Przestałam czytać. Na dłuższy czas, liczony w miesiącach. Nie wiem, dlaczego. Może czekałam na takie chwile jak ta, kiedy zapragnę tak bardzo, że nie będę umiała się już powstrzymać. Może potrzebowałam tej przerwy, by zgłodnieć? Za to teraz… odkładam jedną, sięgając po kolejną książkę. Po „Pobojowisku” przyszedł czas na „Piąty smak. Rozmowy przy jedzeniu”, w kolejce już czekają „Samotność Portugalczyka” i „Listy niezapomniane”.
Tymczasem kilka refleksji na gorąco, z lektury „Piątego smaku”, zbioru rozmów Łukasza Modelskiego z ludźmi, dla których poszukiwanie, rozumienie i tworzenie smaku jest życiową pasją. Na przystawkę – rozmowa z Agnieszką Kręglicką, od której to rozmowy, jak przyznaje autor we wstępie, wszystko się zaczęło. Łezka się w oku kręci, kiedy przypominam sobie przepisy z „Wysokich Obcasów”. Kartki stamtąd powyrywane mam powtykane w różnych miejscach, książkach, zeszytach do dziś. Lubię trafić na nie przez przypadek i wracać do tamtych chwil, całych kontekstów, wspomnień smaków, zapachów, kulinarnych prób udanych mniej lub bardziej, spotkań z przyjaciółmi, wspólnych wyjazdów, weekendów nad morzem… Już wtedy filozofia Agnieszki Kręglickiej, mówiącej o smaku właśnie w tym szerszym kontekście, była mi bliska. I kiedy wspomina o zmianach smaku, o dojrzewaniu do nowych, o winie Sophia, które przecież kiedyś tak bardzo nam smakowało, tak samo jak popularne Liebfraumilch, cieszę się obserwując zmiany jakie zaszły także w naszym życiu.
„Po prostu życie nie musi być perfekcyjne, żeby było perfekcyjne. Wolę jeść to, za czym stoi sensowny czlowiek. Jeśli jedzenie zostało spreparowane w fabryce, nawet jeżeli będzie doskonałe, nie mam ochoty go jeść (…) Jeśli coś jest dobre, nie musi być lepsze. Lepiej cofnąć się parę kroków i znaleźć smak, który nie jest „perfekcyjny”, ale po prostu taki, jaki ma być.”
I jeszcze…
„Nie ma żadnego wytłumaczenia dla tego, żeby jeść złe jedzenie, żaden brak czasu. Nie chce mi się o tym mówić – jeśli ktoś je gorący kubek, to jest po prostu beznadziejny. Jem bardzo prosto. Ale dostarcza mi to dużo satysfakcji. Oczywiście smakują mi produkcje wielkich mistrzów kuchni, ale mnie to nie podnieca. Ostatecznie jednak nie chciałabym się stołować w El Bulli.”
Podobało mi się, kiedy pani Agnieszka pisała o „utęsknieniu za jedzeniem”, chwili kiedy czeka się aż pojawią się szparagi. I rzeczywiście, staliśmy się bardzo niecierpliwi, trudno nam o rezygnację,
odmawianie sobie. A przecież coś, na co przyjdzie nam poczekać, smakuje lepiej, wyostrzają się zmysły, wzrasta pragnienie. Kolejne rozmowy pozwalają rozsmakować się w każdym słowie, historii każdego kolejnego rozmówcy. Smakuję je powoli, delektując się bez pośpiechu. Aż chciałoby się powiedzieć « Smacznego ! » przewracając każdą kolejną kartkę. Polecam gorąco!
„Piąty smak. Rozmowy przy jedzeniu”, Łukasz Modelski, Wydawnictwo Literacki, Kraków 2014
Spodobał mi się pomysł, by połączyć tak kontrastowe smaki jak słodycz migdałowej masy i kwaśność rabarbaru. Całość zyskuje przez to na lekkości i delikatności. Polecam spróbować.
Dobrego wiosennego weekendu, Kochani!
Frangipane z rabarbarem
Na kruchy spód:
250 g mąki tortowej
150 g masła
50 g cukru pudru
1 łyżka soku z cytryny
1 łyżka skórki otartej z cytryny
1 żółtko
szczypta soli
szczypta proszku do pieczeniaPonadto:
500 g pokrojonego n amniejsze kawałki rabarbaru
100 g + 125 g cukru
175 g mielonych migdałów
125 g masła
4 jajka
duża garść płatkow migdałowych
Przygotowanie:
1. Rabarbar zasypujemy 100 g cukru. Potrząsamy miską, tak, aby każdy kawałek był obtoczony w cukrze. Odstawiamy na 1 godziną, mieszamy od czasu do czasu. Po tym czasie przekładamy na sitko, odstawiamy.
2. W misie miksera łączymy wszystkie składniki na ciasto. Rozwałkowujemy je. Wykładamy nim foremkę do tarty o średnicy 26 cm. Wstawiamy do lodówki na 1 godzinę.
3. Nagrzewamy piekarnik do temperatury 175 stopni.
4. Ucieramy masło ze 125 g cukru. Wbijamy jajka, na koniec wsypujemy migdały. Mieszamy do połączenia się składników.
5. Spód tarty podpiekamy przez kwadrans, lub do momentu, gdy lekko się zezłoci. Wysypujemy cieniutką wartswą płatków orzechowych, na których układamy rabarbar. Całość zalewamy masą migdałową i posypujemy reszta płatków.
6. Pieczemy ok. 40 minut, wierzch tarty powinien się lekko zezłocić.
Smacznego!
uwielbiam prostotę i łączenie z pozoru niepasujących smaków 😀
Szczegolnie tych kontrastowych 🙂 – tak lubie najbardziej…
Pozdrawiam serdecznie
Anna
Ja też czasami mam tak, że nie potrafię się "zmusić" co czytania…i nagle przychodzi na chwila kiedy "smakuję" książka po książce….
Przepis bajeczny 😉
Pozdrawiam,
Kasia
Fajnie to napisalas… "smakuję"
To zdarza mi sie rzadko, ale wlasnie przerwy mi wtedy najbardziej potrzeba…
Dziekuje Ci bardzo,
Pozdrawiam serdecznie
Anna
Po przeczytaniu tego posta chciałam sięgnąć po swój "piąty smak" i okazuje się, że CHYBA go zostawiłam w księgarni kupując… O nie, a sądziłam, że leży w tej nieużywanej od tygodnia torbie… O nie…! A Ty jeszcze zachwalasz…
Rabarbar znów w weekend 🙂
A jak się czyta frangipane?
O rany! Mam nadzieje, ze uda Ci sie ja odzyskac… Trzymam kciuki! Ksiazka bardzo fajna – moge to juz stwierdzic po lekturze calosci. Troche nierowna, miejscami widac bylo, ze zabraklo chemii miedzy rozmowcami albo tez nie mieli tak wiele do powiedzenia jak inni. Dwie rozmowy przeczytal nawet cud-maz… Na pewno sama bedziesz wiedziala, ktore 🙂
Buziaki, buziaki, Kochana
Anna
Migdałowa tarta z rabarbarem to taki duński klasyk, czekają mnie ich dziesiątki do upieczenia w weekend… Fajnie będzie 🙂
Mam ochotę na tę książkę, a Ty tylko utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że warto po nią sięgnąć 🙂
W takim razie trzymam kciuki za Twoje tarty! I sily do ich upieczenia… Dziesiatki, mozisz? Wow! Jestem pod wrazeniem.
Zdecydowanie siegnij po nia – dla ludzi zakreconych na punkcie jedzenia to bardzo smaczny kasek 🙂
Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie
Anna
Przepis prosty – nawet dla mnie 🙂 Wprawdzie żona może to zrobić, ale pomysł na niedzielny prezent, czemu by nie? 🙂