Nie przepadam za pytaniami typu: Gdybyś miała być: zwięrzęciem/rośliną/kwiatem/owocem to…? Z pewnością jednak wiem, że truskawką… Spotkaliście kiedykolwiek kogoś kto truskawek nie lubi? Bo ja nie. Przynajmniej do tej pory.
A ponieważ możemy się nim cieszyć tak krótko, staram się zjadać ich w sezonie jak najwięcej, najlepiej codziennie. Z pełną świadomością, że smaku tamtych, z dzieciństwa, zjadanych po prostu z cukrem i ze śmietaną, pogniecionych widelcem, nie wróci nic. Tak wyglądało każde moje poranne śniadanie wczesnym latem, nie do znudzenia czy przejedzenia.
Stąd zrodził się pomysł na Projekt: Truskawka 7/7. Pomyślałam, że przez najbliższe dni publikować będę przepisy na dania z truskawkami. Codziennie nowy. Do wykorzystania niemal natychmiast. Prosty. Bo truskawka ma w sobie tyle smaku, że wiele jej do towarzystwa nie potrzeba. Gwiazda…
Zaczynamy więc prostym przepisem na sos truskawkowy. Do naleśników, placków, serników na zimno, lodów czy na chandrę. Jeśli w Waszych spiżarkach brakuje Tonki użyjcie wanilii. Efekt jest niesamowity, sos gęsty i aksamitny a jego aromat zniewala… (Przynajmniej na mnie tak działa). A i córka pierwsza była zachwycona. Nie mamy większych problemów z alergią, więc jeśli się mylę, poprawcie mnie, podobno w wiekszości przypadków wystarczy truskawki pozbawić pestek, by już nie uczulały. Dlatego ten sos, lekko podgotowany, może również okazać się bezpieczny dla uczulonych na truskawki. Ma wiele zastosowań i mozliwości przechowania go na zimę, zapraszam do lektury przepisu i mam nadzieje, jego realizacji…
Jutro zaś kolejny przepis w ramach Projektu Truskawka 7/7.
Sos truskawkowy
Składniki:
500 g pozbawionych szypułek, umytych truskawek
75 g cukru
2 łyżki Amaretto
1 ziarno Tonki lub wanilia (w paście lub ziarenka z 1/2 laski)
Przygotowanie:
1. Truskawki zasypujemy cukrem, dodajemy likier, gotujemy przez 10 minut na średnim ogniu.
2. Dodajemy starte ziarno Tonki, mieszamy dokładnie, przykrywamy i odstawiamy do wystudzenia. Na minimum 2 godziny lub najlepiej na całą noc.
3. Po tym czasie sos miksujemy i przecieramy przez sito dla uzyskania kremowej konsystencji.
4. Sos* podajemy na zimno lub na gorąco.
Uwagi:
* Sos możemy przelać do butelek, poddać je pasteryzacji i przechowywać w spiżarce. Możemy go także zamrozić i w ten sposób zachować na zimę. Będzie doskonałym dodatkiem nie tylko do naleśników ale i do lodów. Możemy także po przetarciu gotować dłużej, i w ten sposób zredukować do postaci marmolady…
Smacznego!
świetny projekt i cudny durszlak :))
(a to co zwyczajowo nazywamy pestkami, to właśnie owoce truskawki)
Aniu Droga,
dziekuje 🙂 czlowiek uczy sie cale zycie…
Buziaki
Anna
posadziłam sobie w tym roku truskawki, mają już owoce, ale jeszcze zielone, tymczasem codziennie kupuję trochę. Wciąż nie najadłam się nimi na tyle żeby chcieć je przetwarzać, jeszcze wszystkie znikają świeże i nieprzerobione. Sos wygląda jednak wspaniale – taki gęsty, nie mam wątpliwości, że pyszny: z tymi dodatkami (no i truskawkowy!).
Ja tez wole takie nature niz przerobione… a truskawek wlasnych zazdroszcze…
Sos polecam goraco, jest dokladnie taki jak napisalas 🙂
Serdecznie
Anna
Bardzo ładnie 🙂
Tydzień z truskawką to wspaniały pomysł :). Będę śledzić.
Właśnie taki sos biegał mi po głowie:)
Hej hej 🙂 Bardzo mi się podoba Twój blog i to, co robisz i postanowiłam nominować go do Liebster Award. Po więcej szczegółów wpadnij do mnie: http://maggie-tries-to-cook.blogspot.com/2013/06/liebster-award.html ♥
Maggie, dziekuje bardzo 🙂
Anna
też postanowiłam wcinać truskawki na okrągło, są to moje ukochane owoce, a teraz w środku sezonu – można kupić je za małe pieniądze.
pyszności prezentujesz :]
Czego o truskawkach belgijskich nijak powiedziec nie moge…
Pozdrawiam serdecznie
Anna
Sos cudowny, a pomysł na przepisy też mi się podoba:). Ja w tym roku też najwięcej zakadam na surowo …. zasyłam buziaka Jola
Jakie cudne zdjęcia! Przepysznie się wszystko prezentuje. I projekt cudny 🙂
Ja też nie znam nikogo, kto nie lubi. I nie wiedziałam, że to pestki uczulają – jak się nie ma dzieci…
Piszę te komentarze od końca…, bo tak wyszło…., ale byłam zadziwiona i myślałam, Jak Ci się uda….? Jej… gratuluję…! Twoja wytrwałość do pozazdroszczenia, a projekt, pomysł cudny:)
Sos też. A powiem Ci, że robię taki sos ze śliwek:).
Ostatnie ziarenko tonki mi zostało:) i aż boje się je zużyć…;)
:*
Na zdjęcia napatrzeć się nie mogę:) Przed snem widziałam to ostatnie pod powiekami…:):):)
Kochana jestes…
napisalas komentarze pod kazdym z siedmiu postow… warto bylo sie postarac 🙂
Dziekuje 🙂
Lepiej zuzyj, bo nie bedzie czekac wiecznie… i sie spsuje 🙂
W Twoich ustach to dopiero komplement 🙂
Buziakow moc
Anna
Pyszny sos, zrobilam caly litr! Teraz przymierzam sie do musu rabarbarowo-lawendovego, czy on jest slodki w smaku? Bo chyba malo cukru, a rabarbar kwasny.
Droga Olu,
Ty to mi dostarczasz radosci! Bardzo sie ciesze, ja tez robilam go ostatnio do pankejkow.
Co do rabarbarowego – to wedle smaku, dodaj wiecej cukru, jesli ocenisz ze tak bedzie smaczniejszy.
Powodzenia, choc zdaje sie, ze zyczenia lekko post factum zlozone 😉
Serdecznosci
Ania