Wyjeżdżając z domu zrezygnowaliśmy ze swetrów, otuleni ciepłem poranka. Ciepłem o gęstości odbierającej oddech. Gdy wracaliśmy, zaledwie 2 godziny później, nad naszymi głowami groźnie rozkrzyczała się burza.
Rozsądek wycisza emocje, tak i ta burza zmieniła duchotę w rześki zachwyt nad niedzielą.
Wracając, kupiłam w polskim sklepie mleko w proszku. Do specjalnego wypieku. Przeleciałam oczami listę składników i wiedziałam, że muszę je upiec – paluchy z makiem. Wy też je jeszcze pamiętacie, prawda? Kiedy nic nie można było kupić, w naszej piekarni, tuż pod blokiem, ich nie brakowało prawie nigdy. Zabieraliśmy je ze sobą na plażę, gdy kończyły się jagodzianki, dzięki wystarczającej zawartości słodyczy smakowały często lepiej niż kanapki. (Kto był dzieckiem w tamtych czasach ten wie, o czym mówię). Dobrze, że te paluchy tak były długie, dzieliliśmy je między sobą na kilka dobrych kawałków, tak aby wystarczyło dla wszystkich na podwórku. Nieporównywalne z niczym innym, nie dające się zamienić na nic innego, jedyne w swoim rodzaju, tak jak smak naszego dzieciństwa.
Przy okazji mleka w proszku opowiadaliśmy dzieciom jakim ono było wtedy przysmakiem i jak wyjadaliśmy je skrycie z szafek, całymi łyżkami, i jak zaklejało nam podniebienia. Nasze dzieci zachwytu nad tym smakiem nie potrafiły zrozumieć, nawet gdy sami je spróbowali. Nic to, na podwieczorek zjedliśmy paluchy z makiem, popijając je ice-inką z bitą śmietaną. Przy naszym rodzinnym stole siedziało dziś pięcioro dzieci: my sami z głowami pełnymi wspomnień i nasze własne dzieci nieświadome obecności tej niesamowitej magii wokół nas.
Przepis cytuję za Tatter z Weekendowej Piekarni po godzinach
Składniki:
275 g wody
4 łyżki płynnego miodu (dodałam 5 łyżek)
500g białej pszennej mąki chlebowej
1 1/2 łyżeczki drożdży instant (u mnie – 8 g)
2 łyżki mleka w proszku
2 łyżki miękkiego masła (dodałam prawie 4 łyżki)
2-3 łyżki niebieskiego maku
1 łyżeczka soli
Do posmarowania:
1 jajko roztrzepane z 1 łyżką mleka
1. W dużej misce mieszamy wodę z miodem, dosypujemy mąkę i drożdże, mieszamy całość .
2. Dodajemy resztę składników (u mnie – resztę oprócz maku, którego użyłam jedynie do posypania paluchów przed pieczeniem) i gdy się połączą, zagniatamy gładkie ciasto.
3. Zostawiamy je na godzinę do wyrośnięcia.
4. Następnie dzielimy na 5 części (ja podzieliłam na 7), formujemy kulki i zostawiamy je na 15 min pod przykryciem.
5. Z każdej kulki formujemy wałek (nieco krótszy od długości blachy do pieczenia) i układamy je na naoliwionej blasze złączeniem w dól.
6. Zostawiamy do ponownego wyrośnięcia na ok. 45 minut
7. Każdy „paluch” smarujemy roztrzepanym jajem (ja posypałam obficie makiem), wstawiamy do pieca i pieczemy ok. 20 minut w temperaturze 200C.
Ten przepis bierze udzial w akcji Ulubione smaki z dziecinstwa
Ależ cudowne paluchy!
Na pewno się na nie skuszę.Tak smakowicie u Ciebie się prezentują.
Pozdrawiam.
Ślicznie Ci wyszły! Nam bardzo smakowały, pozostało już wspomnienie 🙂
Wspaniałe paluchy:)
Czasami, czytając wspomnienia z tamtych czasów, żałuję, że takich nie mam. Że urodziłam się dużo później; w czasach raczej zbytku aniżeli niedosytu. Szkoda. Ja nie będę miała możliwości opowiadać tak wspaniałych wspomnień moim dzieciom…
Swoją drogą – mleko w proszku i mnie nie zachwyca.
Ale te paluchy… podobają mi się. Chętnie bym się jednym poczęstowała.
Pozdrawiam! 🙂
Widzę, ze nie tylko ja dziś piekłam te pyszności.
Pozdrawiam
Aniu, mleko w proszku zachwyca mnie do dzisiaj… a paluchy kuszą….:)
ale pyszne zdjęcia:)
Mleko w proszku uwielbiałam połączyć z cukrem i jeść, jeść, jeść zachwycając się tym smakiem. Co do paluchów tak jest do tej pory. Na plażę jagodzianki obowiązkowo, a jak nie ma to paluchy. Tylko niestety smak nie zachwyca tak jak kiedyś. Jagodzianki piekę sama, a paluchy też teraz będę dzięki Tobie. Świetnie. Uradowałaś mnie tym przepisem.
Paluchy kojarzą mi się z najcudowniejszymi chwilami z naszych cudownych morskich wakacji malutka wioska rybacka i piekarenka już od 6 rano sprzedająca pyszne, świeżutkie paluchy – zabierane na plażę, zjadane zanim tam docieraliśmy, choć to zaledwie 100 m. zapach wypełniał całą i jedyną zresztą uliczkę!
Mam zamiar przenieść ten zapach i smak do naszego domu dzięki Twojemu przepisowi!
przemiłe te Twoje wspomnienia. i te słowa o 5ce dzieci.. 🙂
te smaki, które znamy z przeszłości, a które możemy sobie przypomniec teraz są cudowne. posypane ziarenkami maku.
Pysznie wyglądają…tylko sięgnąć po jednego!
Pozdrawiam.
Śliczne śliczne zdjęcia! Uwielbiam posiłki w ogrodzie i bardzo ubolewam, że go nie mamy 🙁
Aniu dziękuję za udział w naszej piekarni i ciesze się, że tak ładnie powspominałaś 🙂
Aniu, ja nie mam "paluchowych wspomnien". Na południu ich nie było albo mi umknęły. Może to chodzi o tę plaże, która powinna być w pobliżu, żeby można było zabrać na nią paluchy:)
Jednak przepis spisałam i dzieci bedą mieć co wspominać. Cauuusy. Beata
Uwielbiam takie paluchy. Juz sobie skopiowalam przepis i na pewno upieke w niedlugim czasie 🙂
Przepysznie wyglądają i faktycznie pachną dzieciństwem… świetny tekst, jakoś tak nostalgicznie mi się zrobiło
Amber,
Skusic sie warto, zapewniam i pozdrawiam 🙂
Aniu,
i tak od wspomnienia do wspomnienia i to jest wlasnie piekne, ze mozemy tak sobie podrozowac w czasie i delektowac smakiem dziecinstwa kiedy tylko przyjdzie nam ochota, pozdrawiam Cie
Wiosenko,
a smakuja jeszcze lepiej, wyobrazasz sobie? Pozdrawiam,
Oliwko,
mleko w proszku bylo jedna z nielicznych dostepnych slodkosci, dlatego tak sie nim zajadalismy, nie ma czego zalowac, na to jakie wspomnienia beda mialy Twoje dzieci masz wplyw przede wszystkim Ty a okolicznosci to sprawa drugorzedna, pozdrawiam Cie,
Tereso,
tez Ci tak smakowaly? Bo ja pieklam je juz 2 razy od tego czasu i dzieci wciaz sie upominaja o wiecej, pozdrawiam
Ewelino, dlaczgo mnie to nie dziwi??? Calusy
Bialoczarna,
a rogale znacznie pyszniejsze w rzeczywistosci… pozdrawiam
Lo,
mleko w proszku i jeszcze cukier? Jestes jeszcze wiekszym lasuchem niz ja? Napisz jak Ci sie udaly, moim zdaniem ten przepis jest tak dobry, ze paluchy smakuja lepiej niz te, ktore pamietam, buziaki,
Anno Mario, takie miejsca i takie smaki zostawiaja w nas slady na zawsze, prawda? Pozdrawiam,
Asiejko,
"posypane ziarenkami maku" ladnie to ujelas, jak zwykle zreszta, usciski
Kass,
poczestowalabym Cie, ale wlasnie sie skonczyly… pozdrawiam
Polus,
wszystko jeszcze przed Toba, wiesz ile pracy w takim ogrodzie? To ja juz wole upiec 50 paluchow z makiem niz koscic co 2 tygodnie, usciski 🙂
Beata,
na plaze zapraszam do nas, paluchy upieczemy w drodze… pozdrawiam
Majka,
no to ja juz sie nie moge doczekac Twoich zdjec i wrazen, pozdrawiam
Wojowniczko,
na fali tej nostalgii proponuje Ci wiec po prostu je upiec, zapachnie dziecinstwem takze w Twojej kuchni, pozdrawiam serdecznie,
Anna
Następny przepis do wypróbowania..