi dzien bedzie tym pierwszym, wlasciwym. Napisze.
      Trzymam kciuki za przeprowadzke, wiec. I nowa kuchnie 🙂 Ciekawe jak sie Klopot zaaklimatyzuje w nowym miejscu?

      Ja Ciebie takze sciskam mocno i usmiechy posylam

    4. Faaaajnie będzie. Będziesz robić sobie kanapki do pracy ;))
      Myślę, że Kłopot zadomowi się szybciej niż my. On wyznaje prostą zasadę – gdzie micha tam dom ;))
      Mam nadzieję, że w poniedziałek będzie pierwsza noc na nowym. Obym zapamiętała co mi się przyśni. Szykują się nam obu ekscytujące tygodnie!
      Powodzenia Kochana.

    1. Maggie,
      szczegolnie w tej chwili, gdy rece mi zmarzly, bo synkowi rekawiczki oddalam w drodze do szkolnego autobusu musze jeszcze raz na niego zerknac i nasycic oczy i uspokoic to, co w srodku… Rzeczywiscie, zima to dobry czas na dania tego typu. Moc serdecznosci

  3. Jeśli mogę coś zasugerować, to polecałbym dodanie do chili kilka kostek gorzkiej (min. 70%) czekolady 😉 Jeszcze lepszy, ciekawszy smak 😉

    I do guacamole kumin też idealnie pasuje 😉

  4. Rafal Krela,
    dzieki za sugestie, zawsze sa mile widziane 🙂 Sprobuje nastepnym razem, oczywiscie nie wspominajac o niczym frakcji tradycjonalistow w rodzinie. Pozdrowienia serdeczne

    Z kuminem masz racje, ale o tyle o ile w chili jakos uchodzi na sucho o tyle w guacamole juz komus przeszkadza. Mam takiego ktosia w domu i musze uwazac.

    Roz Airad,
    🙂

    Anna

    1. Bardzo Ci dziekuje, Aniu. Trzymaj kciuki. Nie wiem, nie wiem jak to wszystko sie potoczy 🙂
      I skoro to smaki meza, to koniecznie sprobuj, moj az krecil glowa ze smakiem 🙂

      Anna

  5. Anno, to chili to już za mną chodzi i prawie mnie dogania, bo ja jeszcze nigdy nigdzie żadnego con carne… Za to guacamole – jak ja je lubię…:)
    Tez żyję życiem książek codziennie nim żyję:)
    Ostatnio poznałam kogoś, kto właśnie czytał te same książki, które ja czytam…:). To było ciekawe. Nie czytaŁ, nie chce przeczytaĆ, ale właśnie czyta:)
    :*:*:) Ej, będzie dobrze – u Ciebie musi być dobrze:)
    p.s. Napiszę – no, przecież że;)

    1. To sprobuj koniecznie. Mozna zrobic wieksza porcje i zamrozic albo zawekowac na pozniej. Poki zima trzyma jest czas, pozniej to juz raczej ochota na nowalijki…
      Tym Ktosiem to mnie zaintrygowalas… napiszesz?
      A u Ciebie to nie musi, he? – jakby powiedzial synek drugi?
      Musi, musi ! I bedzie!

      Usciski serdeczne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *