Grissini Kamut
Na rozczyn:
200 ml wody
13 g świeżych drożdży
½ łyżeczki cukru
1 łyżka mąki pszennej chlebowej
220 g mąki Kamut*
150 g mąki pszennej chlebowej
8 g soli morskiej
3 łyżki (25 g) oliwy z oliwek
1 żółtko (20g)
*(mąkę Kamut możemy zastąpić mąką orkiszową typ 900, wóczas jednak dodajemy nie 150 a 175 g mąki pszennej chlebowej)
1. Przygotowujemy rozczyn. Podgrzewamy wodę, by była ciepła, ale nie gorąca. Rozkruszamy do niej drożdże, dodajemy cukier i mąkę. Dokładnie mieszamy do rozpuszczenia wszystkich składników. Przykrywamy i odstawiamy w ciepłe miejsce na około 15 minut. Gotowy rozczyn będzie z wierzchu spieniony – znak, że drożdże pracują.
2. Do miski przesiewamy mąkę, mieszamy ją z solą. Robimy dołek, do którego dodajemy oliwę i żółtko. Mieszamy, zagarniając mąkę do środka.
3. Dodajemy rozczyn. Mieszamy, a kiedy składniki się mniej więcej połączą przekładamy całość na stolnicę lub blat i wyrabiamy. Potrwa to kilka minut.
4. Gdy jest już jednolite przekładamy uformowaną kulę do wysypanej mąką miski. Przykrywamy ściereczką i wstawiamy w cieple do wyrośnięcia na około 1-1,5 godziny, do podwojenia objętości.
5. Po tym czasie ciasto jeszcze raz przez moment wyrabiamy. Nabieramy małe ilości ciasta w dłoń, około 20 gramowe kulki (mniej więcej wielkości dużego orzecha włoskiego) i rolujemy na blacie dłońmi lekko rozciągając wzdłuż. Przy pierwszym wałeczku może się to wydać trudne i żmudne, ale zupełnie takie nie jest, już przy trzecim nabieramy wprawy. Jest to też świetne ćwiczenie dla małych rączek wprawiających się w sztuce pisania. Ważne, aby podczas wałkowania paluszków nie podsypywać ciasta mąką, bo wtedy trudno jest je rolować. Ich grubość zależy od nas. Możemy formować długie, cieniusieńkie jak najmniejsze dziecięce paluszki grissini. Lub też grubsze – szerokości mniej więcej damskiego kciuka drobnej dłoni. Będą wówczas mięciutkie jak bułeczki i posłużą jako przekąska na podwieczorek dla całej rodziny.
6. Wyrobione paluszki układamy na blasze wyłożonej pergaminem. Przykrywamy i pozostawiamy do wyrośnięcia. Na około 20-30 minut w cieple.
7. Nagrzewamy piekarnik do temperatury 180 stopni.
8. Smarujemy paluszki roztrzepanym jajkiem. Posypujemy wedle uznania, suszonymi ziołami – tymiankiem, bazylią lub rozmarynem, czarnuszką, grubą solą lub też pokrojonymi drobno czarnymi oliwkami.
9. Czas pieczenia definiujemy sami, zależnie od efektu, jaki chcemy osiągnąć. Pieczemy minimum 10 minut, bez nawiewu. W przypadku cieniutkich grissini, jeżeli nie mają być miękkie lecz chrupkie doliczamy jeszcze 3 minuty z nawiewem.
10. Możemy je przechowywać w szczelnie zamkniętym pudełku przez kilka dni.
Bardzo lubię takie paluszki, w domu jeszcze nie robiłam, trzeba spróbować!
fajne, do pochrupania albo maczania w dipach:)
Bardzo lubie grissini, swietnie sie nadaja do maczania w dipach, a w domowej wersji sa o wiele zdrowsze niz inne "chrupadla".
Cudowne są te paluszki! Bardzo je lubię i miłe mam z nimi wspomnienia, bo wloskie:)
Pozdrawiam Anno:)
Grissini zawsze sprawiają, że grzeszę. Gdy tylko pojawiają się w zasięgu moich rąk, znikają od razu:)
no i genialnie 😉
uwielbiam !!!! A sama jeszcze nie robiłam 🙂 Koniecznie zapisuję 🙂
Lista rzeczy dobrych, a możliwych do zrobienia w domu stale mi się wydłuża. Właśnie przybyła do niej nowa pozycja 😉 Pięknie Ci wyszły!