Wybiegam ostatnie przedstartowe kilometry. Nie mówię sobie – nigdy więcej. Bo nigdy tego nie robię, nie lubię się zarzekać, zwłaszcza w sytuacjach, które są wynikiem moich własnych, szczególnie tych całkowicie świadomych wyborów. Przerabiam w głowie bieg, konstruuję przedstartowy jadłospis, zastanawiam się jak to będzie. I trochę mi już szkoda, że niedługo będzie po wszystkim.
Zrobiła się ze mnie niezła biegowa wariatka. I tak sobie myślę, że w otoczeniu mi najbliższych, tych którzy znają mnie najlepiej, jeszcze 4 lata temu, nie znalazłabym nikogo, kto uwierzyłby, że będę biegać. (Sami widzicie – najlepszy dowód na to, że nie należy się zarzekać). Sama nie postawiłabym na siebie złamanego grosza.
Będzie fajnie – tak sobie mówię. Cokolwiek się zdarzy. Choć optymizm w tym konkretnym przypadku zawdzięczam telefonowi do przyjaciela. Kiedy zdradziłam mu, że boję się kontuzji, że stanie się coś przed startem i nie pobiegnę, powiedział tylko: Anna, staniesz na starcie z podniesioną głową, bo ciężko na to pracowałaś. Masz za sobą miesiące przygotowań i dałaś radę i to się liczy. Wystartujesz czy nie – już jesteś wygrana, dałaś radę, no i polecisz do Włoch. To się liczy. Nie ma się czego bać.
I wiecie, co – przyznałam mu rację i przestałam się bać, że gdzieś się potknę w lesie i skręcę nogę lub inną kończynę. Zamiast tego – czerpię radość z ostatnich dni przygotowań. I jest fajnie.
Szarlotka to może nie do końca dobry pomysł dla biegacza – ale w jesienny weekend musi być, bez dyskusji. Znacie mnie, wiecie – jaką mam do nich słabość. A więc jest to kolejny przepis polecony mi przez Olę. (Olu, dziękuję). A jak ona mówi, że jest dobry – to ja muszę go wypróbować. Przyznać jednak muszę, że choć nie namiesza w trójce moich najulubieńszych szarlotkowych przepisów, to jednak jest bardzo dobry. No i te jabłka! Kiedy widzę na liście skłądników 2 kg – wiem, że warto się nad nim pochylić. Wypróbujcie sami. Ja polecam.
Najprostsza szarlotka wg Ani Starmach
Składniki:
Na ciasto:
320 g mąki
250 g masła
80 g cukru
1 jajko
1 łyżka cukru waniliowego
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 szczypta soli
Na farsz:
2 kg jabłek (ja wybieram szarą renetę)
40 g cukru
1 łyżeczka cynamonu
Dodatkowo:
cukier puder do dekoracji
Przygotowanie:
- Masło kroimy w małe kawałki.
- W misce mieszamy wszystkie składniki ciasta (można wymieszać je rękoma lub użyć robota kuchennego).
- Z ciasta lepimy kulkę, lekko spłaszczamy, owijamy folią i przekładamy na minimum 40 minut do lodówki.
- Jabłka obieramy, ścieramy na tarce o grubych oczkach, przekładamy do rondla lub na patelnię.
- Dodajemy cukier i cynamon, smażymy około 20–25 minut, aż jabłka zaczną zamieniać się w mus.
- Ciasto dzielimy na dwie części.
- Kwadratową lub prostokątną formę (24×24 lub 20×30) wykładamy papierem do pieczenia.
- Ciasto wałkujemy pomiędzy dwiema kawałkami folii. Jedną częścią ciasta wykładamy spód i lekko także boki formy, drugą rozwałkowujemy dokłądnie do wielkości wierzchu ciasta, zabezpieczamy folią i wkładamy do lodówki na czas podpiekania spodu.
- Spód ciasta podpiekamy przez 12–15 minut w temperaturze 180 stopni.
- Na podpieczony spód wykładamy mus jabłkowy.
- Układamy na nim drugą część siasta.
- Ciasto pieczemy 1 godzinę w 180 stopniach.
- Podajemy z cukrem pudrem.
Smacznego!
A jakie są te trzy najulubieńsze szarlotki.
Chętnie wypróbuję, może będą też moimi.
Pozdrawiam
Taaak, mnie wlasnie tez te 2 kg jablek skusily…