Krem brokułowy z pesto.

Nie wiem jak innym mieszkającym za granicami Polski, ale spośród wszystkich dni wolnych od pracy, które nie pokrywają się z naszymi tutaj w Belgii, najbardziej szkoda mi 3 maja. Wiadomo, że oznacza on przedłużone świętowanie majówki i wiąże się ze wszystkimi wspomnieniami z dawnych lat, kiedy pakowaliśmy się naprędce i z przyjaciółmi wyjeżdżaliśmy nad morze. Na osłodę mamy – przypadający na 2 maja – Dzień Polonii i Polaków za granicą. Dzień, który dla mnie bywa szczególnie wypełniony refleksjami.

To już 15 lat mieszkamy tutaj, w Belgii. W chwili, w której opuszczaliśmy Polskę, jako rodzina 2+3, nie mogliśmy liczyć na żadne wsparcie państwa, a to czego postanowiliśmy poszukać w szerokim świecie – poczucie bezpieczeństwa, gwarancji stałego zatrudnienia i stabilności, znaleźliśmy w Belgii. Nie mieliśmy wielkich oczekiwań, prócz tych najbanalniejszych. Dziś myślę, że zupełnie nie byliśmy świadomi wszystkiego, co taka dezyzja – prócz poprawy bytu i znajomości języków dla dzieci, przyniesie. Ale też – chyba nie bardzo mogliśmy przewidzieć konsekwencji, które dzisiaj są oczywiste. Jestem jednak przekonana, że dziś podjęłabym taką samą decyzję. A tej już podjętej, 15 lat temu, nie sposób ani żałować, ani nie żałować. Nie mam bowiem możliwości wyobrazić sobie jak by nasze życie wyglądało, gdybyśmy nie wyjechali z Polski. (Choć jednego akurat jestem prawie pewna – prawdopodobnie mielibyśmy dziś kredyt we frankach szwajcarskich i wszystkie tego konsekwencje spędzałyby nam sen z powiek).

Chcieć lepszej przyszłości dla siebie i dla dzieci. Tylko tyle i aż tyle. Z energią i entuzjazmem trzydziestolatków zabraliśmy się do oswajania nowej rzeczywistości. Zdziwieniom nie było końca, ba – niektóre z nich takowymi pozostały do dziś. Nie przestanę się dziwić sposobowi, w jaki traktuje się klientów, jak bardzo – klient to nie jest nasz pan. I jednocześnie zaczynam się dziwić sama sobie, jak bardzo to, co budziło mój dystans jest dziś częścią mojego życia. W miarę upływu czasu nostalgia i tęsknota, za tymi co zostali narasta, co w sumie jest pewnie naturalnym procesem, ale wraz z nimi – jednoczesne przekonanie, że Polski, z której wyjechaliśmy już nie ma. Na bardzo wielu poziomach. Nie wiem, czy oznacza to, że za te 10, 15 lat nie będzie do czego wracać? Nie wiem.

Wszystko ma swoją cenę. I jest kwestią gotowości, by ją ponieść. Gotowości wspieranej codzienną radością z życia, które się wiedzie, domu, który się zbudowało, sukcesów dorosłych dzieci i ludzi wokół. I tylko to poczucie, że nie jest się u siebie, które jest jak reszta, której Ci nie wydadzą. W żadnym sklepie życia.

Takie to refleksje naszły mnie ostatnio, a na stole wylądował krem brokułowy. Błyskawiczny, bo domowe pesto mam w lodówce właściwie ciągle. Dodaję je do makaronów, sosów, ryżu, grzanek, winegretów i smaruję nim kanapki z Philadelphią bez laktozy. Do tego dorzucę już niedługo pomidory i będzie idealnie.

W sumie więc namawiam Was nie tylko do przygotowania tego kremu ale i samego pesto. Polecam gorąco!

Krem brokułowy z pesto

Składniki:

1 duża główka brokuła (ok. 500 g)

sól, pieprz, garść uprażonych pinii do podania (opcjonalnie)

Na pesto:

100 g bazylii (u mnie 3 bazylie bio z doniczki)

70 g orzechów mieszanych (u mnie tym razem pół na pół nerkowce i pinie)

60 g parmezanu

100 g oliwy extra virgin

1 ząbek czosnku

Przygotowanie:

  1. Przygotowujemy pesto. Miksujemy wszystko w robicie lub ucieramy w moździerzu – ta druga wersja pozwala podobno zachować więcej aromatu. Doprawiamy solą do smaku i ewentualnie kilkoma kroplami cytryny.
  2. Umyte różyczki brokuła wrzucam na posolony wrzątek i gotuję 5 minut. Przelewam na durszlak, zachowując wodę z gotowania.
  3. Do przygotowania 4 porcji kremu nie zużywam całego pesto. Odkładam mniej więcej połowę do słoiczka, a do misy miksera z pozostałym pesto wrzucam ugotowane różyczki i dodaję wodę z gotowania. Miksuję do porządanej konsystencji. Wedle uznania i smaku – można dodać jeszcze więcej pesto i doprawić, choć ta ostania czynność w moim przypadku nie była konieczna.

Smacznego!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *