Czytamy właśnie z synkiem pierwszym „Mio, mój Mio” Astrid Lindgren. Opowieść to magiczna i piękna. Kilka dni temu czytaliśmy o Wyspie Zielonych Łąk, gdzie pastuszek Nonno wypasał swoje baranki.
„Potem weszliśmy do izby. Babcia Nonna spytała, czy chce nam się jeść, a nam się chciało. Wtedy wyjęła bochenek chleba, odkroiła z niego po grubej kromce i dała nam. Chleb był brunatny i chrupiący, najlepszy chleb, jaki zdarzyło mi się kiedykolwiek jeść.
– Och, jak mi smakuje – powiedziałem do Nonna. – Co to za chleb?
– Nie wiem, czy to jest jakiś specjalny rodzaj chleba – odparł Nonno. – My go zwykle nazywamy: chleb, który syci głód.”
Piszę o tej książce akurat teraz nie bez przyczyny. Bo to piękna, melancholijna opowieść o strachu przed samotnością i śmiercią, o potrzebie miłości i przyjaźni, o rodzicielstwie i wielu innych ważnych kwestiach, o których tak trudno rozmawiać, szczególnie z dziećmi. W Krainie Dalekiej toczy się życie podobne do naszego. Ubrane w poetyckie obrazy i malownicze opowieści, tajemnicze i pełne magii. Chwilami, zupełnie jak w baśni. I może właśnie dlatego Astrid, tak często pytana, co miała na myśli pisząc „Mio, mój Mio”, musiała wreszcie zaprotestować?
Każdy musi znaleźć swoją własną odpowiedź.
Zapraszm Was dzisiaj do upieczenia chleba, który syci. Nie musiałam, bo i też nie chciałam, posmarować go czymkolwiek. Odrywałam kawałek po kawałku i jadłam. Następnego dnia smakował tak samo. Jest puszysty i mięsisty w środku, ma delikatnie chrupiącą skórkę i piękny kolor. Możecie upiec go w małych foremkach, w jednej większej lub w postaci bułek. Każdy może znaleźć swój własny sposób na upieczenie go. Polecam gorąco.
Zapraszam w niedzielę na gaskońską tartę jabłkową.
Petit pain d’épeautre au potiron czyli chlebek orkiszowo-dyniowy
Składniki:
Na dyniowe purée:
250 g dyni zwyczajnej pokrojonej w grubą kostkę
90 g wody
Na ciasto właściwe:
20 g masła
20 g mleka
5 g soli
20 g otrębów owsianych
25 g orzechów włoskich
1 jajko
½ łyżeczki imbiru w proszku
1 łyżeczka suszonego lubczyku
1 łyżeczka drożdży instant
150 g mąki orkiszowej razowej
50 g mąki chlebowej
Dodatkowo:
100 g gruyère
1 łyżka oliwy
Przygotowanie:
1. Przygotowujemy dyniowe purée. Pokrojoną dynię zalewamy wodą. Gotujemy pod przykryciem przez kilka minut aż zmięknie.
2. Przelewamy na sitko. Po chwili przecieramy. Purée przekładamy do garnka jeszcze na moment, by odparowało. Uzyskujemy w ten sposób 160 g purée, które wykorzystujemy w całości do ciasta chlebowego.
3. Do miski z purée dodajemy masło i mleko. Następnie resztę składników w kolejności wymienienia, po każdorazowym dodaniu mieszamy łyżką. Uzyskujemy dość zwarte ciasto, które przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na 1 godzinę.
4. Po tym czasie ciasto mieszamy, dodajemy ser i oliwę. Foremki smarujemy oliwą i wysypujemy otrębami owsianymi lub też – wersja light – wykładamy pergaminem. Przekładamy do jednej keksówki (o długości nie większej niż 23 cm) lub kilku małych (użyłam 6 małych foremek o wymiarach 5,5 x 10 cm), możemy także formować bułki podsypując odrobinę mąki. Przykrywamy, odstawiamy jeszcze na 20-30 minut w ciepłe miejsce.
5. W tym czasie nagrzewamy piekarnik do temperatury 200 stopni bez nawiewu.
6. Pieczemy 15-20 minut, jeśli pieczemy małe chlebki czy bułki i 35 minut jeśli pieczemy w keksówce. Po wyjęciu z piekarnika, uwolnione z foremek pieczemy jeszcze przez kilka minut do góry dnem. Pozostawiamy do wystygnięcia przed pokrojeniem.
Smacznego!
zachwyca!
Tyle smaków w jednym bochenku!
Zabieram ten przepis do domu na weekend.
Pozdrawiam 🙂
Ależ niesamowite bocheneczki 🙂
Bochenek boski. A za Astrid Lindgren przepadalam jako dziecko i do tej pory mam do niej sentyment.
książki tej nie czytałam, aż dziwne, bo to Astrid Lindgren – klasyka w końcu.
Chlebek cudowny, ja uwielbiam orkiszowe wypieki, orkisz nadaje fenomenalnego smaku. Ten akurat wygląda bardzo apetycznie i ma piękny kolor.
Pozdrawiam
Monika
http://www.bentopopolsku.blogspot.com
Anno, mam zaległości… Takie Astrid nie znam.
Chlebek wygląda niezwykle przyzwoicie i bardzo apetycznie, patrząc na niego czuję, że skóra musiała być bosko chrupiąca!
Piekny ten chlebek. Ślicznie wygląda, taka chrupiąca skóreczka.
Pozdrowienia 🙂
Ps. A moj synek przerabia "Dzieci z Bullerbyn" 🙂
Astrid chcę więcej!
Piekłam Aniu podobny chlebek,ale bez dyni.
Twój jest o wiele pyszniejszy!
I juź jest na mojej liście do obowiązkowego zrobienia.
Miłego weekendu!
świetny ten chleb , ładne zdjęcia i na tartę tez przyjdę 😀
Kas, Konwalie, Kamila
dziekuje i pozdrawiam serdecznie
Maggie,
ja odkrywam Astrid na nowo razem z dziecmi, teraz na innym juz poziomie…i wciaz odkrywam cos nowego. Pozdrowienia serdeczne, Maggie
Moniko,
na te ksiazke nigdy nie jest za pozno, warto po nia siegnac. Polecam i pozdrawiam serdecznie
Ewelino Droga,
troche znam juz Twoj ksiazkowy gust i wiem, ze bardzo by Ci sie taka Astrid spodobala. Przeczytaj koniecznie w wolnej chwili, serdecznosci, Kochana
Majana,
my wlasnie skonczylismy w szkole przerabiac 🙂 i wlasnie dlatego po Braciach Lwie Serce poszlismy jeszcze za ciosem i siegnelismy po Mio. Moze i Wy sprobujecie? Pozdrowienia serdeczne
Amber,
moglabym tak cytowac wiele fragmentow z tej ksiazki jest ich kilka takich, bardzo szczegolnych, ale teraz moge tylko zachecac do samodzielnej lektury 🙂 Daj mi Aniu znac, jak Ci posmakowal, pozdrowienia serdeczne
Margot,
na tarte zapraszam a za mile slowa dziekuje, serdecznosci
Anna
sliczne zdjecia i chlebek super:)
Dziś pytałam w księgarni i nie ma…:(. Może czas zapisać się do biblioteki…
:*
uwielbiam takie książki.
które nie są jakimiś tam pustymi historiami.
pełne melancholii i przekazu, wartościowe i naszpikowane prawdziwymi uczuciami.
inspirujący wypiek.
wygląda dośc intrygująco. i naprawdę, mnie zaintrygował.
http://www.karmel-itka.blogspot.com
http://www.slodkakarmel-itka.blogspot.com
Aga,
dziekuje i pozdrawiam serdecznie,
Ewelino,
to moze przez internet? Dziwne, ze nie bylo w ksiegarni, bo widzialam co najmniej dwa wydania tej ksiazki, w miare niedawno. Powodzenia, Serdecznosci
Karmelitko,
ciesze sie, ze i Ty lubisz takie ksiazki. Mam nadzieje, ze i ksiazka i wypiek intryguja na tyle, by pobudzic do dzialania 😉 Serdecznosci,
Anna
FANTASTYCZNE! Foremki – świetne. A chlebek, na początek dnia z pyszną kawą…ach:-)
Nadrabiam zaległości blogowe, a u Ciebie znajduję same piękne słowa.
Ja mam wielki apetyt na książki i chleb, tylko ten czas ciągle tak ucieka. Obiecywałam sobie, że Muminki przeczytam już wieki temu. Na szczęście z chlebem idzie mi lepiej, właśnie rośnie 🙂 A Twój chleb wygląda w pierwszej chwili jak ciasto z jabłkami 🙂
Ojej, przepis brzmi świetnie i chyba nie jest taki trudny…? ZApisuję go sobie, moze upiekę, mimo ze boje sie chlebów… Podobają mi się tu orzechy, otręby i dynia – dużo dobrych rzeczy.