W maszej codzienniej diecie trzymamy się swoich smaków ale także i zasad. Ja mam kilka takich, od których nie odstąpię choćby o czubek języka. Nie zjem lodów słabej jakości i o intensywnych jaskrawych kolorach. Nie zjem złej jakości czekolady. Nie kupuję pomidorów zimą (mogę zrobić wyjątek dla koktajlowych, wczesną wiosną ale staram się tego nie robić). Pomidory, które jem muszą być dojrzałe, z własnej uprawy bądź bio. I w związku z tym mam taki zwyczaj, że kiedy wracam z ryneczku w niedzielę, kupione pomidory układam w kuchni na stole i pozostawiam je tak, na cały tydzień, obracając każdego dnia, by doszły do siebie, wybierając kolejno te, które najbardziej się do zjedzenia nadają. Takie to moje pomidorowe ulęgałki. Ale to właśnie takie smakują mi najlepiej. A już w zestawie opisanym poniżej, to po prostu cały ogród smaków.
Stęskniłam się, ale też bardzo brakuje mi inspiracji, a kiedy nie ma o czym pisać, to po co pisać w ogóle? Mam nadzieję, że rozumiecie to Wy, którzy tu jeszcze zaglądacie. Za co Wam serdecznie dziękuję 🙂
Najprostszy sposób na pomidory latem
Składniki: na 3-4 duże pomidory
1/2 czerwonej cebuli
1 ząbek czosnku
5 łyżek posiekanych świeżych ziół (2 łyżki natki pietruszki / kolendry oraz 3 łyżki bazylii)
sól i pieprz
5-6 łyżek dobrej oliwy z oliwek
2 łyżki octu jabłkowego
2 łyżeczki melasy z granatów (opcjonalnie ale idealnie – jeśli macie pod ręką)
Przygotowanie:
- Siekamy bardzo drobno czerwoną cebulę oraz zioła.
- Przekładamy je do słoiczka, dodajemy przeciśnięty posiekany drobno czosnek, oliwę, ocet jabłkowy, melasę, sól i pieprz do smaku. Wszystko dokładnie mieszamy, jeśli sos będzie zbyt gęsty, dodajemy jeszcze nieco oliwy.
- Pomidory myjemy, osuszamy, kroimy w plastry. Układamy na talerzu.
- Całość polewamy sosem ziołowym. Podajemy udekorowane malinami (dojrzałe brzoskwinie podzielone na ćwiartki też się tu sprawdzą) i bazylią / miętą. Tak smakują najlepiej. (Ja podaję te pomidory z dojrzałym awokado i jajkiem sadzonym – to moje ukochane letnie śniadanie białkowo-tłuszczowe). Burrata? Pourquoi pas?
PS. A jeśli zostanie Wam trochę tego niewykorzystanego sosu, wystarczy dodać do niego musztardę (maksymalnie 1 łyżeczkę, zależnie od ilości sosu, która pozostała), tyleż samo wrzątku, wstrząsnąć słoikiem i powinniśmy otrzymać kremowy winegret do wykorzystania w dowolnej sałacie.
Przepis podejrzałam u Ani, lekko go modyfikując poprzez dodanie melasy z granatów.
Smacznego!
Aniu, te pomidory wyglądają wprost bajecznie! Trudno oderwać wzrok. Przepis na sos wypróbuję w najbliższych dniach na pewno, tym bardziej, że posiadam granatową melasę, za którą przepadam, a którą nabyłam po lekturze Prosto Ottolenghiego. Pozdrawiam Cię serdecznie i wypatruję nowych przepisów z utęsknieniem! Aga
A wiesz, że ja chyba też dzięki Ottolenghiemu zakochałam się w melasie z granatów? Nie wyobrażam sobie bez niej życia w kuchni.
A w połączeniu z pomidorami smakuje wybornie.
Jeszcze odrobina cierpliwości, już niedługo, wpis zaplanowany na dziś 🙂
Dziękuję Ci za ten komentarz i Twoją tu obecność,
Moc słonecznych serdeczności
Ania