Lekki krem szpinakowy z miętą i awokado.

 

IMG_3035

 

Dzikie wiśnie sypią kwiatki. Wiatr tańczy z nimi Mendelsona. Różowe kwiecie zamiast różowych okularów. A wierzby płaczą coraz bardziej, obficiej, zieleniej. Śpiew ptaków zamiast budzika i cierpliwy snooze skowronka…

czyli znowu wiosna…

Rytuał zachwytów nad odradzającym się życiem rozpoczęty. Niedźwiedź w radiu opowiada o kwitnących na Myśliwieckiej mirabelkach. Moje kwitną tutaj, w naszym ogrodzie. Staję z głową w śliwkowym kwieciu, zwabiona zapachem i niezwyczajnym, monotonnym hałasem. Bzzzzzz, bzzzzzzzzzzzzzzz, bzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzz. Jeszcze próbuję pochwycić je wszystkie wzrokiem, próbując najpierw realnie ocenić stan zagrożenia. Nie dostrzegą mnie, zapracowane, a tyle ich, że nie zliczę. Wieczorową porą, kiedy namawiam cud-męża, by głowę pod śliwę wetknął, sprawy mają się poważniej. To już nie pszczoły a trzmiele, grubaśne, groźne, okazałe i tak samo jak wcześniej pszczoły i my sami – zarobione.

To nagłe poruszenie, zryw w przyrodzie, dające poczucie i pewność ciągłego ruchu jest w sumie krzepiące. Oprócz nas, są jeszcze i one, no i mrówki (które co wieczór czynią ze mnie cud-gospodynię, tak dokładnie muszę wysprzątać kuchnię, by nie zwabił ich z ogrodu żaden okruszek…) A i ze snu zimowego budzić się w końcu przyszło drapieżnym futrzakom. A zatem do roboty! Jakoś łatwiej to znieść, gdy jest się częścią mainstreamu.

Czytam, zacytowane przez Małgorzatę Domagalik we wstępie do kwietniowego numeru „Pani”, słowa Ernsta Jüngera: „(…)Stawki, o które gramy żetonami, są przerażająco wysokie. Podobni jesteśmy do dzieci, które graja o ziarnka fasoli i nie wiedzą, że w każdym z tych ziarenek zawarte są możliwości majowych i kwietniowych cudów”. I przypominam sobie, bo tak łatwo zapomnieć o tym chłodną zimą, jak bardzo lubię maj i jak naj na niego czekam. I znowu obiecuję przeźyć go bardziej uważnie, w większym jeszcze zachwycie i skupieniu. Czy się uda? Już teraz wszystko wydaje się rozkwitać za szybko. Zupełnie jak dzieći. Kiedy stają się wyższe od ciebie, i to na boso, a twoje szpilki noszą już nie dla frajdy? Moje cuda. Lutowy, kwietniowy i lipcowy.

Wystarczy kwadrans. Niewiele, prawda? I w dodatku – naprawdę warto. Niewiele także trzeba pracy, właściwie prawie wcale. Pyszny, kojący kolor i cudowna, kremowa konsystencja.

Spróbujcie koniecznie.

 

IMG_3055

 

Lekki krem szpinakowy z miętą i awokado

Składniki: na 1 porcję
200 g świeżego szpinaku
1 ząbek czosnku
1 łyżka klarowanego masła
1 limonka
1 łyżka mascarpone
sól, pieprz
kilka gałązek świeżej mięty
½ awokado
kilka łyżek bulionu

Do podania:
kawałek dojrzałego mango

Przygotowanie:
1. W głębokiej patelni lekko dusimy czosnek na klarowanym maśle. Dodajemy umyte i osuszone liście szpinaku. Pozostawiamy na patelni przez kilka minut, aż zmiękną. Podlewamy kilkoma łyżkami bulionu.
2. Miksujemy. Dodajemy awokado, sok z połowy limonki, miętę  i mascarpone. Miksujemy ponownie. Doprawiamy do smaku limonką, solą i pieprzem.
3. Podajemy z pokrojonym na kawałki mango. Dobry na gorąco, lekko ciepły lub zupełnie schłodzony.

 

IMG_3041

 

IMG_3049

Smacznego!
14 comments Add yours
  1. kolory powalające! niesamowicie intensywne, zdjęcia rewelacja! Anno i ta ściereczka i deseczka…
    niestety nie zrobię bo od małego nie jestem w stanie przełamać niechęci do szpinaku… co zrobić…

    1. Wielka szkoda… dla mnie, oprocz smaku to takze bardzo energetyczny kolor. Krzepi od samego patrzenia.
      Podobno smaki zmieniaja nam sie c jakis czas… Trzymam kciuki 🙂

      Buziaki

      Anna

  2. Anno cud powtarzalności działa i na mnie, ale to już i u mnie wyczytałaś :).
    Maj mój najlepszy , urodzinowy :).
    Krem cudo, same moje smaki, jak tylko wyjdę z gorączki zrobię :). Serdeczności spod koca posyłam!

  3. Ma cudownie soczysty kolor 🙂 A z dodatkiem mango wygląda tak, że tylko jeść 🙂
    Wiosna, mówisz…? U mnie zimno, wietrznie i pochmurno, bardziej jesiennie bym rzekła… Może się podzielisz swoją wiosną? 🙂

    1. Dotarło, i to w pełnej krasie 🙂 Dziękuję!
      W związku z tym dzisiaj robię taką właśnie zupę. Bez mięty, niestety – w całej wsi nie znalazłam ani listeczka… 🙁

    2. Bardzo sie ciesze!
      Polecam sie na przyszlosc (w ramach skromnych mozliwosci pogodowych Belgii)
      To moze chociaz pietruszka? Albo kolendra – najlepiej, jesli bedzie gdzies pod reka 🙂

      Serdecznie
      Anna

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *