Proste bułki pszenne i pszenno-żytnie.

W kupionym kiedyś bochenku chleba znalazłam śrubę. Całkiem sporą, wielkości kciuka. Taką, prawdopodobnie od jakiegoś pieca lub maszyny – a już z całą pewnością, nie takiej małej domowej, na której wiesza się ramki na ścianie salonu. Kiedy wspominam to wydarzenie pamiętam migawkę, na której ledwie mieści się w mojej dłoni.

Oczywiście należy brać poprawkę na prostą zasadę wyolbrzymiania przez soczewkę wspomnień. W każdym razie – to było coś. Szczególnie na dzieciach z podwórka zrobiło to wrażenie. Dziś powiedziałabym, że skradłam show 🙂 Wszyscy biegliśmy z podwórka do piekarni na rogu ustawić się w długaśnej kolejce po chleb, w chwili, gdy mieli go „rzucić” na sklep. Kolejka zakręcała, a my razem z nią. Ale przez to, że byliśmy razem – było weselej i szybciej płynął czas. Potem trzeba już tylko było pobiec do domu, co sił w nogach i zdeponować chleb w nienaruszonym stanie, za co mogła czekać nagroda w postaci piętki.

Zasada była prosta i święta. Nie rozrywamy chleba rękami. Przynosimy go w całości do domu, dopiero potem, może zostać pokrojony. Nożem.

Wyniosłam śrubę na dwór. I było zbiegowisko.

Często wracam do tamtych chwil. Kiedy wszyscy w naszym bloku, i w bloku B też – jedliśmy ten sam chleb, po który razem wystawaliśmy w kolejkach. To samo masło, solone, z darów – Boże, jakie ono było pyszne… Wówczas zupełnie nie potrafiłam pojąć, dlaczego dorośli tak go nie lubią.

Nie, żebym tęskniła do tamtego ustroju, ale wtedy wszystko było prostsze – pewnie tylko dlatego, że perspektywą dziecka obwarowane, na wszystko był czas, a fikołki na trzepaku i hulaj-hop to była największa radość.

Ale też, nie pamiętam, by wtedy chleb się wyrzucało. Przynajmniej tak mi się wydawało. Darzyło się go znacznie większym szacunkiem. Chyba nie tylko dlatego, że wcale nie było tak oczywiste kupienie go w każdej dowolnej chwili.

Chleb nam spowszedniał.

I to dlatego być może denerwuję się teraz, kiedy dzieciaki nie chcą już jeść bagietki na drugi dzień. Kiedy dziwią się, że reanimuję ją w tosterze. Już się trochę nauczyły, że taka chrupiąca kromeczka też jest smaczna. Wydaje mi się, że presja, by pieczywo zawsze było przede wszystkim świeże, stała się nadrzędna. Tak samo jak wiadomości, newsy – ich żywot dzisiaj jest chyba jeszcze krótszy niż kromka chleba…

Mam wrażenie, że kiedy sama piekę chleb mam większą kontrolę nad jego spożyciem. Piekę wówczas, gdy wiem, że zabraknie go na drugi dzień na śniadanie. I to działa. Jeden minus jest taki, że kiedy piekę na mące pszennej – dzieciaki zjadają go więcej. Chyba jednak i tak lepiej, że zjedzą więcej tego domowego, niż mniej, ale tego ze sklepu – gdy nie bardzo wiadomo, co tak naprawdę ma w sobie?

Te proste bułeczki pszenne są u nas hitem. Piekę je naprzemiennie z pszenno-żytnimi (w przepisie na pszenne podmieniam częściowo mąkę – patrz Uwagi pod przepisem). Można je wstawić wieczorem, idzie to szybko, rano wciąż są mięciutkie. Polecam gorąco!

 

 

Bułki pszenne

Składniki: na 10 sztuk

500 g mąki pszennej (typ 550 lub 650)

140 ml mleka

140 ml wody

15 g drożdży świeżych (lub 7,5 g suchych)

40 g masła

1 łyżeczka soli

1 łyżeczka cukru

 

Przygotowanie:

  1. Podgrzewamy mleko. W osobnym garnuszku rozkruszamy drożdże, zasypujemy je cukrem i 1 łyżeczką mąki. Rozcieramy do uzyskania papki. Zalewamy ją ciepłym mlekiem. Odstawiamy w cieple pod przykryciem do wyrośnięcia.
  2. Do dużej miski przesiewamy mąkę, dodajemy sól, mieszamy. Robimy wgłębienie.
  3. Do wgłębienia wlewamy wodę, zbieramy mąkę z brzegów, dodajemy rozczyn, łączymy.
  4. Przekładamy na stolnicę, dodajemy miękkie masło, wyrabiamy do uzyskania gładkiej, elastycznej masy. Przekładamy do miski, przykrywamy ściereczką, odstawiamy w cieple na 1 godzinę.
  5. Wyrośnięte ciasto wyrabiamy króciutko ponownie, dzielimy na 10 równych części. Formujemy bułki, układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Przykrywamy, odstawiamy w cieple do wyrośnięcia.
  6. Nagrzewamy piekarnik do 200 stopni.
  7. Pieczemy 20 minut.
  8. Po wyjęciu z piekarnika możemy je spryskać wodą, lub – jeśli nie mamy spryskiwacza, nawilżyć mokrą dłonią – uwaga! gorące.

Uwagi

  1. W tym przepisie zamieniam 150 g mąki pszennej na mąkę żytnią razową.
  2. Bułki można przed pieczeniem posmarować roztrzepanym jajkiem i posypać ziarnami/ otrębami.
  3. Przepis pochodzi ze strony www.chleby.info Wypromowała go na Instargramie Edyta vel @onijka Dziękuję!

 

 

Smacznego!

6 comments Add yours
  1. Właśnie wyjęłam moje bułeczki, ale niestety w środku zakalec. Co mogłam zrobić źle? Rozczyn? Mogę prosić o poradę? Sam smak bułeczek pyszny 🙂

    1. Czesc Olu,
      szczerze powiedziawszy, nie wiem. Czy bulki wyrosly Ci dobrze przed wlozeniem do piekarnika? I czy w czasie przekladania do piekarnika nie opadly?
      Czasami moga przyklapnac niektore, ale na nagrzanym kamieniu szybko dochodza do siebie… I wlasnie – pieklas na kamieniu?
      Jesli bulki wkladane do piekarnika byly piekne puchate, wyrisniete – to moze podczas pieczenia cos poszlo nie tak? Moze pieklas za krotko, wiesz, kazdy piekarnik jest inny…
      Mam nadzieje, ze sie nie zniechecilas… Sprobuj jeszcze raz moze?
      Pozdrawiam Cie serdecznie

      Ania

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *