Pierwszego w tym roku mazurka upiekłam ponad tydzień temu. Wśród rozstawionych po domu rusztowań, książek poupychanych po całym domu, desek, kafli i długachnego podkładu szynowego, wygospodarowałam sobie powierzchnię do zrobienia kilku zdjęć. Przybyła po weekendzie ekipa remontowana mazurek do kawki porannej otrzymała. Cud-mąż zaaprobował i nawet syn pierwszy wyraził pochlebną opinię, a przepis na blogu tworzy się dopiero teraz.
Najgorzej jest zacząć, kiedy się zupełnie nie wie – jak. Ale jak już pierwsze zdanie popłynęło, chyba uda mi się tym razem ukończyć publikację z powodzeniem?
No nie mam weny, za to pracy – odwrotnie proporcjonalnie. Tak sobie myślę, że z punktu wiedzenia szefów taki pracownik zdalny to super pracownik! Jeszcze kilka miesięcy temu po prostu zamykałam domowe biuro jednym ruchem klapki laptopa i się wyłączałam. Dziś mam wrażenie, że włąściwie nie wychodzę z pracy i ile bym nie siedziała, ciągle jest co robić…
Z każdym kolejnym poniedziałkiem mówię sobie, że muszę coś z tym zrobić. I co? I nic! Eh…
Ale już dość o tym.
Mazurek dzisiejszy jest na moim ulubionym spodzie, bo zachowuje kruchość i nie nasiąka przez 3 dni. A to wcale nie takie oczywiste. Jest kwaśno-słodki, a ja osobiście lubię to połączenie. Z resztek kruchego ciasta można przygotować ozdoby na wierzch. Polecam gorąco!
Mazurek porzeczkowo-kokosowy
Składniki:
Na kruche ciasto:
250 g mąki pszennej (najlepiej typ 550) + skórka otarta z 1 bio cytryny
125 g masła dobrze schłodzonego
1 żółtko
25 ml wody
25 g cukru
szczypta soli
Na nadzienie:
500 g mrożonych czarnych porzeczek
150 ml mleka kokosowego z puszki* (minimum 55% zawartości kokosa)
200 g białej czekolady
2 łyżki cukru
* ponieważ mleko kokosowe z puszki się rozwarstwia, przelewam wcześniej do miski nad kąpielą wodną zawartość całej puszki i pozwalam, żeby pod wpływem ciepła miało jednolitą konsystencję – dopiero wówczas odmierzam potrzebne mi do mazurka 150 ml. Resztę studzę, przelewam do pojemnika, opisuję i zamrażam. To taki mój sposób.
Przygotowanie:
- Przygotowujemy kruche ciasto. Do dużej miski wsypujemy mąkę, skórkę z cytryny, wkładamy masło pokrojone na drobne kawałki. Podszczypując czubkami palców łączymy mąkę i masło, aż otrzymamy mieszankę o konsystencji piasku. Robimy dołek w cieście i do środka wkładamy żółtko, wlewamy wodę, wsypujemy cukier i sól. Szybko zagniatamy ciasto, tak by miało jednolitą konsystencję. Wałkujemy ciasto i wykładamy nim formę do tart o średnicy 22-24 cm. Wystające ponad krawędzie formy ciasto ścinamy nożem. (Resztki ciasta możemy rozwałkować ponownie i powycinać z nich ozdoby do mazurka). Nakłuwamy ciasto w foremce widelcem. Wkładamy na 15 minut do lodówki, żeby się schłodziło. W tym czasie nagrzewamy piekarnik do 180 stopni. Spód pieczemy 20-25 – aż się ładnie zrumieni.
- Porzeczki wrzucamy do garnka, gotujemy, mieszamy regularnie, aż uzyskamy konsystencję konfitury. Dodajemy cukier. (Porzeczki powinny pozostać lekko kwaśne). Odstawiamy do wystygnięcia.
- Mleko kokosowe podgrzewamy w kąpieli wodnej. Dodajemy pokrojoną na kawałki czekoladę, mieszamy do dokładnego rozpuszczenia. Odstawiamy do wystygnięcia.
- Na podpieczony spód wykładamy równą warstwą porzeczki. Polewamy wystudzoną truflą czekoladowo-kokosową. Odstawiamy w chłodne miejsce do zastygnięcia. Dekorujemy. Przechowujemy w lodówce 3-4 dni.
Smacznego!
Cos tam niegramatycznie jest na poczatku. To na pewno z powodu remontu! Mazurek wyglada pieknie I na pewno jest pyszny! Jak kupie mrozona porzeczke (widzialam w polskim sklepie) to zrobie! Mysle ze bedzie smakowal nie tylko na Wielkanoc 🙂