Kapustę kiszoną kisi się w moim rodzinnym domu od dziesięcioleci. Kiedy przychodzi czas, rodzice jadą do znajomego rolnika po poszatkowaną kapustę, przywożą ją do domu, dodają marchewkę (już ze swoich upraw), pakują w beczkę, ugniatają i trzymają w łazience, aż proces zakwaszania ruszy na całego. To dlatego, kiedy jeszcze byłam na studiach – upewniałam się telefonicznie, czy kapusta już na balkonie. (Beczka w końcu, do pierwszych mrozów gościła właśnie tam). A ja mogłam swobodnie wziąć kąpiel – bez obezwładniającego zmysły „aromatu” kiszonek.
Nienawidziłam tej kiszonej kapusty. Wiedziałam, że to samo zdrowie. Byłam skłonna uwierzyć, że może smakować. Ale nie umiałam się przekonać. * Co innego kiszone ogórki. Oczko w głowie mojego taty, dla którego to cały rytuał – od momentu ich posadzenia, ukrycia w tunelach, codziennego podlewania, doglądania, zbierania, układania godzinami w słoikach, znoszenia do piwnicy, układania na półkach, skrupulatnego liczenia i w końcu – wydawania dalej w świat. Uwielbiam, tak samo jak nasze dzieci.
I gdyby się nad tym zastanowić, to właściwie byłoby wszystko w temacie kiszonek w naszym codziennym menu. Ok, kiszę od czasu do czasu cytryny, bo to super dodatek do sałatek. Kilka lat temu usłyszałam o soku z kiszonych buraków i jego korzyściach dla anemików. Wstawiłam, zrobiłam i smakowało mi średnio. Wypiłam z rozsądku, ale krzywiłam się przy tym ze szkodą dla zmarszczek mimicznych 🙂
Aż w relacji Dominiki na Instagramie (@jarzynova) zobaczyłam, że buraki można kisić bez użycia soli, a z wiśniami i kardamonem! Nie będę pisać, że oszalałam na ich punkcie – ale przekonałam się do nich. Postanowiłam pójść dalej swoją drogą 😉 Skorzystałam z cennych technicznych rad Dominiki i zaczęłam kombinować. Do buraków z wiśniami dodałam także imbir. Następny zestaw to były buraki+jabłko+imbir, a kolejny wreszcie – buraki+śliwki węgierki+cynamon. Zaraz potem pojawił się problem – a co z burakami z zakwasu? Wyrzucać? No nie. I dodałam je do mojego kisielu lnianego. I już sam kolor mnie porwał. Taki kisiel w jesienny szary poranek – to poważna konkurencja dla owsianki. (Jest dokładnie taki jak widzicie na zdjęciach – fuksja w obłędzie).
Jak przygotować mój ulubiony kisiel lniany przeczytacie tutaj. Jeśli chcecie poeksperymentować z burakami z zakwasu jako dodatkiem – dodajcie do składników jeszcze przed zmieleniem 1 łyżeczkę buraków z zakwasu (ja dodaję 3 łyżeczki od serca).
* w końcu dotarłam do etapu, że z rozsądku zjadam sałatkę z kiszonej kapusty z dużą ilością jabłka, cebulki, koperku i pluskiem oliwy; o to to lubię i polecam 🙂
Zakwas z buraków z wiśniami
Składniki:
2-3 świeże buraki
woda
kardamon – w całości tzn. ziarenka wydłubane z 8-9 suszek
w sezonie – kilkanaście wydrylowanych wiśni *
u mnie także – 1 cm korzeń świeżego imbiru pokrojony w plasterki
Zakwas z buraków z jabłkami
Składniki:
2-3 świeże buraki
woda
1 duże winne jabłko
2 cm korzeń świeżego imbiru pokrojony w plasterki
Zakwas z buraków ze śliwkami i cynamonem
Składniki:
2-3 świeże buraki
woda
cynamon – kora, 1 kawałek ok 10 cm
3-4 śliwki węgierki
można także dodać 1 cm korzeń świeżego imbiru pokrojony w plasterki
*w temacie kiszenia jestem absolutnym nowicjuszem, więc może poprawcie mnie, jeśli się mylę – ale dodałam do mojego zakwasu wiśnie mrożone i wszystko poszło dobrze, tak jak ze świeżymi, więc to też jest jakaś opcja, także po sezonie 🙂
Przygotowanie:
- Buraki obieramy, myjemy, kroimy w kostkę. Wypełniamy nimi butelkę, taką jak widzicie na zdjęciach (to ważne – dlatego, że to właśnie dzięki takiemu przechowywaniu zakwas nigdy, przenigdy Wam się nie zepsuje). WAŻNE – butelka musi mieć szczelną zakrętkę.
- Wypełniamy nimi butelkę do wysokości 3/4. (dodaję też owoce, wedle gustu i przyprawy).
- Zalewamy gorącą wodą w temperaturze 50-60 stopni do takiej wysokości, aby od zakrętki zostało jakieś 2-3 cm. Pozostawiamy w temperaturze pokojowej na 14 dni, (nie na słońcu!) od czasu do czasu potrząsamy butelką, nie otwieramy zakwasu w tym czasie. Potem przekładamy do lodówki. Zakwas w czasie fermentacji może gazować, i owszem. Wstawiamy go wtedy po prostu na talerzyk lub do miseczki.
- Dzięki temu, że butelka jest szczelnie zamknięta, powstający dwutlenek węgla utrzymuje buraki pod powierzchnią płynu i nic nie pleśnieje.
Smacznego!
oj , jakie fajne urozmaicenie
Piękne zdjęcia, kolory i pomysły. Gratuluję 🙂
A ja lubię kiszonki. Wszelkie – kapusta i ogórki to historycznie rodzinna oczywistość. Reszta jest MOJA. Kalafior, kalarepa, szparagi, bób, jabłka, papryka, mirabelki, pomidory, marchew, cytryny, rzodkiewki, topinambur, grzyby, okra, śliwki i oczywiście buraki. I oczywiście wiele, wiele innych surowców i smaków. Lubię wszystkie, jedne bardziej, inne odrobinę mniej, ale na każdą kiszonkę można znaleźć dobry sposób… Czy miałaś okazję spróbować którejś z tych mniej popularnych kiszonek? Jeśli nie, to polecam gorąco, zwłaszcza kalafiora i marchewkę – smakują obłędnie!
Zakwas buraczany wolę robić z dodatkiem soli, choćby niewielkim – taki najbardziej mi smakuje (i domownikom też). Ale dodatek owoców jest bardzo inspirujący, dziękuję za pomysł!
Drogi Hajduczku,
troche Ci zazdroszcze, ze tak Ci wszystkie kiszonki smakuja. Sprobuje z kalafiorem – bo bardzo go lubie i zobaczymy. Albo najlepiej zrobie sobie taki jeden sloik probny kalafior + marchewka i zobaczymy. Dziekuje Ci za te podpowiedz/zachete 🙂 Poki co najbardziej smakuja mi niesolone i z dodtkiem owocow 🙂 Polecam! Dziekuje Ci za komentarz 🙂
Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie
Ania