Sobota ściele się u naszych stóp. Choć wydaje się, że noc
jeszcze drepcze tu i ówdzie. Śniadamy, tacy
zaplątani jeszcze w sen, zaspani, w kapciach i w górze od piżamy. Obowiązek
pracy. Przywilej odpoczynku. Radość bycia razem. Wspólne dzielenie poranka, jak
jabłka krojonego na ćwiartki. Smakowanie. Mlaskanie. Wzdychanie. Człapanie. U
siebie. Ze sobą. Dobrze. Nawet jeśli taki spokój trwa zeledwie chwilę. Bo zaraz
mecz, potem następny, a potem próba generalna przed koncertem. A w planach był
jeszcze ogród. Czas schować meble ogrodowe. I parasol. Niech i one mają swoje
wakacje. Na ile wystarczy czasu, doprawdy nie wie nikt. Ważne by dzień zacząć w
spokoju, z uśmiechem. Czego i Wam życzę.
jeszcze drepcze tu i ówdzie. Śniadamy, tacy
zaplątani jeszcze w sen, zaspani, w kapciach i w górze od piżamy. Obowiązek
pracy. Przywilej odpoczynku. Radość bycia razem. Wspólne dzielenie poranka, jak
jabłka krojonego na ćwiartki. Smakowanie. Mlaskanie. Wzdychanie. Człapanie. U
siebie. Ze sobą. Dobrze. Nawet jeśli taki spokój trwa zeledwie chwilę. Bo zaraz
mecz, potem następny, a potem próba generalna przed koncertem. A w planach był
jeszcze ogród. Czas schować meble ogrodowe. I parasol. Niech i one mają swoje
wakacje. Na ile wystarczy czasu, doprawdy nie wie nikt. Ważne by dzień zacząć w
spokoju, z uśmiechem. Czego i Wam życzę.
Te sobotnie pomysły na deser zaczynają powoli stawać się
tradycją. Nie wiem czy ani jak długo uda mi się ją utrzymać. Będę się starała.
Tyle mogę obiecać. Pomysłów z pewnością nie zabraknie.
tradycją. Nie wiem czy ani jak długo uda mi się ją utrzymać. Będę się starała.
Tyle mogę obiecać. Pomysłów z pewnością nie zabraknie.
Do pieczonych jabłek mam
słabość ogromną, pewnie jak większość z Was. To część wspomnień z dzieciństwa.
Ze względu na mamę, która ma alergię na jabłka, często piekliśmy jabłka.
Lubiłam parzyć sobie palce i usta, niecierpliwie domagając się już tego smaku. Dziś
także. Mam słabość do rombosse, wszelkich jabłkowych crumble. Pomysł, który
znajdziecie poniżej to jakby połączenie obu tych przepisów. Jabłka zapiekamy
pod kołderką z ciasta francuskiego, które dodatkowo posypane jest płatkami
migdałów z miodem. Wierzch jest lekko chrupiący a jabłka nie tracą nic ze
swojego aromatu, nabierając miękkości i tej cudownej aksamitności pieczonych
owoców. Polecam gorąco.
słabość ogromną, pewnie jak większość z Was. To część wspomnień z dzieciństwa.
Ze względu na mamę, która ma alergię na jabłka, często piekliśmy jabłka.
Lubiłam parzyć sobie palce i usta, niecierpliwie domagając się już tego smaku. Dziś
także. Mam słabość do rombosse, wszelkich jabłkowych crumble. Pomysł, który
znajdziecie poniżej to jakby połączenie obu tych przepisów. Jabłka zapiekamy
pod kołderką z ciasta francuskiego, które dodatkowo posypane jest płatkami
migdałów z miodem. Wierzch jest lekko chrupiący a jabłka nie tracą nic ze
swojego aromatu, nabierając miękkości i tej cudownej aksamitności pieczonych
owoców. Polecam gorąco.
Jabłka zapiekane pod ciastem francuskim
Składniki:
2 jabłka
50 g suszonych żurawin
90 g konfitury morelowej
35 g Calvadosu lub cydru albo słodkiego wina
50 g płatków migdałowych
30 g miodu
20 g masła
kawałek ciasta francuskiego
Przygotowanie:
1. Nagrzewamy piekarnik do temperatury 175 stopni.
2. Jabłka myjemy, osuszamy. Przekrajamy na połówki. Wydrążamy gniazda nasienne.
3. Żurawiny przelewamy na sitku wrzątkiem. Zalewamy wybranym alkoholem. Odstawiamy na 10 minut.
4. Płatki migdałów mieszamy delikatnie z masłem i miodem. Odstawiamy.
5. W garnuszku podgrzewamy konfiturę morelową. Po upływie 10 minut połowę żurawin łączymy z konfiturą. Wypełniamy ją wydrążone jabłka. Układamy je w lekko wysmarowanej masłem foremce. Posypujemy cukrem. Na dno naczynia wylewamy alkohol i resztę żurawin.
6. Z ciasta francuskiego wykrajamy kawałek o takich wymiarach, by dokładnie przykryć wierzch naczynia. Dociskamy je dokładnie do brzegów naczynia.
7. Ciasto posypujemy migdałami.
8. Pieczemy 15 minut z nawiewem i kolejne 10 minut bez. Podajemy jeszcze gorące. Najlepiej z lodami.
Smacznego!
super bardzo mi sie ten przepis podoba:)
mmm 😉
cudowny deser… a może drugie śniadanko?
Oj taaak, zapiekane jabłka to również moja słabość, szczególnie w jesienno-zimowe dni, Twoje wyglądają smakowicie 🙂
Idealny jesienny deser 😀
ale super pomysł! bardzo mi się podoba. 🙂
Ach, piękny pomysł. Zapiekane jabłuszka uwielbiam. Z rodzynkami, cynamonem…mmm rozmarzyłam się. 🙂
Pozdrowienia. 🙂
Oj tak, jabłko w każdej postaci to smak jesieni 🙂 Ciekawy pomysł na tę francuską czapeczkę, oba składniki uwielbiam więc chętnie wypróbuje na szybki deser 🙂
Dota,
ciesze sie bardzo i polecam sprobowac. Pozdrawiam serdecznie
Pasjonatka,
oooo taaak 🙂
Wiewiorka,
wlasciwie to masz racje 🙂 pozdrawiam serdecznie
Marta,
wygladaja i smakuja 🙂 pozdrawiam
Bee,
zdecydowanie, pozdrawiam
Matylda,
ciesze sie i pozdrawiam
Majana,
rodzynki albo zurawiny, zaleznie od tego, co mamy akurat pod reka lub co lubimy bardziej, kombinacji tu jest wiele, niezmienna zostaje tylko idea zapieczenia jablek pod ciastem francuskim. POzdrawiam cie serdecznie
Madzialena,
fajnie ja nazwalas… francuska czapeczka 🙂 Daj znac, ji posmakowal 🙂 pozdrawiam
Anna
Genialne! I da się przerobić na bezalergenowo – zapisuję do zrobienia 🙂
U mnie sobota tak pracowita, że aż nie wiedziałam czy dzisiaj wstanę…, ale obudziłam się już przed siódmą i też nie było człapania, tylko konkrety. Ach…, mówię Ci roboty cała fura… napiszę@:). Właśnie przyjechałam…
Jeny, Anno, jak bym chciała z Tobą kawę wypić… No, dobrze, ty zieloną:)
Od mamy nawiozłam jabłek – ciekawe na jak długo wystarczą…
Idę włączyć piekarnik… Mam swoja brzoskwiniowa konfiturę, migdały, miód i może cydr zamiast Calvadosu… i wielką ochotę na pieczone jabłka. Całusy!
Patyska,
ciesze sie bardzo i pozdrawiam serdecznie
Ewelajna,
ja tez, kochana. Zaczelabym od herbaty 🙂 potem bym Cie poprosila o kremowa zupe dyniowa rodem z austriackich szlakow narciarskich i podala Ci jablecznik. No i pogadalybysmy sobie o ksiazkach… tyle nowosci 🙂 I niedlugo Mysliwski nowy bedzie mial premiere… Zazdroszcze Ci tych jablek nawiezionych od mamy. Mnie mama donosi, ze reneta obrodzila w tym roku niesamowicie… Ale ja sprobuje tych jablek dopiero z koncem grudnia. Oj jak sobie pomysle o tych wszystkich jablecznikach, ktore juz moglabym upiec, o tych wieczorach spedzonych przy obieraniu jablek dzieciakom i sobie nawzajem. Mam nadzieje, ze pieczone jablka posmakowaly. Buziaki serdeczne i sil Ci zycze na caly najblizszy tydzien.
Anna
Ale pychotka, piękne zdjęcia 🙂
Rewelacyjnie się prezentuje! Tak..jesiennie 🙂 Zapach musi być fantastyczny: jabłka + cynamon = mmmniam!
Pozdrawiam!
Aż ślinka cieknie z ust