I pomyśleć, że jeszcze 4 lata temu nakrywałam do stołu dla pięciu osób. Dziś rano owsiankę serwowałam już tylko dla 3. Kolejne dziecko właśnie wyfrunęło z gniazda. A my mościmy się w tej całkiem nowej – i co tu ukrywać – trudnej do zaakceptowania – codzienności.
Ta przedłużająca się przerwa tu na Addio była częścią procesu, którego sens nie do końca jeszcze pojęłam, ale któremu się poddałam, oczekując cierpliwie, co przyniesie. A przyniósł mi jeszcze większe przekonanie, że Addio jest mi potrzebne do życia tak samo jak ponad 11 lat temu, gdy z wypiekami na policzkach publikowałam swój pierwszy wpis. I nie potrafię z tworzenia Addio zrezygnować.
Jestem Wam bardzo wdzięczna, że wciąż tu zaglądacie, sprawdzając czy pojawiają się nowe wpisy. Dziękuję szczególnie Marcie i Adze, których komentarze (przeczytacie je pod ostatnim wpisem o książkach czerwca) uświadomiły mi, że Addio może być ważne nie tylko dla mnie. To bardzo cenna lekcja, Drogie Panie – ogromnie Wam za nią dziękuję. Jesteście najlepszymi czytelniczkami, jakie mogłabym sobie wyobrazić.
Wakacje upłynęły nam bardzo spokojnie. Postanowiliśmy nie wyjeżdżać daleko, a tylko pobyć w Polsce, z najbliższymi. Powrót do Polski po roku nieobecności długo pozostawiał poczucie niedosytu. Tak bardzo tęskniliśmy przez długi czas, że wszystkiego było nie dość. Nie dość mi było także spacerów po plaży i ukochanych rowerowych ścieżek.
Wczesne poranki na plaży zadeptanej przez mewy. Nabrzeże wylizane łakomymi falami. Potężne cumulusy rozpięte na maszcie nieba czekały tylko aż zadmie wiatr i wysprząta cały ten błękit. Mewy obsiadły grzędy falochronów. Siadałam na piasku z książką. Między innymi takie wspomnienia spakowałam w niedomykające się walizki. Takie to moje powerbanki na to, co przyjdzie. Musiałam się do nich podpiąć tuż po przyjeździe. A przecież było tych wspomnień znacznie więcej. Zapewne wszyscy latem zamieniamy się w zakręconych kolekcjonerów. No tak – podzielę się nimi wkrótce – choćby naszymi wrażeniami z wyprawy rowerowej Velo Baltica.
Tym wpisem chciałam Wam podziękować. Tak po prostu. Nowy przepis pojawi się w następnym poście. Podobnie jak czytelnicze podsumowanie lipca i sierpnia.
Dziękuję, że jesteście.
Anna
Niezmiernie mi miło. Cieszę się , że wakacje były udane. Z radością czekam na kolejne wpisy. Pozdrawiam.
Ja również chciałam podziękować od siebie za to miejsce. Od dawna zaglądam do Pani, z niecierpliwością co miesiąc czekam na czytelnicze inspiracje, w tzw międzyczasie inspiruję się przepisami, nie wspominając o pięknych zdjęciach. Wszystko jest takie klimatyczne u Pani… Proszę nie zaprzestawać i nadal inspirować czytelników. Zawsze tylko czytałam, a dzisiaj odważyłam się i ja do Pani napisać 🙂 Życzę dużo ciekawych pomysłów i wytrwałości Aneta
Droga Aneto,
Bardzo miło mi Cię poznać 🙂 Dziękuję ze ten komentarz, wsparcie i motywację, które dzięki niemu otrzymałam. Postaram się nie zawieść oczekiwań i pozdrawiam Cię bardzo serdecznie,
Ania