Minęło 10 lat – pomyślałam patrząc dziś na cud-męża wpatrzonego w ekran komputera. W styczniu 2010 roku to właśnie on pomagał mi założyć Addio, bo rozgryzł blogspota i tak to się zaczęło. Do pierwszych publikacji wciąż potrzebowałam jego obecności i asysty. Niedługo potem stery całkowicie przejęłam ja, ale tamtych chwil, gdy było to kolejne nasze wspólne dzieło, które ujrzało światło dzienne, nie zapomnę nigdy. W szczególności zaś – magii tamtych pierwszych chwil.
Siedziałam dziś z nim ramię w ramię, przy kuchennym stole i patrzyłam jak wdraża nasz kolejny wspólny projekt – kanał na YT, bo uparł się, że i tam Addio musi się znaleźć, że skoro już kręcę te filmy – to czemu ograniczać się tylko do publikacji na blogu? Poświęcił wiele godzin, by zaprowadzić porządek z różnymi technicznymi kwestiami, na które mi brakuje umiejętności, czasu – ale przede wszystkim zaparcia. Mówię Wam, ma go w sobie wiele, naprawdę wiele.
I kiedy tak na niego patrzyłam, pomyślałam – jak to możliwe, że zupełnie nieproszony, nieindagowany – usiadł i zrealizował to, co sobie obmyślił. Chyba mocno we mnie wierzy. Bo takie wsparcie, którego Wy nie widzicie, ale ja odczuwam każdego dnia, chyba dokładnie o tym właśnie świadczy.
I to właśnie za nie chciałabym mu dziś podziękować. Niekoniecznie za ten kanał ani za filmy, których montaż wciąż jeszcze wymaga jego asysty ale za wiarę we mnie i nieustanne wsparcie, przekonanie, że warto poświęcić swój czas na realizację moich marzeń. Marzeń, których często ja sama nie mam nawet odwagi wypowiadać na głos.
A więc – TADAM!
Addio jest na You tubie. I to jest wyłącznie jego zasługa – cud-męża.
Dziękuję, Kochany!
Skrótem – klikajcie na ikonkę YT w prawym górnym rogu Addio. Zapraszam!
I mam nadzieję, że grono wdzięcznych jeszcze wzrośnie. bo projekt „petit a petit” będzie nabierał rozpędu.
Chyba powinnam namawiać Was do subskrypcji? A więc – zachęcam i namawiam, oczywiście.
Między innymi także tym nowym filmem – przepisem na pyszny cytrynowy sernik nowojorski.
Przyznam szczerze, że przenigdy ja, zwolenniczka i wielbicielka naszego polskiego twarogu i sernika na jego bazie, nie pomyślałabym, że tak polubię serek philadelphia. (Sernik na jego bazie zawsze wydawał mi się mało poważny. Coż za niewybaczalna ignorancja! 😉
Co ciekawe, sernik ten nie wymaga pieczenia w kąpieli wodnej – a efekt jest ten sam. Uwielbiam też jego cytrynową nutę. A jeśli cytrynę zastąpimy limonką albo bergamotą – uzyskamy jeszcze inne wersje tego samego ciacha o cudnej, kremowo-maziowej konsystencji. I to także jest w nim fajne. Spróbujcie koniecznie. Polecam gorąco!
Cytrynowy sernik nowojorski
Składniki:
100 g masła
220 g ciasteczek typu digestive – ja lubię używać także spekuloosów
900 g serka philadelphia w temperaturze pokojowej
150-250 g cukru (dla mnie 150 g wystarczy)
3 łyżeczki mąki tortowej
1 1/2 ekstraktu waniliowego – opcjonalnie
2 łyżeczki skórki otartej z cytryny
1 1/2 łyżeczki soku z cytryny (tę ilość można spokojnie podwoić lub potroić)
3 duże jajka
1 żółtko
200 ml kwaśnej śmietany
Przygotowanie:
- Nagrzewamy piekarnik do temperatury 160 stopni.
- Ciasteczka miksujemy w robocie na sypko, dodajemy roztopione masło i łączymy do uzyskania konsystencji mokrego piasku. Przekładamy na dno tortownicy wyłożonej papierem do pieczenia, o średnicy 23-24 cm. Wyrównujemy powierzchnię dna i boków. Wstawiamy do piekarnika i pieczemy 20 minut. Po tym czasie przestudzamy lekko.
- W misie miksera ubijamy serek (dlatego ważne jest, aby nie był wyjęty prosto z lodówki). Zmniejszamy obroty i dodajemy stopniowo cukier, następnie mąkę i szczyptę soli. Szpatułką oczyszczamy brzegi misy.
- Dodajemy wanilię, skórkę i sok z cytryny.
- Po jednym, każde osobno dodajemy kolejno jajka i żółtko. Na końcu śmietanę. Miksujemy do połączenia.
- Przelewamy masę na podpieczony spód.
- Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 stopni. Pieczemy 10 minut. Następnie zmniejszamy temperaturę do 110 stopni i pieczemy jeszcze przez około 25 minut.
- Po tym czasie wyłączamy piekarnik i uchylamy lekko drzwi. Pozostawiamy do przestygnięcia.
- Wystudzony wstawiamy do lodówki na kilka godzin. Podajemy.
Smacznego!
Nie wyobrażam już sobie aby nie było bloga AddioPomidory. Często tu zaglądam dużo piekę i gotuję z twoich przepisów i czytam polecane książki. Pomysł z filmami świetny, wszystkie już widziałam, zrobiłam rodzinie awokado z niespodzianką, było małe zaskoczenie, na pewno zrobię na Wielkanoc.
Choć najczęściej korzystam z przepisów drukowanych to lubię zobaczyć film, który czasem rozwiąże mój kulinarny problem.
Proszę pozdrowić i podziękować cud-mężowi za pomoc i wsparcie przy tworzeniu bloga, a teraz jego rozwijaniu – warto było.
Pozdrawiam Madalena
Droga Magdaleno,
to chyba najpiękniejszy komentarz na blogu, jaki otrzymalam w ciagu tych 10 lat (zresztą wszystkie Twoje są w absolutnej czołówce)
Bardzo się cieszę i dziękuję za Twoją tu obecność i komentarze. Nadajesz sensu temu, co tutaj robię i jestem Ci za to niewymownie wdzięczna.
Cud-mąż także przekazuje podziękowania 🙂
Posyłam Ci moc najserdeczności 🙂
Ania
Boszszsz, jak ja tu dawno nie była. Jak to się mogło stać! No bardzo do nadrobienia! Dziękuję za listę filmów. Wyoglądam. Pozdrawiam Cię serdecznie!
Lepiej pozno niz pozniej, Kochana 😉
Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie
Ania