Jesień leje się z nieba strumykami. Krzaki forsycji puściły pączki. Ptaki rozpoczynają swój wiosenny karnawał. Pogoda. Wygodny temat do rozmów w windzie. Z sąsiadem, koleżanką, dla zabicia lub podtrzymania przy życiu gasnącej relacji. Rozmowy pozorne. „Erzac, cholera, nie życie” – jak pisała Agnieszka Osiecka. Rozmawiajmy otwarcie, choć to takie trudne, bolesne, z pozoru czasami wręcz niewykonalne. Ja sama muszę się tego nauczyć.
Wybaczcie, to ta pogoda nastraja tak specyficznie…
Sami widzicie, wiele jeszcze nauki przede mną 😉
Dziś zapraszam na belgijskie pączki. Są chrupiące z zewnątrz i miękkie w środku. Takie na jeden kęs. Tradycyjnie posypuje się je cukrem pudrem. Jeśli chcecie, możecie je jednak nadziewać po usmażeniu, lub polać gorącą czekoladą czy syropem klonowym. Z jednej porcji wyjdzie ich nie więcej niż 20. W sam raz na podwieczorek czy deser do kawy.
Te belgijskie pączki w Walonii nazywane są croustillons, Flamandzi mówią o nich smoutebollen, w Normandii powiedzą o nich beignets rapides (szybkie pączki) lub püpperchen, w Holandii zaś to oliebollen (o nieco zmienionym składzie, z jabłkiem i rodzynkami, o których napiszę Wam niedługo). Podobne małe słodkości przygotowywano już na przełomie III i II wieku p.n.e., pierwszy przepis podał Katon. W Średniowieczu były słodyczem luksusowym, a dziś są powszechnym kiermaszowym przysmakiem.
Sekretem smaku croustillons jest dodatek piwa. Jeżeli jesteście jego smakoszami zapraszam do Brugii. Tam w restauracji „Den Dijver” znajdziecie menu składające się wyłącznie z przysmaków przyrządzanych na piwie, a każde danie podaje się razem z odpowiednim gatunkiem piwa.
Croustillons – chrupiące belgijskie pączki na piwie
Składniki:
75 ml letniego mleka
15 g świeżych drożdży
200 g mąki tortowej
1 duże jajko, oddzielnie żółtko i białko
1 łyżeczka drobnego cukru
½ łyżeczki soli
100 ml jasnego piwa
25 g rozpuszczonego masła
olej do smażenia
cukier puder do podania
Przygotowanie:
1. Rozpuszczamy drożdże z 1 łyżeczką cukru i mąki w letnim mleku, odstawiamy w ciepłe miejsce na 15 minut.
2. W tym czasie przesiewamy do miski mąkę, robimy w niej zagłębienie, do którego wlewamy drożdżowy zaczyn.
3. Wbijamy żółtko, wlewamy piwo i rowtopione masło.
4. Ubijamy białko z solą na sztywną pianę i delikatnie łączymy ją z resztą, nie niszcząc struktury piany.
5. Przykrywamy miskę wilgotną ściereczką i odstawiamy w cieple, aż podwoi objętość, potrwa to około 30 minut.
6. Rozgrzewamy tłuszcz w garnku lub we frytkownicy (do temperatury 180°).
7. Nabieramy porcje ciasta małą łyżeczką i wykładamy na gorący tłuszcz*, wyjmujemy łyżką cedzakową, gdy sie zezłocą, osuszamy na piepierowym ręczniku, posypujemy cukrem pudrem. Możemy też je nadziewać po usmażeniu szprycą lub polewać czekoladą lub syropem klonowym.
*ciasto jest dość lejące, warto pomagać sobie drugą łyżeczką, by wdejmować ciasto na olej. Croustillons nie będą miały idealnie okrągłej formy tak jak pączki, przypominać będą z wyglądu polskie cudaczki.
Przepis pochodzi z tej strony
Smacznego!
Aniu, te paczusie wygladaja przeapetycznie. Swietna alternatywa dla zwyklych paczkow.
Pozdrawiam cieplutko.
Przepyszny pomysł… i nawet mnie tak nie zaskakuje:) No bo jak Belgia, to nawet w pączkach musi być piwo:)
W sobotę wykonałam moje pierwsze domowe pączki i naprawdę złapałam bakcyla, więc myślę, że Twoje będą następne w kolejce! Pozdrawiam!
Jak z piwem to chyba zrobię dla mojego Tomka. Dziękuję za ten przepis!
Moja sąsiadka (belgijka) nadziewa te paczki takim specjalnym kremem zrobionym z masła, żółtek i kieliszeczka armaniaku. Całość jest niezwykle puszysta. Polecam. Spróbujcie. Niespodzianka w sam raz na paskudną pogodę :-))
http://www.youtube.com/watch?v=rKgcKYTStMc
Wyglądają rewelacyjnie i mam straszną ochotę je zrobić:)
Rozmawiajmy otwarcie… Pewnie, ze tak, choć nie zawsze to wygodne, choć nie zawsze to potrzebne. Sama wiesz…
U nas po wczorajszym śniegu nie zostały nawet okruszki…
A pączusie wyglądają delikatnie i sympatycznie – w sam raz na jakieś herbatkowe popołudnia, których ja niestety nie mam. Ale taka kolej rzeczy… Pozdrawiam mocno i ściskam – trzymajcie się dzielnie!
:*:*:*:*:*
Są takie… nieskazitelnie czyste. Jaśniutkie. Przepiękne!
Rozmawianie otwarcie? Trudne to. 'Pogoda' przychodzi dużo łatwiej… Wtedy przynajmniej pojawiają się tylko wyimaginowane problemy i wymyślone smutki…
Ściskam!
Jak na cudaczki to one wyglądają zbyt elegancko :)) Śliczne są i …chyba je zrobię niebawem!
Jadłam takie pączki i były pyszne. Mniejsze i dużo lżejsze od naszych, tłustych, wielkich pąków! Ma to swoje złe strony, ponieważ zjadłam ich cały talerz i nawet nie zauważyłam kiedy 🙂
łał! wyglądają cudnie..na pewno wypróbuje 🙂
Mi się te tutejsze croustillants kojarzą z naszymi całuskami… Pamiętacie całuski?
Aniu, nigdy o nich nie słyszałam, ale tak pięknie u Ciebie wyglądają, że może i ja zrobię? Ostatnio piekłam nasze polskie, z przepisu Liski i wyszły znakomicie. Zjadłam ich tyle, że wstyd się przyznać, ale smak domowego ciepłego pączka jest po prostu niezastąpiony!
Pozdrawiam Cię ciepło:)
cudowne, czy robisz takie przysmaki n specjalne zmowienia :)?
zrobiłam te paczki i totalna klapa,wyszły chrupiące,pięknie wyrosły co do joty jak w przepisie z tym że ociekały tłuszczem – w smaku tłuszcz,tłuszcz tłuszcz. Dodam jeszcze że zprzepisów zamieszczonynych na tym blogu robiłam pączki z jabłkami i wyszły rewelacyjne