Mój dziadek Stanisław – on to miał silną wolę! Nie znam osobiście nikogo innego, kto mógłby pochwalić się podobną. Kiedy on coś postanowił, albo obiecał – wiadomo było, że tak właśnie będzie. Rodzinną legendę do dziś stanowi opowieść o tym, jak dziadek Stanisław rzucał palenie. A palił jak smok. Dopóki nie rzucił. Bo potem już nigdy, przez ponad 40 lat, nie zapalił ani jednego papierosa.
Stawiano mi za wzór dziadka, jeszcze kiedy byłam małą dziewczynką. Wtedy nie mogłam rozumieć, jak wielkiej siły ducha i wiary wymaga w życiu dotrzymywanie obietnic i wypełnianie postanowień. A dziadek Staś, kiedy babcia zachorowała bardzo poważnie obiecał Najwyższemu, że rzuci palenie. Kiedy babcia wyzdrowiała i stanęła na nogi, choć wcześniej jej, leżącej bez ruchu, bo sparaliżowanej, lekarze szans nie dawali, co obiecał – uczynił. Ale, ale… Nie było to rzucanie podparte tabletkami, gumą do żucia, ani innymi genialnymi wynalazkami przemysłu farmaceutycznego… Wręcz przeciwnie i to nie tylko dlatego, że takich środków wówczas nie było. (Jak go znam, i tak by nie skorzystał, nawet gdyby były wówczas dostępne). Otóż dziadek Staś porozkładał papierosy po całym mieszkaniu, w wielu miejscach, a szczególnie tych, gdzie pojawiał się najczęściej i spędzał najwięcej czasu. Leżały więc w jego warsztacie, przy łóżku, w kuchni, łazience, wszędzie… Tak, aby uczynić walkę z pokusą zapalenia jeszcze większą. Zawsze, kiedy sobie o tym pomyślę, a przed oczami maluję sobie w wyobraźni tamto mieszkanie i dziadka i jak to mogło wyglądać, mam ochotę machać w stronę nieba z wielkim szacunkiem.
Ale też, kiedy mnie samej jest ciężko wytrwać w jakimś postanowieniu lub kiedy zwyczajnie wydaje mi się, że nie dam rady, myślę o nim.
Pewnie każdy z nas ma, lub miał wokół siebie takie osoby. Warto czerpać z ich siły, odnaleźć ją w sobie, uświadomić, że i my tak możemy. Spróbujmy – warto się przekonać, jak wielkie jej pokłady nosimy w sobie, część z nich być może odziedziczyliśmy w genach, kto wie?
Moj dziadek Stanisław odszedł w styczniu, 22 lata temu. Styczeń to czas, kiedy te i inne wspomnienia z nim związane zyskują na sile. Ale nie dlatego akurat dzisiaj Wam o tym piszę. Bo przywodzę w myślach jego osobę, ilekroć staję w obliczu wielkiej pokusy. Zdarzyło się ostatnio, że upiekłam cynamonowe ciastka i sama zjadłam ponad połowę porcji (wstyd się przyznać do podobnego łąsuchostwa – bo to pewnie było koło 30 ciastek!!!). Następną porcję wstawiłam jeszcze tego samego dnia, a upiekłam następnego – bo smakowały nie tylko mnie… By grzechu obżarstwa (nazywajmy rzecz po imieniu) nie popełniać ponownie – wspomniałam sobie dziadka Stanisława. I tego dnia nie zjadłam już więcej. (Co nie znaczy, że oparłam się tej pokusie dnia następnego). A wszystko przez ten cynamon i tę ich kruchość… Kto ma silną wolę – może spokojnie spróbować. Pozostałym – polecam je jako świetną lekcję silnej woli. Polecam gorąco!
Cynamonowe serca
Składniki: (na okolo 50 sztuk)
225 g mąki pszennej
100 g + 60 g cukru*
1 jajko (M)
szczypta soli
3 łyżeczki mielonego cynamonu
150 g zimnego masła
Przygotowanie:
- Jajko rozbijamy, oddzielamy żółtko od białka (białko przekładamy do miseczki i wstawiamy je do lodówki).
- Mąkę przekładamy do misy miksera, dodajemy 100 g cukru, szczyptę soli i 2 łyżeczki cynamonu. Następnie dodajemy zimne masło w kawałkach, żółtko jajka i 1 łyżkę zimnej wody.
- Miksujemy szybko na gładką masę. Formujemy z ciasta kulę, zawijamy je w folię spożywczą i wkładamy na ok. 1 godz. do lodówki.
- Pozostałe 60 g cukru** mieszamy z pozostałą 1 łyżeczką cynamonu, odstawiamy na bok.
- Wykładamy papierem do pieczenia blachę.
- Piekarnik rozgrzewamy do temp. 200°C.
- Schłodzone ciasto wyjmujemy z lodówki, rozwałkowujemy na stolnicy lekko posypanej mąką na grubość 2-3 mm.***
- Wycinamy ciasteczka i układamy je na blasze. Nie musimy zostawiać dużych odstępów między ciastkami.
- Każde ciastko smarujemy białkiem i posypujemy cynamonowym cukrem.
- Ciasteczka pieczemy przez 8-10 min. (na środkowym poziomie piekarnika).
- Wyjmujemy blachę, zostawiamy ciasteczka na 5 min.**** na blasze, a następnie przekładamy je na kuchenną kratkę, aby całkowicie wystygły.
- Przechowujemy w szczelnie zamkniętym pojemniku.
Uwagi:
* zamiast 100 g cukru białego dodałam 50 g cukru trzcinowego i 50 g białego
**zużyłam tylko połowę tak powstałego cynamonowego cukru ale się nie zmarnował, bo użyłam go do upieczenia następnej porcji nazajutrz 🙂
***cieniutko rozwałkowane ciastka są idealnie kruche i lekko chrupiące, jeśli są grubsze – są lekko ciągnące. W każdym przypadku warto pozostawić je w piekarniku aż uzyskają kolor, jaki widzicie na zdjęciach.
****ciacha bezpośrednio po wyjęciu z piekarnika są bardzo miękkie, dlatego potrzebują te kilka minut pozostać na blasze. W tym czasie zachodzą w nich też procesy magiczne, które przyczyniają się do ich wyjątkowego smaku.
Przeps pochodzi z blogu Majki. Majeczko, dziękuję!
Smacznego!
Aż czuć ten cynamonowy zapach 🙂
Sa rzeczywiscie MEGA cynamonowe 🙂
Pozdrawiam serdecznie
Anna
prawidziwie domowe <3
A smakuja jak kupione… 🙂
Serdecznosci,
Anna
Tak myslalam, ze gdzies juz widzialam te ciasteczka 😉 Ciesze sie, z Wam smakowaly.
Majeczko!
Wszystkie przepisy od Ciebie sa super 🙂
Pozdrawiam serdecznie
Anna