Książki grudnia

Czytelniczo piękne to było zakończenie roku! Ponizsze pozycje powinny od razu trafić do topki 2022. Ale to przede mną. Tymczasem – zapraszam do lektury.

Selja Ahava „Kobieta, która kochała owady”, Wydawnictwo Relacja 2022

Chłopcy z sąsiedztwa wołają na mnie Larwia Baba. Panie z miasta marszczą nosy, gdy na moich kwiatowych obrazach pojawia się zbyt wiele owadów. Ale gdyby zgodziły się spojrzeć na nie z otwartością, mogłyby się wiele nauczyć, bo owady to nie tylko włochate czułki i patykowate pary odnóży. Owady udowadniają nam, że jedno może zmienić się w drugie i to, co zawsze było jednym, jutro może stać się czymś innym.

To, co dla mnie stanowi o dużej wartości tej książki jest fakt, że historycznym pierwowzorem głównej bohaterki była niemiecka przyrodniczka Maria Sybilla Merian (1647-1717), która jako jedna z pierwszych kobiet brała udział w badaniach naukowych. Losy bohaterki, która wbrem czasom, ludziom, przekonaniom, tradycji, kulturze i religii podąża za własnym głosem, wciąż ciekawa świata, głodna wiedzy, stawiająca pytania i uporczywie, latami szukająca na nie odpowiedzi, porywają i inspirują. Narracja i pomysł na tę opowieść, tak by była kompletna i konsekwentna (naprawdę nie mogę zdradzić więcej szczegółów) to kolejne, niewątpliwe zalety książki.

Myślałam również o skali i mapach ojca, na których każde miasto miało swój cel. Myślałam o kościelnych wieżach, które w żwawym rytmie wyrastały z krajobrazu, i ulicach, które wiodły na plac ratuszowy i z powrotem. To był świat, który jeszcze mieścił się na arkuszu papieru.

Myślałam o tych wszystkich miastach, które zrównano z ziemią w wojennych bombardowaniach i w których teraz wznosiły się całkiem odmienne budynki. Myślałam o Berlinie, którego mur zburzono już jakiś czas temu, a gruz pakowano do pudełeczek w sklepach z pamiątkami, przemieszanych przez historię ulicznych widokach, w których rzadko dwa stojące obok siebie domy należały do tej samej epoki.

Kto jeszcze był w stanie powiedzieć, co jest wielkie, a co małe, co jest ważne, a co bez znaczenia? Myślałam o Bogu, który nie godził się już niczego objaśniać, ani początku życia, ani cudów natury. Jakie było jego miejsce i skala w świecie, z którego cuda i przypadki zostały wytrute jak chwasty i owady pośród rzędów pastewnej kukurydzy? Czy nadal istaniały pytania, na które On mógł udzielić odpowiedzi?

Może czas na odpowiedź już minął.

Może Bóg był tylko małym pęknięciem, małym podszeptem wątpliwości w świecie, w tym wszechświecie istnienia, który człowiek inaczej potrafił wyjaśnić.

Do tego dodać należy wiedzę (być może podstawową, ale jednak) o świecie owadów oraz zachętę by na ten świat, niezwykle tajemniczy acz przebogaty spojrzeć zupełnie innym okiem. Świetna! Koniecznie do przeczytania!

Czas owadów nie biegnie równomiernie. Larwa ważki żyje latami na dnie kałuży, ale gdy już rozłoży skrzydła, jej życie trwa tylko chwilę. Lot niektórych motyli kończy się, zanim te odczują nawet potrzebę jedzenia, a takie motyle nie mają otworów gębowych ani układu trawiennego, tylko narządy płciowe niezbędne do kopulacji. Zawsze uważałam ludzi za nierozumnych, skoro skupiają się na motylu i ważce, na tej ostatniej fazie owadziego życia, gdy w istocie owady większą część życia spędzają w postaci larwalnej i wszystko, co niezwykłe, zachodzi w czasie przed rozpoztarciem skrzydeł.

Ale może byłam w błędzie. Może wartości i znaczenia rzeczy nie należy mierzyć ich trwaniem. Może życie było podróżą w stronę tego krótkiego lotu.”

Bonnie Garmus „Lekcje chemii”, Wydawnictwo Marginesy 2022

„Elisabeth nadal z całą mocą uważała, że żadnej kobiety nie powinno się zmuszać do urodzenia dziecka. A jednak proszę, była samotną matką, wiodącym naukowcem projektu, który musiał być najbardziej nienaukowym eksperymentem wszech czasów: wychowywania innego człowieka. Codziennie przekonywała się, że rodzicielstwo jest jak podchodzenie do testu, do którego się nie przygotowała. Pytania były przytłaczające i było pod nimi za mało gotowych odpowiedzi do wyboru. Od czasu do czasu spocona jak mysz otrząsała się z wizji, w której słychać pukanie do drzwi, a po chwili staje w nich jakiś autorytet z pustym koszykiem wielkości dziecka i oświadcza: „Właśnie przyjrzeliśmy się sporawozdaniu z ostatnimi wynikami pani aktywności rodzicielskiej i cóż, nie da się tego powiedzieć delikatnie: zwalniamy panią.”

Co my tu mamy? By nie pominąć niczego… Świetna, błyskotliwa i inspirująca bohaterka, wciągająca opowieść, kontekst społeczno-obyczajowy, barwne postaci drugoplanowe, humor, smutek, wzruszenia i złość (pełna gama emocji). Na pewno coś pominęłam 🙂 Kiedy piszę te słowa, zęby same odsłaniają mi się w szerokim uśmiechu na wspomnienie lektury. A więc – wyobraźcie sobie młodą ambitną kobietę, która w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku postanawia zostać naukowczynią, słynną chemiczką, nie wychodzi za mąż za ukochanego, bo chce dokonać tego wszystkigo pod własnym nazwiskiem. Jej motywacja, zapalczywość i odwaga stanowią cenną (bo jedyną) broń przeciwko stereotypom, kulturze macho i patriarchalnej rzeczywistości uniwersyteckiej i nie tylko. Nie sposób oderwać się od tej lektury, jak tylko się w nią wciągnięcie. Świetna! Koniecznie!

Joanna Bator „Ucieczka niedźwiedzicy”, Wydawnictwo Znak 2022

„(…) uparcie podążamy pajęczyną ścieżek, która nas do siebie przyciąga i łączy. Nie ma przyczyn i skutków, jest tylko sieć. Ta sieć jest jak osobne opowiadanie, moje, twoje, które w pewnym momencie krzyżuje się z innym, nieprzypadkowym, a to łączy je we wzór niepowtarzalny, jak płatek śniegu. To nasze życie, nasza opowieść.

Właśnie dlatego nie jest łatwo napisać o tej książce – zbiór opowiadań. Bo choć technicznie to jest prawda, w lekturze ma ona znacznie głębszy sens. Postaci z jednego stają się bohaterami innego, tub też ich losy są dopowiadane czy przekazywane z perspektywy innego bogatera. Powstaje z tego sieć losów i zdarzeń absolutnie fascynująca i wciągająca – a przez to daje poczucie pełni. I jednocześnie – każde z nich spokojnie mogłoby być zalążkiem nowej powieści. Wszystko zaś w lekturze bardzo przypominało mi atmosferę Gorzko, gorzko i bardzo, ale to bardzo mnie to ucieszyło, bo książkę tę wielbię miłością dozgonną (wybaczcie proszę te górnolotne tony). By nie wspomnieć, że Violetta przez V i 2 t powraca! Uczta! Panie i Panowie! Do przeczytania absolutnie!

Claire Keegan „Drobiazgi takie jak te”, Wydawnictwo Czarne 2022

Ludzie bywają dobrzy, przypomniał sobie Furlong w drodze powrotnej do miasteczka; rzecz w tym żeby się nauczyć, w jaki sposób wyważyć wzajemne ustępstwa, tak by się dogadać zarówno z obcymi, jak i z najbliższymi. Ale gdy tylko ta myśl przyszła mu do głowy, wiedział, że sama w sobie wynika z przywileju, i zaczął się zastanawiać, dlaczego nie rozdał słodyczy ani pozostałych rzeczy, jakie podarowano mu w jednych domach, tym gorzej sytuowanym, których spotkał w innych. Święta zawsze wydobywały z ludzi to, co najlepsze, i to, co najgorsze

Bill Furlong. Lubię takich bohaterów. Dźwigających na swoich barkach wiele, dręczonych niepokojem i potrzebą prawości. To niewielka książeczka, bardzo oszczędna, ale jakże bogata w treści – także te historyczne, odwołujące się do wydarzeń w klasztorach sióst Magdalenek w Irlandii. Naprawdę poruszająca i piękna. Polecam gorąco!

Andrzej Dragan Kwantechizm, Wydawnictwo Otwarte 2022

Nie jest to – jak pisze sam autor we wstępie – typowa książka popularnonaukowa. „To jest zupa-śmietnik zawierająca moje prywatne i niezbyt ortodoksyjne spojrzenie na najciekawsze aspekty mechaniki kwantowej, teorii względności oraz współczesnej fizyki (…)” Po Kwantechizm sięgnęłam właściwie za sprawą Feynmana. I trochę skuszona obietnicą pogłębienia (ok, to akurat w moim przypadku stwierdzenie na wyrost) wiedzy z dziedziny fizyki w sposób lekki i nietuzinkowy. Lekturę przerwały mi wydarzenia codzienności, ale to, co przeczytałam do tej pory jest super. Nawet jeśli czegoś mimo wszystko nie rozumiem (a nie mówiłam?) – czyta się Kwantechizm świetnie i myślę, że może porwać niejeden umysł otwarty i głodny wiedzy.

cdn…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *