Bób to zdecydowanie jedno z moich ulubionych warzyw. Niezmiennie kojarzyć mi się będzie z rzędami łodyg sięgających pół uda na działkowych grządkach. Zrywałam z nich nabrzmiałe strąki. To był stały punkt letniego scenariusza. A lato wtedy nigdy nie zawodziło…
Kiedy bardzo tęsknię za latem, kupuję sobie mrożony bób i piekę. Łuskanie bobu to przecież także rytuał, z którym to niewiele innych, z gatunku tych relaksujących, może się równać i od razu mi lepiej. W
przypadku bobu także nigdy nie kombinuję z przyprawami. Sól, pieprz i oliwa, do tego koperek i sok z cytryny, to wystarczające towarzystwo, by nie zgasić wrażenia głównego składnika.
Dzisiejsza propozycja to naprawdę ekspresowe dzieło. Po powrocie z pracy włączacie piekarnik, w tym czasie przygotowujecie warzywa, wstawiacie do pieczenia. Dobry kwadrans dla siebie na ogarnięcie domowej
przestrzeni i jeszcze tylko minuta na zmiksowanie całości.
Zupę możecie podać z chorizo, boczkiem, prażoną cebulką lub kleksem kwaśnej śmietany, wedle uznania i zapotrzebowania. Polecam gorąco!
Prosta zupa krem z bobem i cukinią
Składniki: na 2 porcje
400 g bobu
600 g cukinii
2-3 łyżki oliwy
2-3 łyżki posiekanego koperku
ok.125 ml bulionu (najlepiej warzywnego lub wody)
1 łyżka soku z cytryny
sól, pieprz
Przygotowanie:
1. Nagrzewamy piekarnik do temperatury 180 stopni.
2. Bób (jeśli używam mrożonego, często jest już obrany)* skrapiamy oliwą na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
3. Cukinie myjemy, osuszamy, odkrajamy końcówki. Kroimy na mniejsze kawałki. Również skrapiamy oliwą, układamy obok bobu. Pieczemy do miękkości, ok. 20 minut z nawiewem.
4. Upieczone warzywa umieszczamy w misie miksera, dodajemy koperek. Miksujemy, podlewamy bulionem lub wodą do uzyskania pożądanej konsystencji. Doprawiamy solą, pieprzem i sokiem z cytryny. Podajemy.
Uwagi:
*jeżeli bób jest świeży i młody pieczemy go w łupinach i w łupinach miksujemy. Jeżeli nie, po upieczeniu obieramy go i dopiero miksujemy.
Smacznego!
zupa zupą,a le człowiek gapi się w te cudne fotki jak zaczarowany 😉
Dziekuje, Malgosiu,
pozdrawiam serdecznie
Anna
Mmm, ależ to musiało być pyszne! Poczęstowałabym się 🙂
Ja bobu spróbowałam dopiero długo po dwudziestce; od razu się zakochałam 🙂