Ciasto czekoladowe, a jakby tort! Świętujemy 17 urodziny.

Dostałam ostatnio wyjątkową wiadomość. Może właściwiej byłoby rzec – list,  zważywszy jej długość. Sprawił mi wiele radości, z kilku powodów. Bardzo za to dziękuję. Niezmiennie cieszę się, gdy ktoś nie tylko korzysta z zamieszczanych tu przepisów, ale czyta posty i zawarte w nich opowieści. Tyle się ich tu zebrało w ponad 10 letniej historii Addio pomidory. Tak naprawdę blog jest zapisem codzienności naszej rodziny na przestrzeni tych lat. Zaczęłam go prowadzić 3 lata po przyjeździe do Belgii.

Najmłodszy – synek drugi – miał wtedy 2 latka, syn pierwszy 4, a córka pierwsza 7 lat. Wiele z blogowych zapisków to dziś dla mnie piękne wspomnienia z chwil, kiedy dorastali, wszystkich tych ząbków pozostawionych dla Wróżki Zębuszki, przetartych kolan, zerwanych na łące kwiatków, złotych myśli i cud-spostrzeżeń.

Sama lubię przeczytać wyrywkowo jakiś post z przeszłości, pouśmiechać się do tamtych chwil. Zwłaszcza, że w tym czasie dzieci przepoczwarzyły się w młodzież i dorosłych i nic już nie jest takie jak kiedyś. Ok, no niezupełnie – nic. Bo kiedy ostatnio robiliśmy w ogrodzie porządki wspominałam sobie na głos wszystkie te bukieciki polnych kwiatów przynoszone przez synka pierwszego każdej wiosny. Wieczorem w jadalni i w kuchni znalazłam wazony i wazoniki wypełnione przyciętymi forsycjami. No i się popłakałam. Sami rozumiecie.

Skąd te łzawe wspomnienia dziś? Ano 30 kwietnia świętujemy urodziny tego właśnie synka pierwszego. Odnalazłam na blogu wpis z tego dnia, w pierwszym roku tworzenia Addio.

30 kwietnia 2010

Mężczyzna przynosi Ci kwiaty. Prześliczny bukiecik zerwany osobiście. Podarowany z radością, udekorowany niewinnym uśmiechem i słodkim buziakiem. Każdy kwiatek wyselekcjonowany z wielkim wyczuciem i w skupieniu, by wyrazić uczucie, którego być może nie są w stanie wyrazić wszystkie łąki tego świata.

– Mamusiu, to dla Ciebie. Podoba Ci się?

Młody mężczyzna, synek pierwszy, wiosną codziennie przynosi mi kwiaty. Wazoników nie wystarcza. Wynosi w małym plecaku puste słoiczki z garażu i wyrusza do ogrodu, by tam komponować swoje kwieciste wyznania. Przynosi je ułożone w słoiczkach, nalewa wody i przejęty wręcza. Później wspólnie je podziwiamy siedząc przy kuchennym stole, zajadając naleśniki.”

Mały mężczyzna o wielkim sercu, jak o nim wtedy pisałam, przerasta mnie dziś o głowę i kiedy na niego patrzę nie mogę uwierzyć – jak to możliwe? Kiedy to się stało?

Upiekłam dziś dla niego czekoladowe ciasto, które zwykle przygotowuję na specjalne okazje, bo wyglądem i smakiem przypomina torcik ze smakowym efektem Wow. To chyba przez tę rozpływającą się w ustach czekoladową teksturę przełamaną malinami. Co niezwykle ważne – do jego przygotowania wystarczy widelec, łyżka, garnek i miska. Według mnie – nie może się nie udać. Jeśli macie przed sobą ważne do świętowania okazje – polecam gorąco!

Ciasto mocno czekoladowe z malinami

Składniki:

200 g czekolady deserowej

200 g masła

1 łyżeczka kawy rozpuszczalnej (proszku)

1/2 szkl. wody

1 szkl. mąki tortowej (150 g)

1 łyżeczka proszku do pieczenia

1/4 łyżeczki sody oczyszczonej

1/2 szkl. ciemnego cukru muscovado

1 szkl. jasnego drobnego cukru demerara

3 łyżki kakao

3 średniej wielkości jajka

1/3 szkl. kwaśnej śmietany 12% lub 75 ml maślanki

2 łyżki rumu

100 g malin (świeżych lub mrożonych) + drugie tyle do dekoracji

 

Na polewę:

1 szkl. cukru pudru

3 łyżki kakao

3 łyżki mleka

3 łyżki masła

 

Przygotowanie:

  1. Nagrzewamy piekarnik do temperatury 140 stopni. Tortownicę o średnicy 23 cm wykładamy papierem do pieczenia.
  2. W garnuszku podgrzewamy wodę. Dodajemy masło, mieszamy do rozpuszczenia. Dodajemy kawę i połamaną na kosteczki czekoladę. Zdejmujemy z ognia, mieszamy do rozpuszczenia czekolady. Odstawiamy do przestudzenia.
  3. W osobnej misce mieszamy wszystkie sypkie składniki – mąkę, kakao, cukier, proszek, sodę.
  4. W większej misce roztrzepujemy widelcem jajka, dodajemy do nich rum i śmietanę. Mieszamy, dodajemy sypkie składniki.  Łączymy, wylewamy do tortownicy, równomiernie wtykamy maliny w ciasto.
  5. Pieczemy 1 do 1,5 godziny. (Wszystko zależy od piekarnika – u mnie zajmuje to 70 minut, ważne by ciasta nie przetrzymać w piekarniku dłużej, niż to konieczne).
  6. Przygotowujemy polewę. Masło rozpuszczamy w gorącym mleku i gorące wlewamy do cukru przesianego z kakao. Mieszamy do uzyskania gładkiej masy, można dodatkowo dodać 1 łyżkę rumu. Polewamy lekko przestudzone ciasto, posypujemy malinami.

 

 

Przepis pochodzi z Galerii Potraw, a podała go na swoim blogu Dorotus, tutaj. 

Smaczneg0!

2 comments Add yours

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *