Obieram ziemniaki. Dziś czwartek. W Rzymie to dzień, gdy na obiad przygotowuje się gnocchi. Opowiadała nam o tym nasza włoska koleżanka Gloria. Zaprosiła nas do siebie, by pokazać „jak to robią Włoszki”. Przygotowywałyśmy lasagne i gnocchi. Węgierka, Belgijka, Kubanka, Polka i Włoszka – międzynarodowe grono. Teraz kolej na mnie, poproszono mnie, bym pokazała jak przygotowujemy pierogi i sernik. Wspominam sobie tamto spotkanie i opowieści Edith o Kubie. O reżimie, którego groza jest nam dobrze znana. Wciąż obieram ziemniaki. Słucham wiadomości w radiu. Myśli krążą po świecie i wokół talerza. Tam dramat a tu nasza codzienność.
– Mamo, dlaczego wciąż mówią o Japonii? – pyta synek pierwszy.
– Mamo, czy mogę dzisiaj włoskie kopytka? – pyta drugi syn.
Przy obiedzie więc wyjaśnienia dotyczące tsunami, trzęsienia ziemi i skażenia. Dzieci, które na dachu szkoły wymalowały SOS. – Dlaczego, mamo?
Dlaczego odpowiedzi są takie trudne? Bo trzeba kierować je do dzieci i na ich miarę pojmowania świata mają być skonstruowane? Czy dlatego, że dorosły też nie umie pojąć bezmiaru tragedii odległej o tysiące kilometrów? Tak bliskiej i tak dalekiej?
O czym powinno się pisać na blogu kulinarnym?
Gnocchi
Składniki:
800 g ziemniaków
około 350-400 g mąki pszennej
1 jajko
gruba szczypta soli
do podania masło, świeża szałwia, parmezan
Przygotowanie:
1. Ziemniaki obieramy, kroimy w grubą kostkę, gotujemy.
2. Ważne! Ziemniaki jeszcze gorące przepuszczamy przez praskę lub przecieramy przez sito. Takie ziemniaczane purée pozostawiamy do całkowitego wystygnięcia.
3. Na stolnicę przesiewamy mąkę. Nie dodawajmy całości od razu. Pozostawmy sobie część do podsypania. Formujemy dołek, w który wbijamy jajko. Dodajemy dużą szczyptę soli. Wyrabiamy szybko i sprawnie.
4. Nastawiamy garnek z wodą. Solimy ją i dodajemy odrobinę oliwy.
5. Ciasto dzielimy na mniejsze części. Z każdej formujemy wałek. Tak uformowane wstępnie wałki pozostawiamy pod przykryciem.
6. Każdy wałek kroimy osobno na bieżąco przed gotowaniem, na mniejsze odcinki, ok. 1 cm szerokości.
7. Sposobów na formowanie gnocchi jest wiele. (Patrz zdjęcia). Gloria pokazała nam swój. Pokrojone kawałki ciasta formujemy w dłoniach w kulki i wrzucamy na gotującą się wodę. Wyławiamy od razu po tym, jak wypłyną na powierzchnię.
8. Na chwilę przekładamy do miski z zimną wodą.
9. Odcedzamy i odstawiamy. Powtarzamy czynność do zużycia całego ciasta.
10. Tuż przed podaniem podsmażamy delikatnie na maśle z listkami świeżej szałwii. Podajemy z tartym parmezanem.
Gloria podała nam gnocchi z sosem mięsno-pomidorowym.
Gnocchi możecie przygotować w większej ilości i zamrozić.
A to już gnocchi przygotowane przeze mnie w domu.
Smacznego!
Gnocchi bardzo lubię.U mnie to danie główne lub dodatek.A robię z różnych składników.
Fajnie mieć takie międzynarodowe grono w kuchni.Pysznie jest i ciekawie!
A na blogu kulinarnym powinno się pisać o czym się chce.To twój blog i masz prawo do wielu tematów.
Pozdrawiam Cię serdecznie!
Mysle, ze kazdy blog jest dla piszacego taka osobista sfera, wiec sam powinien decydowac, o czym pisac. W koncu zycie toczy sie nie tylko w kuchni, prawda?
A gnocchi uwielbiam.
Uwielbiam gnocchi. I zgadzam się, że każdy powinien pisać na blogu o tym, o czym ma ochotę. A przede wszystkim o tym, co jest dla niego ważne i czym chce się podzielić z innymi.
Aniu.. TWÓJ blog jest odzwierciedleniem TWOJEJ duszy.. Ludzie w różny sposób wyrażają siebie.. Za pomocą słów i emocji oraz zdjęć pokazujemy jacy jesteśmy. Ludzie którzy trzymają się suchych faktów i ramek nie prowadzą z zasady blogów, bo nikt by do nich nie przyszedł.
Jedni piszą o emocjach związanych z gotowaniem, jedzeniem próbowaniem i jaki był powód upieczenia, ugotowania czegoś. Inni trochę o życiu.. ale i tak zawsze jest jeden cel DOBRA KUCHNIA 🙂
upss.. rozpisałam się.. apetycznie dzisiaj u ciebie 🙂
Pyszne gnocchi. Mniam:))
Myslę,ze na blogu można pisać o wszystkim, po to on w sumie jest 🙂
Pozdrawiam.
Ciezko wytlumaczyc dzieciom takie sytuacje. Ja mam jeszcze te komfortowa sytuacje, ze moj Synek jest zybt maly aby cos rozumiec i pytac…
Bardzo lubie gnocchi ale jeszcze ani razu nie robilam ich sama. Chetnie skorzystam z Twojego przepisu Aniu. A takie miedzynarodowe dzielenie sie przepisami to fajna sprawa. My przygotowujemy w grupie (raz w miesiacu) tzw. sniadania, na ktorych kazda osoba serwuje potrawy charakterystyczne dla swojego kraju 🙂
Usciski.
Wydaje mi się, że najciężej jest nam wytłumaczyć dzieciom zło, ponieważ chcemy od niego ocalić ich wyjątkowo dobre serduszka, ale od nich właśnie powinniśmy się uczyć tej niesamowitej empatii jaką darzą każdego, komu dzieje się krzywda. Jeśli zaś chodzi o treści, jakie "powinno się" umieszczać na blogach kulinarnych – czy są jakieś ograniczenia? jedzenie jest życiem, więc dlaczego pisząc o jedzeniu, nie można pisać o życiu? Pozdrawiam serdecznie!
Na blogach można umieszczać wszystko, kulinarne nie są wyjątkiem. Te wirtualne miejsca cały urok roztaczają, gdy są szczere.
Pamiętam Czarnobyl – ogromne kolejki w przychodniach i ostry smak odtrutki. Dorośli stali, zmęczeni, dzieci ganiały się w berka. Miałam wtedy 8 lat? Dopiero dużo później skojarzyłam te dwa fakty.
A jak tłumaczyć dzieciom tragedię w Japonii? Normalnie. Prosto. Prawdziwie. Ich ta tragedia bezpośrednio nie dotknie. Niedługo zapomną.
Niestety jak większość z nas…
A właściwie czym się różnią nasze kopytka od gnocchi?
Trudno wyjaśnić dzieciom tragedię, ale i trudno ją zrozumieć dorosłym. Czasem właśnie te wyjaśnienia przy stole są najlepsze, bo choć temat może przerażać, to czujemy się bezpieczni.
Prawda jest taka, że kiedy my prowadzimy względnie szczęśliwe chwile, gdzieś obok dzieje się jakaś tragedia…
Pytasz, o czym powinno się pisać na blogu kulinarnym – ja zgodzę się w pełni z Dziewczynami, które pisały powyżej – blog to Twój własny kącik w sieci i tak naprawdę to od Ciebie zależy, co chcesz przekazać, co pokazać Czytelnikom. To Ty decydujesz, jak dużo chcesz ujawnić ze swojej prywatności, jaką pasję ukazać i jakie społeczne problemy poruszyć…
Gnocchi podobają mi się ogromnie. Już od dłuższego czasu zbieram się za ich przygotowanie. Myślę, że doskonale smakowałyby z dodatkiem parmezanu i podsmażonej na chrupko szałwii…
Uściski!
Anno moja, tragedia i smutek, które są gdzieś obok nas odbieramy głęboko boleśnie i bardzo osobiście. Wszystko, co dalej nie jest już tak intensywne i choć to nas dotyka, to szybko zapominamy, a dzieci… chyba mają swoje codzienne własne tragedie i też szybko zapominają. O, choćby ten Czarnobyl, o którym wspomniała Usagi. Pamiętam jak wielka czarną burzę i próby wytłumaczenia przez mamę co to było i dlaczego wszyscy o tym mówią i się martwią. Później gdzieś się ulotniło, zapomniało, choć w świadomości pozostało.
O czym pisać? O czym chcesz:) Ja będę czytać:)
A kolaże zrobiłaś cudne, jak gnocchi, których nigdy nie kosztowałam:)
Uściski moja Kochana:*
A u mnie kurczaczki czekają w lodówce ;))
Aniu! O czym pisać? Pisać o tym co w sercu;) I być sobą w słowach i między słowami!
U mnie wczoraj też były gnocchi na obiad – nie wiedziałam o czwartkowej tradycji:)
Pozdrawiam Cię z zasypanej śniegiem (znów!) krainy!
gniotki są pyszne, a Twoje jeszcze do tego pięknie sfotografowane!Na blogu należy pisać o wszystkim co dla nas ważne, bo jedzenie to podstawa naszej egzystencji, więc pośrednio wiąże się z każdym aspektem naszego życia 🙂
Blog piszemy sercem. Wówczas jest autentyczny. Przepis do wykorzystania natychmiast.
Pozdrawiam
Aniu o czym się powinno pisać? O swoich uczuciach, pasji, nastroju… O sobie 🙂
To Twój blog, Ty go tworzysz i robisz to stylowo i nastrojowo.
Przepisy wspaniałe!
Ściskam Cię ciepło.
A skąd taka myśl się pojawia? Przecież w kuchni padają najlepsze tematy, najlepsze rozmowy podczas imprez, zwierzenia i monologi. Kuchnia, to miejsce gdzie gromadzą się wszyscy i o wszystkim dyskutują więc wszystkie rozmowy toczą się 'wokół jedzenia' tak samo jest z blogiem kulinarnym wszystko 'wokół jedzenia' o jedzeniu i tak na zawsze jak to w życiu!
Pozdrawiam
Inka
Kochani,
choroba pokrzyzowala wiele moich planow, ale tak to juz bywa. Dziekuje Wam serdecznie za wszystkie komentarze. I pozdrawiam serdecznie.
Anna
Anno, przywitam sie, bo chyba mnie u Ciebie jeszcze nie bylo 🙂 wpisalam sobie kiedys Twoj blog do zakladek i obiecalam, ze kiedys przeczytam, a nei tylko obejrze zdjecia.
Poruszyl mnie Twoj wpis, bo to jest dobre pytanie – o czym pisac? Bo blog kulinarny, a zycie toczy sie tez obok nas. Ale z drugiej strony dla wielu z nas blog jest ucieczka od codziennosci, nie mam na mysli, ze nalezy tu łgać, ale czasem dzielimy sie tylko tym czym chcemy, a nie kazdym drobiazgiem. wydaje mi sie jednak, ze nie uciekniemy od tematow ciezkich a codziennych, tak samo jak radosc jest jedna skladowa zycia, tak i smutek…
Mamm wrazenie, ze czasem takie pytanie jakie zadalas wniesie wiecej niz tysiac slow 😉
Pozdrawiam Cie cieplo!
PS. Gnocchi uwielbiam, kiedys zrobie takie okragle 🙂
Basiu,
witam Cie serdecznie, niezwykle milo mi jest goscic Cie u siebie.
Pytanie o czym pisac powraca jak bumerang, ilekroc dzieje sie cos naprawde zlego wokol nas – czy pisac wtedy w ogole? Czy zamilknac na chwile? Gdzie leza granice prywatnosci? I czy umiemy zachowac dystans, ktory moze nas ochronic? Najczesciej pozostaja retoryczne, bo nie sposob znalezc jedynie sluszna odpowiedz.Ale zadawac je trzeba i pytac glosno takze.
Dziekuje Ci za ten komentarz. I za Twoj blog, ktory bardzo lubie, nawet jesli nie daje temu wyrazu w postaci komentarzy. Dla mnie jestes jak Emil Zatopek – wszystko robisz inaczej niz reszta, ale zawsze w swietnym stylu. Dziekuje Ci za przyjemnosc, jaka daje bywanie u Ciebie, czytanie wszystkich tych cudnych historii i opowiesci, ze o przepisach nie wspomne, a o zdjeciach sie nie wypowiem wcale, bo slow nie starcza… Serdecznie Cie pozdrawiam,
Anna
Aniu, dziki za mile slowa 🙂 Tak mnei ujal ten Emil Zatopek, ze dlugo brakowalo mi slow by odpowiedziec, a potem zapomnialam…
Sciskam cieplo!