Czasami nam się po prostu nie udaje. Coś, na czym nam
bardzo zależało. I jakoś musimy sobie z tym poradzić, przekonać siebie, że może
tak właśnie miało być. Pogodzić się. Jeszcze w tej chwili wydaje mi się to
niewykonalne. Może z czasem. Pewnie tak.
bardzo zależało. I jakoś musimy sobie z tym poradzić, przekonać siebie, że może
tak właśnie miało być. Pogodzić się. Jeszcze w tej chwili wydaje mi się to
niewykonalne. Może z czasem. Pewnie tak.
Na pociechę były kokosowe rogaliki. Ten smak chodził za
mną po lekturze „Kuchni duchów” Jael Mc
Henry. Lubię książki, które pozwalają spojrzeć na życie z zupełnie innej,
nieznanej mi perspektywy. Jej bohaterka – Ginny, jest dotknięta zespołem
Aspergera. Patrzymy na świat jej oczyma, razem z nią czytamy Księgę
Normalności, szukamy schronienia przed jego niezrozumiałymi regułami w
garderobie na płaszcze, tam gdzie kalosze taty, ocierając się o siebie,
skrzypią jak ser sojowy. „Klękam, przyciągam je do siebie i wsuwam w nie
dłonie. Skóra byłaby lepsza, ale ten szczególny zapach starych gumowych butów
jest wciąż zapachem taty. Cebule, potrzebna mi jest wizja cebul. Uspokajam się
nią. Powoli dojrzewające, złote. Wydzielają ostry aromat, ostatni surowy
kawałek zamieszany z zapowiedzią słodyczy. Ściskam buty. Mam gorące czoło.
Przyciskam czoło do kolan. Kolana też są gorące. Cienkie, długie wióry
zestrugane z połówki cebuli, która w przekroju wygląda jak mandolina, poruszają
się jak półksiężyce. Więcej soli. Nie, tylko cierpliwość. Mieszać. Czekać.
Regulować temperaturę. Czekać. Mieszać.” Polecam Wam tę książkę, oprócz
ciekawej, magicznej chwilami opowieści, znajdziecie
tam garść przepisów na peruwiańską potrawkę z kurczaka, ribollitę, zupę z
chleba czy grzany cydr i… zaskakujące zakończenie.
mną po lekturze „Kuchni duchów” Jael Mc
Henry. Lubię książki, które pozwalają spojrzeć na życie z zupełnie innej,
nieznanej mi perspektywy. Jej bohaterka – Ginny, jest dotknięta zespołem
Aspergera. Patrzymy na świat jej oczyma, razem z nią czytamy Księgę
Normalności, szukamy schronienia przed jego niezrozumiałymi regułami w
garderobie na płaszcze, tam gdzie kalosze taty, ocierając się o siebie,
skrzypią jak ser sojowy. „Klękam, przyciągam je do siebie i wsuwam w nie
dłonie. Skóra byłaby lepsza, ale ten szczególny zapach starych gumowych butów
jest wciąż zapachem taty. Cebule, potrzebna mi jest wizja cebul. Uspokajam się
nią. Powoli dojrzewające, złote. Wydzielają ostry aromat, ostatni surowy
kawałek zamieszany z zapowiedzią słodyczy. Ściskam buty. Mam gorące czoło.
Przyciskam czoło do kolan. Kolana też są gorące. Cienkie, długie wióry
zestrugane z połówki cebuli, która w przekroju wygląda jak mandolina, poruszają
się jak półksiężyce. Więcej soli. Nie, tylko cierpliwość. Mieszać. Czekać.
Regulować temperaturę. Czekać. Mieszać.” Polecam Wam tę książkę, oprócz
ciekawej, magicznej chwilami opowieści, znajdziecie
tam garść przepisów na peruwiańską potrawkę z kurczaka, ribollitę, zupę z
chleba czy grzany cydr i… zaskakujące zakończenie.
A skoro już o książkach mowa… chciałabym polecić Wam
książkę Hochschilda „Duch króla Leopolda,
opowieść o chciwości, terrorze i bohaterstwie w kolonialnej Afryce”. To niezwykły
reportaż historyczny, lektura bardzo ważna, szczególnie dla Polaków
mieszkających w Belgii. Książka pierwsza w kolejce do przeczytania,
zainektowana przez cud-męża na czas choroby. Nie wiedziałam skąd te wypieki na
jego twarzy, z powodu lektury czy gorączki?
książkę Hochschilda „Duch króla Leopolda,
opowieść o chciwości, terrorze i bohaterstwie w kolonialnej Afryce”. To niezwykły
reportaż historyczny, lektura bardzo ważna, szczególnie dla Polaków
mieszkających w Belgii. Książka pierwsza w kolejce do przeczytania,
zainektowana przez cud-męża na czas choroby. Nie wiedziałam skąd te wypieki na
jego twarzy, z powodu lektury czy gorączki?
Ja kończę właśnie „Smak
dżemu i masła orzechowego” Lauren Liebenberg, historię opowiedzianą z
perspektywy ośmioletniej dziewczynki, dorastającej na samotnej farmie, w
późnych latach siedemdziesiątych XX wieku. Historię, która wydarzyła się w umierającym
kraju, Rodanii, dziś – Zimbabwe. Opisane wydarzenia wyostrzone perpektywą spojrzenia
typowego dla dziecka pozostawiają wrażenie sytości, smakuje się tę książkę z
wielką przyjemnością. Polecam i zapraszam na rogaliki. Bardziej kruche, niż
drożdżowe. Delikatnie kokosowe. Jedna jeszce tylko ważna uwaga – pozwólcie im
wystygnąć całkowicie zanim spróbujecie. Wtedy są najlepsze. Polecam. A jeśli nie macie czasu możecie użyć
gotowej konfirtury pomarańczowej…
dżemu i masła orzechowego” Lauren Liebenberg, historię opowiedzianą z
perspektywy ośmioletniej dziewczynki, dorastającej na samotnej farmie, w
późnych latach siedemdziesiątych XX wieku. Historię, która wydarzyła się w umierającym
kraju, Rodanii, dziś – Zimbabwe. Opisane wydarzenia wyostrzone perpektywą spojrzenia
typowego dla dziecka pozostawiają wrażenie sytości, smakuje się tę książkę z
wielką przyjemnością. Polecam i zapraszam na rogaliki. Bardziej kruche, niż
drożdżowe. Delikatnie kokosowe. Jedna jeszce tylko ważna uwaga – pozwólcie im
wystygnąć całkowicie zanim spróbujecie. Wtedy są najlepsze. Polecam. A jeśli nie macie czasu możecie użyć
gotowej konfirtury pomarańczowej…
Kokosowe rogaliki z
mango
mango
Składniki:
Na ciasto:
425 g maki tortowej
60 g miękkiego masła
3 żółtka (57 g)
205 g mleka kokosowego
3 g drożdży suchych (1 płaska łyżeczka)
½ łyżeczki soli
70 g cukru trzcinowego
Nadzienie:
1 mango (355 g po obraniu i pokrojeniu)
30 g Cointreau (3 łyżki)
sok z 1 limonki
30 g brązowego cukru
Dodatkowo:
40 g roztopionego masła
wiórki kokosowe do posypania
jajko do posmarowania
Przygotowanie:
1.
Przygotowujemy
ciasto. Mąkę przesiewamy do miski. Mieszamy z drożdżami, solą,
cukrem.
Przygotowujemy
ciasto. Mąkę przesiewamy do miski. Mieszamy z drożdżami, solą,
cukrem.
2.
Robimy zagłębienie, wbijamy do niego żółtka i wlewamy
mleko kokosowe. Mieszamy w zagłębieniu łyżką zagarniając do środka mąkę z
brzegów miski. Do całkowitego połaczenia składników w kulę.
Robimy zagłębienie, wbijamy do niego żółtka i wlewamy
mleko kokosowe. Mieszamy w zagłębieniu łyżką zagarniając do środka mąkę z
brzegów miski. Do całkowitego połaczenia składników w kulę.
3.
Ciasto przekładamy na blat, dodajemy miękkie masło,
wyrabiamy. Potrwa to około 5 minut. Ciasto będzie wyrobione kiedy kokosowy
aromat podrażni nam nozdrza.
Ciasto przekładamy na blat, dodajemy miękkie masło,
wyrabiamy. Potrwa to około 5 minut. Ciasto będzie wyrobione kiedy kokosowy
aromat podrażni nam nozdrza.
4.
Przekładamy do
miski, przykrywamy ściereczką. Odstawiamy w cieple, na 1,5 godziny – jeśli nam
się śpieszy. Jeżeli mamy czas – do lodówki, na całą noc.
Przekładamy do
miski, przykrywamy ściereczką. Odstawiamy w cieple, na 1,5 godziny – jeśli nam
się śpieszy. Jeżeli mamy czas – do lodówki, na całą noc.
5.
Przygotowujemy
nadzienie. Mango obieramy, kroimy na mniejsze cząstki. Miksujemy na
gładko. Przekładamy do rondelka z grubym dnem, dodajemy resztę składników,
mieszamy, gotujemy na małym ogniu przez 40 minut, mieszając od czasu do czasu. Powinniśmy
uzyskać 205 g gęstego musu, który przekładamy do miseczki, studzimy i wstawiamy
do lodówki, aby stężał ostatecznie, ułatwiając nam nadziewanie.
Przygotowujemy
nadzienie. Mango obieramy, kroimy na mniejsze cząstki. Miksujemy na
gładko. Przekładamy do rondelka z grubym dnem, dodajemy resztę składników,
mieszamy, gotujemy na małym ogniu przez 40 minut, mieszając od czasu do czasu. Powinniśmy
uzyskać 205 g gęstego musu, który przekładamy do miseczki, studzimy i wstawiamy
do lodówki, aby stężał ostatecznie, ułatwiając nam nadziewanie.
6.
Ciasto wyrabiamy krótką chwilę, dzielimy na 8 równych części,
mniej więcej po 100 g. Rzowałkowujemy je na wysypanym mąką blacie na placki o
średnicy ok. 20 cm.
Ciasto wyrabiamy krótką chwilę, dzielimy na 8 równych części,
mniej więcej po 100 g. Rzowałkowujemy je na wysypanym mąką blacie na placki o
średnicy ok. 20 cm.
7.
Nakładamy na siebie 4 placki smarując każdy roztopionym
masłem, z wyjątkiem tego, który układamy na wierzchu. Rozwałkowujemy
delikatnie, by uzyskać koło o średnicy 30 cm. Dzielimy go na 8 części
(trójkątów). To samo robimy z pozostałymi 4 plackami. Każdy trójkąt z osobna
także delikatnie jeszcze rozwałkowujemy. Nakładamy nadzienie, zwijamy.
Przykrywamy ściereczką, pozostawiamy na 1 godzinę do ponownego wyrośnięcia.
Nakładamy na siebie 4 placki smarując każdy roztopionym
masłem, z wyjątkiem tego, który układamy na wierzchu. Rozwałkowujemy
delikatnie, by uzyskać koło o średnicy 30 cm. Dzielimy go na 8 części
(trójkątów). To samo robimy z pozostałymi 4 plackami. Każdy trójkąt z osobna
także delikatnie jeszcze rozwałkowujemy. Nakładamy nadzienie, zwijamy.
Przykrywamy ściereczką, pozostawiamy na 1 godzinę do ponownego wyrośnięcia.
8.
Nagrzewamy piekarnik do 180 stopni. Rogaliki smarujemy roztrzepanym
jajkiem, posypujemy wiórkami kokosowymi. Pieczemy przez 20-25 minut, bez
nawiewu.
Nagrzewamy piekarnik do 180 stopni. Rogaliki smarujemy roztrzepanym
jajkiem, posypujemy wiórkami kokosowymi. Pieczemy przez 20-25 minut, bez
nawiewu.
Smacznego!
ale cudowne smaki!!! zazdroszczę tych rogalików 🙂
Wspaniałe książki, ja miałam ostatnio fazę czytania jedną za drugą, trwało to z pół roku, teraz dopiero co niektóre przerabiam w głowie, dopiero je rozumiem, czuję,… ale nie umiem ich opisać tak jak Ty, żeby zachęcić do czytania…
A rogaliki… cudne, nie wiem, czy bym wytrzymała, żby całkowicie ostygły!!! Pozdrawiam!
Anno,
jakże wspaniały książkowy wpis!
Mogłabym czytać i czytać…
A rogaliki przepyszne.Cudnej urody!
Miłego…
znam taki sposób robienia rogalików i potwierdzam ,że smakują wyjątkowo pysznie
Kiedyś znów je sobie zrobię
http://www.cincin.cc/index.php?showtopic=22305&hl=
Zajrzałam i ucieszyłam się nie ma jajek, nie muszę więc kombinować tylko wypróbuję ten przepis. Dzięki za podpowiedź
mmmm to nadzienie z mango musi byc boskie 🙂
Ja też zazdroszczę. Wyglądają znakomicie!!!
na zdjeciach wygladaja na takie latwe….ale nie jestem pewna czy za pierwszym razem wyszlby mi tak slicznie….
Profesjonalne wykonanie;) Chętnie bym się poczęstowała;)
Ależ piękne są te rogaliki! Kokosowe powiadasz? To idealne, bo ja kokos uwielbiam:)
POzdrowienia ciepłe Anno!:*
super! ciekawe jak smakują:)
Takimi rogalikami to mogłabym 'zajadać' gorzki smak porażki 🙂
A to nadzienie z mango i Cointreau musi być przepyszne!
bardzo ładne, baardzo!
wiesz, intrygujesz tym połączeniem. kusząco egzotyczne.
Wiewiorko,
dziekuje i pozdrawiam Cie serdecznie,
Mojetworyprzetwory,
no wlasnie ja nie potrafie pisac o ksiazkach bo zbyt emocjinalnie do nich podchodze… Jesli Cie zachecilam do przeczytania ktorejs z nich, to sie bardzo ciesze 🙂 Pozdrowienia serdeczne
AMber,
dziekuje, dobre ksiazki na szczescie obronia sie same 🙂 pozdrawiam Cie serdecznie
Margot,
dzieki za ten link, nie mialam pewnosci w jakiej temperaturze je piec, teraz jestem spokojniejsza 🙂 pozdrowienia serdeczne
Mama Alergika,
ojojoj, ale tam sa – zoltka… Polecam link, ktry podala Margot powyzej, nie pamietam, czy tam byly jajka, ale byl banan w ciescie, moze dobrze je zastapic wedlug mnie, pozdrawiam serdecznie
Madleine,
rzeczywiscie, intensywny, ciekawy smak, pozdrawiam serdecznie
Dzikowiec,
dziekuje i pozdrawiam
Dota,
nie sa trudne, naprawde. I wychodza takie ladne bez spacjalnych staran, tak po prostu, pozdrawiam serdecznie
DarkANGELika,
amatorskie, zapewniam, ale zawsze z sercem 🙂 pozdrowienia serdeczne
Majana,
wiem, pamietam i polecam serdecznie, pozdrowienia
Full of Taste,
warto sie przekonac, pozdrawiam serdecznie
Madzialena,
pozwalaja takie niepowodzenie przepracowac, zajmujac glowe myslami o pieczeniu a rece wyrabianiem pachnacego slodko ciasta 🙂 pozdrawiam
Karmelitko,
dziekuje i pozdrawiam serdecznie
Anna
przykro, że się nie udało, to co się miało udać…
dobrze, że czytasz i pieczesz, ja, jak mam problemy, nie mogę robić ani jednego ani drugiego
takie sniadanie- nie ma nic lepszego 😀
Trafiłam do Ciebie, zupełnym przypadkiem i slinka mi cieknie! Już sobie przepis na rogaliki wydrukowalam – wypróbuję niedługo!
Ale piekne rogaliki!! Pozwolisz,ze sprobuje zrobic?? pozdrawaim serdecznie!
Jadę po składniki. Być może wracam do żywych…. W każdym razie chce zrobić te rogaliki bo…. chcę wrócić do DOMU. Zrozumiesz jak napiszę…, a już bardzo mogę, muszę i CHCĘ 🙂