Sałatka z jarmużem, pomarańczą, buraczkami i kozim serem.

IMG_0129

 

Scroll down for the English version

„Wszystkie dzieci są pełne życia i w naturalny sposób poszukują radości, więc kiedy człowiek ma trochę energii i odnosi się do nich z dobrocią, w ciągu kilku minut zapominają o buncie czy złości. Rzecz jasna, deprymujące jest to, że świadomość, iż wystarczy potraktować je dobrocią, nie stanowi absolutnie żadnej pomocy, kiedy zostaję wciągnięty w sam środek bagna łez i frustracji.
A kiedy już znajdę się w tym bagnie, każde nowe działanie prowadzi tylko do wkręcania się w nie o jeszcze jeden obrót głębiej. Równie deprymująca jest świadomość, że przecież mam do czynienia z  d z i e ć m i.  Że to d z i e c i wpychają mnie w to bagno. Jest w tym coś wysoce niegodnego. W takich sytuacjach tak bardzo oddalam się od człowieka, którym chciałbym być, że bardziej oddalić się już nie można. O niczym takim nie miałem pojęcia, dopóki nie urodziły mi się dzieci. Sądziłem, że wszystko się ułoży, jeśli tylko będę dla nich dobry. I właściwie tak się
dzieje, chociaż nic z tego, co wcześniej widziałem, nie ostrzegło mnie przed inwazją, jaką jest pojawienie się w życiu dzieci. Ta niesłychana bliskość, jaką się buduje, to ciasne splecenie własnego temperamentu i nastroju z ich temperamentem i nastrojem, sprawiające, że nie można już zachować dla siebie wszystkich swoich najgorszych stron, nie można ich już ukrywać, ponieważ nabierają kształtu poza tobą, odbija się i wraca do ciebie. To samo dotyczy, rzecz jasna, stron najlepszych.”

Zaczynam znowu cytatem. Basia dobrze rozszyfrowała autora i tytuł. Chodzi o „Moją walkę” Karla Ove Knausgårda. Nie pamiętam już, jak to się stało, że ją kupiłam. Co mną powodowało? Z całą pewnością nie informacja z okładki książki o „rzeczywistości przerażającej bardziej niż najmroczniejsze skandynawskie kryminały”. Nie przeczytałam żadnego z tych publikowanych aktualnie. Może zdecydowała ciekawość? Same tylko 3 pierwsze tomy „Mojej walki” opublikowane w Polsce to ponad 1500 stron. Walka? Jaka walka? Zważywszy, że temat tak mało spektakularny jak życie jednego tylko człowieka. Wyzwanie? Mieszane uczucia od pierwszej strony. Językowa prostota kontra błyskotliwość rozważań. Chęć, potrzeba nawet identyfikacji z bohaterem kontra niechęć do niego. Świadomość, że jego przeżycia są bliskie, ba! niemal Twoje własne i jednocześnie trudne do zaakceptowania. Nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że motorem sprawczym wszelkich działań bohatera jest strach, paniczny, organiczny strach. Przed czym? – padnie słuszne pytanie.

Zaczyna się od strachu przed ojcem, który organizuje każdą chwilę życia małych chłopców, ich matki i rodziny w ogóle. Strachu, który kieruje także samym ojcem.
Dlaczego mimo wszystko polecam te książkę? Bo nawet jeśli chwilami jest bolesna, smutna, dołująca, paraliżująca jest zwyczajnie prawdziwa. Nigdy nie byłam dorastającym chłopcem i
wiedzę o tym, co czuje i jak funkcjonuje czerpałam głównie z Adriana Mola. Kiedy czytałam „Moją walkę” pomyślałam, że w szczególny sposób poruszy ona mężczyzn. Ale i mnie
ta lektura wzbogaciła po wielokroć.
Czy może podobać się książka, której bohatera się nie lubi i jednocześnie podziwia? Co znaczy podoba? I czy koniecznie musi się podobać? A może wystarczy, że oburzy, zastanowi, skłoni do refleksji, obudzi, sprawi, że człowiek zgłodnieje i łaknie każdego kolejnego słowa, każdej następnej linijki? Na szczęście jest ich wiele…
I to jest prawdziwa Uczta.
Karl Ove Knausgård, Moja walka. Księga 1, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2014
Sezon na jarmuż na dobre się rozpoczął. I bardzo się z tego cieszę. Sałatka, którą widzicie poniżej posmakowała nawet cud-mężowi. Myślę, że to za sprawą dressingu, który w przypadku jarmużu gra kluczową rolę. Polecam gorąco.
IMG_0143
Sałatka z jarmużem, pomarańczą, buraczkami i kozim serem
Składniki:
3-4 garści jarmużu (dokładnie umytego, posiekanego dość drobno)
2 małe lub średnie upieczone buraki
1 pomarańcza
150 g miękkiego sera owczego
2-3 łyżki posiekanej kolendry lub pietruszki
uprażone pestki dyni i sezam (lub gomasio) do podania
Na winegret:
ząbek czosnku
8 łyżek oliwy z oliwek
2 łyżki soku z cytryny
1 łyżeczka miodu
sól, pieprz
1 łyżeczka aceto balsamico
1 łyżka octu z czerwonego wina
Przygotowanie:
1. Przygotowujemy winegret umieszczając wszystkie składniki w małym słoiku. Zakręcamy, wstrząsamy nim do powstania kremowej, gęstej konsystencji. Odstawiamy
na kilka minut.
2. Winegretem polewamy jarmuż, mieszamy rękami, dbając o to, by dokładnie rozprowadzić sos. Odstawiamy na minimum 1 godzinę, najlepiej na kilka.
3. Kroimy buraczki na mniejsze części. Ser rozdrabniamy palcami, pomarańcze obieramy pozostawiając jedynie miąższ, który kroimy na mniejsze cząstki. Siekamy
kolendrę. Łączymy z jarmużem.
4. Całość posypujemy pistacjami, pestkami dyni i sezamem. Dobrze odnajdują się tu pestki granatu.
Orange Beetroot Kale Salad with Cilantro and Pistachios
Ingredients:
2-3 cups kale— cleaned carefully, stems discarded and leaves thinly sliced
orange – peeled
2 beetroot – broiled, chopped
150 g creamy goat cheese
2-3 tablespoon cilantro – chopped
sesame (or gomasio) and pumpkin seeds, pistachios to serve
For salad dressing:
extra
virgin olive oil
salt, black pepper
1 garlic clove – chopped
1 teaspoon honey
2 tablespoons fresh lemon juice
1 teaspoon balsamic vinegar (aceto balsamico)
1 tablespoon
red wine vinegar
Instuctions:
1. Prepare salad dressing. Peel and finely chop the garlic. Put the garlic into a clean jam jar with the red wine vinegar, aceto balsamico, lemon juice and a pinch of salt and pepper, shake well until the salt is completely dissolved. Add extra virgin olive oil and honey. Continue with shaking until the mixture becomes creamy.
2. Pour the dressing over the leaves from a height and toss the leaves, using the tips of your fingers, until every single leaf is coated. Set aside for an hour.
3. Stir orange, beetroot, cheese, cilantro into a kale and toss well.
4. Scatter the sesame, pumpkin seeds and pistachios on top and serve.
Enjoy!

 

IMG_0124
Smacznego!
5 comments Add yours
  1. Posmakowałaby mi ta sałatka 🙂 Jarmuż 🙂 A tomy, myślę,z e też, ale już tyle książek czeka na mnie, a ja nie mam dla nich czasu… :(. Teraz np. piszże koment u Ciebie idę JUŻ spać 21.03), bo nie daję rady.., a każdego dnai budzik dzwoni o 6..
    Pa!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *