Tęsknię za Tobą jak za chlebem – napisał ktoś kiedyś. Poczułam dreszcze. Takie piękne słowa. Dziś tęsknię ja. My wszyscy. Za naszym kwiatuszkiem i promyczkiem, którego zawsze wszędzie pełno, któremu buzia nigdy się nie zamyka, za rusałką, która zamiast po prostu chodzić – tańczy. Która płacze czytając Anię z Zielonego Wzgórza i biega szybciej, niż chłopcy w jej wieku. Nasza iskierka, o blond włosach i piosenką na ustach. Wróci za kilka dni, które dłużą się niestrudzenie.
Kiedy jesteśmy daleko od domu rodzinnego nasze dzieci tesknią za rogalami z makiem, które dziadek codziennie przynosi ze sklepu. Mogą je wtedy jeść każdego dnia na śniadanie przez 2 tygodnie bez przerwy i znudzenia. Dlatego szukałam przepisu na takie rogaliki, by piec je im na co dzień, tutaj, gdy tylko będą mieli ochotę. Wypróbowałam kilka a na przepis idealny trafiłam przez przypadek, przygotowując bułgarski chleb zwany słonecznikiem. To ciasto wydawało mi się idealne. Postanowiłam zmienić trochę przepis i spróbować. I udało się. Od tamtej pory, a to już prawie rok, piekę je co kilka niedziel i zamrażam, by wyciągać wieczorem na śniadanie dnia nastepnego, nie tracą nic na świeżości, miękkości i smaku. Są niesamowite i śmiem twierdzić – o całe niebo i pół lepsze od tych kupowanych w sklepie. Pyszne i lekkie, dokładnie takie jak trzeba, na śniadanie. Na pocieszenie. By nie tęsknić tak bardzo.
Rogaliki śniadaniowe
Składniki:
½ kg mąki
2 jajka
3 łyżki oleju słonecznikowego
3 łyżki cukru
1 łyżeczka soli
1 szkl. letniego mleka
20 g świeżych drożdży
50 g masła
Przygotowanie:
1. Podgrzewamy mleko, odlewamy odrobinę i rozpuszczamy w nim drożdże, 1 łyżkę cukru i 1 łyżką mąki. Odstawiamy do wyrośnięcia, na ok. 15 minut w ciepłym miejscu.
2. W dużej misce rotrzepujemy jajka, dodajemy pozostałe mleko i cukier, olej i sól. Mieszamy.
3. Dosypujemy przesianą mąkę i wlewamy wyrośnięte drożdże. Mieszamy najpierw dużą drewnianą łyżką i następnie wyrabiamy. Uwaga! Ciasto będzie się bardzo kleić na początku, ale starajmy się nie dosypywać dużo mąki, bo rogale będą twarde. Wyrabiamy około 10 minut, do momentu dopóki ciasto przestanie się kleić.
4. Wyrobione ciasto formujemy w kulę, lekko smarujemy olejem i wkładamy do miski do wyrośnięcia w ciepłym miejscu do podwojenia objętości, na około 1 godzinę.
5. Ciasto dzielimy na 12 równych części. Rozwałkowujemy bardzo cieniutko (2-3 mm) kolejno każdą z nich na omączonej stolnicy, smarujemy rozpuszczonym masłem i zwijamy jak na rogaliki.
6. Odstawiamy do wyrośnięcia, przykryte ściereczką, na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, na ½ godziny.
7. Nagrzewamy piekarnik do 200°C.
8. Wyrośnięte rogaliki smarujemy żółtkiem i posypujemy makiem.
9. Pieczemy około 10 minut, możemy sprawdzić patyczkiem.
Uwagi:
1. Przepis na bułgarski chlebek zwany słonecznikiem znalazłam na blogu Dorotus. Kilkakrotnie upiekłam też i ten chleb. Jest idealny na pikniki. Moja koleżanka Małgosia opowiadała mi, że to bardzi popularny w Bulgarii chleb, pieczony niemal codziennie, częściej nawet z wytrawnym nadzieniem z fety. Spróbowałam, rzeczywiście, też jest pyszny.
2. Nie zrażajcie się, że ciasto tak bardzo się klei. Warto nad nim popracować, bo efekt jest zachwycający.
Poniżej prezentuję zdjęcia Eweliny, ktorą przedstawiałam Wam tutaj. Ewelina upiekła rogaliki i przysłała mi swoje zdjęcia, a ja po prostu musiałam je Wam pokazać…
Jak z piekarni:)
Wspaniałe rogale.
Chciałabym, żeby ktoś za mną tęsknił jak za chlebem. A najlepiej żeby tęsknić nie musiał…
Pozdrawiam!
Rogale przepiękne, takie apetyczne, zjadlabym takiego!
Roglaliki cudnie wyglądają 🙂
Witajcie,
moge jedynie zapewnic, ze smakuja kilka razy lepiej niz wygladaja.
Zaytoon,
swiete slowa…
Sprobujcie i napiszcie, jak Wam poszlo,
pozdrawiam, anna
Jeju… Cudne, już chciałabym je upiec… A tu nic z tego… dzisiaj, ale jutro… Jutro na pewno jest dzień Twoich rogali:):):)
Oj … moje dzieci by oszalały ze szczęścia! Prześlicznie Ci wyszły.
Twoje rogale są piękne, wręcz wzorcowe. Całkowicie rozumiem Twoją tęsknotę. Jak moje dzieci były młodsze, to każdy ich wyjazd prawie odchorowywałam. Na zewnątrz dzielna mama, a w środku smutek i tęsknota.
Aniu, wyrabiałam pół godziny i… nie odstawało, a kleiło sie nadal…:( Dałam spokój i zostawiłam do wyrośniecia. Może póżniej podsypie troche mąki… A może sekret tkwi w rodzaju mąki? Dałam 550.
Lo,
moj tata powiada, ze tesknota rosnie razem z dziecmi, im starsze tym wieksza… jesli tak, to jak ja to przezyje?…
Ewelino,
dodalas dobrej maki. Mam nadzieje, ze sie udalo, napisz koniecznie…
Pozdrawiam, anna
Aniu…!!! Udało się…!!!:):):)Jadłam na… obiad z samym masłem, choć troche jeszcze posoliłam . Do tego Inka z mlekiem:)
Zaraz prześlę Ci zdjęcia – dodam do tych, które, juz wysłałam.
Pozdrowienia serdeczne, Pani Matko Rogalikowa:)
One wyglądają idealnie. Kolor, kształt, ilość maku…przepiękne.
Matko co za smak i zapach!!! a jaka miękkość i to wspaniałe rozwarstwienie… cudne. Dziękuję 🙂