Czego nauczyły mnie tragiczne chwile ostatnich dni? Tutaj z dala od kraju?
Nie ufać słowom, są ułomne, zawodzą wobec ogromu bólu i łez.
Zaufać sobie i odruchom serca.
Nie wstydzić się łez.
Otaczać się ludźmi, z którymi można nie tylko śmiać się ale i płakać, oni po prostu podadzą Ci chusteczkę.
Jesteśmy inni.
Jesteśmy Polakami.
Zapewne i Wy podzielacie nasze rodzinne doświadczenia. Dzieci mimo całej empatii nie są w stanie ogarnąć wydarzeń ostatnich dni. Jednak poruszone smutkiem rodziców, chętniej słuchały opowieści o dawnych wydarzeniach, nawet jeśli one dalece przekraczały granice ich wyobraźni. Padały pytania trudne i bolesne, tak samo jak odpowiedzi, ale trzeba było stawić im czoła. Dać przykład. Poruszyć. Wzruszyć. Obudzić…
Zaraz po tym przychodził czas na codzienność. Wbrew obezwładniającemu poczuciu bezsensu i smutku, bólu i złości, trzeba było zająć się swoimi normalnymi obowiązkami. Upiec chleb, przygotowywać dzieciom śniadanie, zawieźć je do szkoły, wyjść z nimi na spacer. I to było trudniejsze niż kiedykolwiek. A jednak najzwyczajniej w świecie konieczne.
czasem wszystko jest trudniejsze niż zwykle
pytania
normalne funkcjonowanie
takie chwile zbliżają
Bo mimo, ze lekcja trwa, swiat idzie do przodu. Musi isc. Trzeba tylko z leckji wnioski wyciagnac odpowiednie.
Rozumiem ten ból i smutek, bo sama to czułam… I nie wiedziałam dlaczego, bo nikogo z tych ludzi nie znałam dobrze, ani tym bardziej nie darzyłam sympatią.
Ale tak podskórnie czułam, i czuję, że oto jest nowy etap w polskiej historii. Bo jeszcze nigdy tak nie było, nigdy tak sie nie zdarzyło- jak w ubiegłą sobotę. I jednak będzie inaczej, czy chcemy tego, czy nie.
Współczuję całej Waszej rodzinie i wszystkim Polakom.
Pozdrowienia dla Ciebie i Twojej Rodziny. ;*
Będzie dobrze [*]