Na stronie głównej ustawiłam właśnie pierniczkowe przepisy. W spiżarce od 2-3 tygodni leżakuje sobie ciasto na pierniczki. Właściwie to pierwsza tura już wypieczona i w głównej mierze – zjedzona. (Jakim to jednak trzeba być odważnym, żeby zdobyć się na szczerość). Jakoś się nie chce składać. Nic się nie chce poskładać, żeby tak na spokojnie usiąść i podekorować. (Właściwie to zniechęciłam się pierwszą próbą – która przecież wiadomo, po tak długiej przerwie, nie mogła wyjść jak spod igły i niby to wiem, a jednak się dałam podpuścić).
Piszę Wam o tym, żebyście się nie poddawali w obliczu przeciwności. Następnego wieczoru może pójść lepiej. Pewnie też, że i wcale nie musi – ale w sumie – dlaczego nie, wszak to jednak zależy od nas.
Muszę się Wam do czegoś przyznać. Po prawdzie – wypełniam ekran słowami, w głowie pustka, oczy zmęczone pracą przy komputerze, w tym jedno szczególnie – dodatkowo doświadczone jęczmieniem, spuchło i denerwuje.
Więc może wystarczy już tego wypełniania, wybaczcie mi. Przechodzę do rzeczy.
A rzecz dziś taka, że chodził za mną pieczony seler. Chodził i wychodził, że poszłam do sklepu i kupiłam. Trochę także z myślą o rozpoczętym słoiczku pasty truflowej.* Spokojnie, bez tej pasty smak jest wciąż naprawdę dobry, więc jeśli nie macie – nie ma problemu, zupa będzie pyszna i bez tego. Ale jeśli macie – to fajny to pomysł na zimne dni, bo otula kremowością i rozgrzewa smakiem tak, że termofor się chowa. Poważnie! A jeśli chcielibyście podać go odświętnie to można – jako cappuccino, w szklaneczkach z parmezanowymi tuilami na przykład albo po prostu z grzankami. Dobór świeżych ziół pozostawiam Waszemu smakowi. Tymianek był pierwszym wyborem, ale świetnie sprawdzi się tu i estragon, i kolendra, i pietruszka.
I dawno tak już sama nie mogłam się doczekać, aż zrobię zdjęcie i będę mogła skonsumować 🙂 Pyszności! Polecam! Sceptykom także.
*gdybyście chcieli spróbować i kupić dobrej jakości, w dobrej cenie pastę truflową – to jest akurat promocja do końca miesiąca tutaj, w tym sklepie. Polecam małe słoiczki, takie na raz, mają dość długą przydatność – do 23 roku, warto się zaopatrzyć, jeśli lubicie. (To nie żaden wpis sponsorowany, dzielę się z Wami informacjami, ot co).
Krem z pieczonego selera z truflową nutą (lub nie – i też będzie pyszny)
Składniki:
650 g selera
400 g ziemniaków
2 łyżki oliwy
sól, pieprz
świeży tymianek
375 ml bulionu / wody
3 czubate łyżki mascarpone
1/2 – 1 łyżeczka pasty truflowej
Do podania:
pieczarki
sos sojowy
świeży tymianek
parmezan
Przygotowanie:
- Nagrzewamy piekarnik do temperatury 200 stopni.
- Myjemy i obieramy seler, kroimy w dużą kostkę. Podobnie postępujemy z ziemniakami.
- Warzywa wykładamy na blaszk, polewamy oliwą i posypujemy solą.
- Pieczemy przez 20-25 minut z nawiewem.
- Upieczone przekładamy do misy robota, dodajemy mascarpone i bulion/wodę, listki tymianku i miksujemy na krem. Dodajemy pastę truflową, próbujemy i ewentualnie dodajemy jeszcze pasty lub soli i pieprzu.
- Pieczarki pokrojone w plasterki podsmażamy z oliwą i masłem (po 1 łyżeczce) kiedy już będą przyrumienione dodajemy 1 łyżeczkę sosu sojowego. Podajemy razem z zupą, posypujemy dodatkowo tymiankiem i parmezanem, możemy skropić oliwą (truflowa byłaby idealna, ale nie jest konieczna).
Smacznego!
Chyba sprobuje bo ostatio polubilam seler. I bardzo lubie trufle – a kiedys nie znosilam. Ile tej pasty uzyc, tak na oko?
Olu Droga,
już dodałam informację w składnikach. Zacznij od 1/2 łyżeczki, tak będzie bezpiecznie a potem najwyżej „dosmakuj”wedle uznania 🙂
Pozdrawiam serdecznie
Ania
OK, dziekuje, truflowa pasta zamowiona 🙂
Bon weekend!