Dzieci rosną. Niepostrzeżenie i z konsekwencją. Od radości, że oto właśnie „wyszliśmy z pieluch”, do smutnej konstatacji, że przestały przychodzić do nas w nocy, wygonione ze swoich snów jakimś koszmarem, mija chwila. Patrzymy na ich radość, kiedy nadchodzą kolejne urodziny, a one planują swoje imprezy, odliczają dni, kompletują listę gości i zachodzą w głowę nad prezentami, które dostaną, zastanawiając się, kiedy to wszystko się w naszym życiu wydarzyło… Ile to już radości, tych małych i większych, zachwytów, stłuczonych kolan, porażek na boisku, dyktand, lektur, strzelonych bramek, schoppingów i lików się w nich już pomieściło… (Jednocześnie nasze własne urodziny przestają nas cieszyć coraz bardziej).
Za kilka dni nasz Walenty świętować będzie swoje kolejne urodziny. Trudno mu zasnąć przed snem z wrażenia, wypytuje o szczegóły, chce znać smak tortu, dekoracje na nim, kto potwierdził obecność… jego entuzjazm dodaje mi skrzydeł i wprawia w zadumę.
– Bleeee… – ale to śmierdzi – (pachnie buraczkami) – Czy ja będę musiała to wypić? (Tylko pozować)…
Nie będę Wam pisać, że dziewczynie smakowało. Najpierw trzeba by spróbować… Może ogarnia fizykę i chemię, przy której ja już odpadam, ale temat zdrowego żywienia to wciąż temat odległy jak Amazonka. Dla ścisłości dodam, że pamiętam jeszcze, jak w jej wieku krzywiłam się równie mocno na podobne wynalazki, zapewne z mniejszym wdziękiem, ale zawsze. Pamiętam też, jak moja mama tych min nie lubiła. Dziś rozumiem troskę, która się za tym kryła. Mnie dziś smakują takie smoothie. Gęste i zaskakujące w smaku. Z budującą świadomością, że przynajmniej nasz organizm będzie umiał je docenić. Na nastolatków w tej kwestii raczej liczyć nie można. I jakoś mnie to nie dziwi. Bo i tak nie ogarniam.
Smoothie buraczkowo-grejfrutowe
Składniki: na 2 porcje
ok. 300 g buraczków (2-3 sztuki, zależnie od wielkości, waga przed obraniem)
1 duży czerwony grejfrut
2 pomarańcze (użyłam krwistych)
sok z 1/2 cytryny
1 banan
kawałek imbiru
Przygotowanie:
1. Surowe buraczki obieramy. Możemy je zmiksować lub przepuścić przez sokowirówkę, wedle uznania.
2. Wyciskamy soki z cytrusów. Kroimy imbir, obieramy banana. Miksujemy wszystkie składniki. Podajemy.
sama bym spróbowała, bo składniki fantastyczne:) cudne połączenie smaków:)
Też mi się zachciało… kolor ma wyjątkowo zachęcający 🙂
Mniaaaaaam!
Samo zdrowie:)tylko pić do dna:)
Piękna jest! Uśmiecham się do niej na odległość i wiem, że w środku też jest piękna, skoro ma taką Mamę 🙂
A ja się czuję, jakbym ciągle była gdzieś pomiędzy… Choć metryka uparcie twierdzi, że poważna być powinnam, i lubić szpinakowe koktajle…
Kolor ma cudny to Twoje smoothie 🙂
ależ kombinacja! do wypróbowania! kolor cudowny..
Jej… Zaniemówiłam… Piękne zdjęcia:) 🙂 🙂 I piękny obrus:). Czy mi się wydaje , czy Pannie J. ściemniały włosy? Uśmiech nadal taki sam:)
Jak przyjadą do mnie krwiste pomarańcze to zrobię sobie smoticzka jak Twój i J. ma się rozumieć:). U nas lubiliśmy takie wynalazki, bo my raczej wszyscy wszystkożerni byliśmy, poza małymi wyjątkami – wiadomo jak to dzieci.
Choć w papierach lat przybywa to naprawdę wciąż jesteśmy tacy sami…:)
:*:*:*:*:*:*:*:* uściski, moja Kochana!
Czy Ty wiesz, że u mnie też koktajlowo? I nostalgicznie?
Co jak co, ale pozowanie to Twojej Córce wychodzi rewelacyjnie:) …. i kuchnię masz piękną:) … uwielbiam wszelkiego rodzaju koktajle … teraz w lodówce szpinak na przerobienie czeka, ale i o buraczku musze pomyślec:0 buziaki