Fishburgery, które polubią Twoje dzieci.

Wydawało mi się kiedyś, że dzieci z pewnych rzeczy wyrastają (i nie chodzi mi tu wcale o ubrania), a w związku z tym znikają i nasze problemy. Otóż nie. (Przynajmniej nie w naszym przypadku)… Bo są kwestie tak samo problematyczne, jak 10 lat temu. Jak choćby – jedzenie. Wydawało się już, że dzieciaki dorastają do różnych i nowych smaków, rzadziej stawają okoniem i są bardziej otwarte. No niby tak, a właściwie – prawie tak. (Chodzi mi o to słynne reklamowe prawie, które robi dużą różnicę).

W kwestii jedzenia ryb nic się bowiem w naszym domu od lat nie zmieniło. Dalej nie tkną i już. Daremny trud i troska. W pamięci mam, że raz czy dwa zjadły burgery z rybą zakamuflowaną tak, że do siebie w smaku niepodobną, ale to by było na tyle. Jakoś mniej we mnie teraz ochoty na kulinarną ekwilibrystykę, by za wszelką ceną zjadły coś, co powinny jeść. Zdarzyło się jednak coś innego. Najmłodsza latorość (lat, o zgrozo – 13) wyrzuciła mi jakiś czas temu, że oto gotuję monotonnie i on już ma dosyć, już mu się nie chce jeść w kółko tego samego.

Byłam chyba bardziej wkurzona na taką krytykę niż zaskoczona nią. Bo w sumie – gotowałam tylko to, co dziecię lubiło, by spokój sobie zapewnić. Aż w końcu – Alleluja – sam się zorientował, że oto nietędy droga 🙂

W uniesieniu (nie ukrywam) wygarnęłam mu, co o takiej jawnej niesprawiedliwości sądów myślę i wspólnie doszliśmy do porozumienia, że oto mianowicie, od dziś je dokładnie to, co tylko przyjdzie mi w mojej kulinarnej fantazji ugotować (znaczy się – że moja zdrowa kuchnia nie tyle wraca do łask, ile – wchodzi pod strzechy). Ustaliliśmy, że odtąd wszyscy będą jedli to, co do tej pory gotowałam tylko dla siebie.

Jakże ja się ucieszyłam! W te pędy pognałam do sklepu po rybę. Zacznę od rybnych burgerów, pomyślałam, nie ma co od razu uderzać w hardcorową nutę. Inspirację znalazłam na Instagramie, na profilu Gosi #mniammniam_bezglutenu. Dodałam co nieco od siebie i moje fishburgery zaserwowałam.

Poooszłyyy…

Nie powiem, nie z jakimś wielkim entuzjazmem, ale przynajmniej – bez protestów i szemrania. Dobry początek – pomyśłałam. I tak właśnie było. O tym, co jeszcze ostatnio zjedli w ramach naszej nowej kuchennej filozofii, to be continued… Do następnego przeczytania.

Co do burgerów zaś – są delikatne i lekkie, ważne, aby były dobrze doprawione. Są pyszne na obiad lub do lunchowego pudełka. Polecam gorąco!

 

 

Fishburgery

Składniki:

650 g filetów z dorsza

200 g cukinii

1 jajko

koperek – duża ilość

2 łyżki uprażonych nasion słonecznika

sól, pieprz

2 łyżki mąki ryżowej lub kukurydzianej (pszenna też oczywiści może być, jeśli nie jesteśmy na diecie bezglutenowej)

1 czubata łyżka tartego parmezanu lub grana padano

sok z cytryny – do smaku

skórka otarta z ½ cytryny

Ponadto:

Cebula i tłuszcz do smażenia
Do panierowania – płatki owsiane bezglutenowe lub zwykłe lub też po prostu – bułka tarta

 

Przygotowanie:

  1. Cukinię ucieramy na tarce jarzynowej. Solimy, mieszamy i odstawiamy na kwadrans na sitku. Po tym czasie cukinię dokładnie odsączamy w dłoniach.
  2. Filet miksujemy. Przekładamy go do miski, do której dodajemy przygotowana wcześniej cukinię, jajko, koperek, słonecznik, skórkę z cytryny i parmezan. Mieszamy, dodajemy mąkę – tyle, by dało się formować burgery. Doprawiamy sokiem z cytryny, sola i pieprzem. (Muszą być dobrze doprawione).
  3. Obtaczamy w wybranej panierce. Smażymy z obu stron na rozgrzanym oleju, na który jednocześnie wykładamy kawałki cebuli (taki to babciny trik, by ryba rybą nie smakowała).
  4. Podajemy z kaszą jaglaną ugotowaną w bulionie.

 

Smacznego!

4 comments Add yours

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *