Pamiętam jak pewnego razu babcia zarządziła:
– Pijemy soki!
W czasach, gdy pijało się głównie kompoty i od święta
oranżadę w woreczku, to było odważne posunięcie. Babcia przygotowywała nam soki
w sokowirówce, była to głównie marchewka z jabłkiem (Dlaczego nie może być z
samym tylko jabłkiem – pytałam zawsze) aż sokowirówka i tak już wysłużona,
odmówiła posłuszeństwa. Kwestia soków, na szczęście dla nas, jakby ucichła na
jakiś czas. Odetchnęliśmy z ulgą. Marchewkę z jabłkiem mogłam przeżyć ale sok z
buraków to już było zbyt ekstremalne przeżycie. I nikt nie potrafił mnie
przekonać, tak samo jak do syropu z cebuli czy dziwacznej czosnkowej mikstury
na przeziębienie.
oranżadę w woreczku, to było odważne posunięcie. Babcia przygotowywała nam soki
w sokowirówce, była to głównie marchewka z jabłkiem (Dlaczego nie może być z
samym tylko jabłkiem – pytałam zawsze) aż sokowirówka i tak już wysłużona,
odmówiła posłuszeństwa. Kwestia soków, na szczęście dla nas, jakby ucichła na
jakiś czas. Odetchnęliśmy z ulgą. Marchewkę z jabłkiem mogłam przeżyć ale sok z
buraków to już było zbyt ekstremalne przeżycie. I nikt nie potrafił mnie
przekonać, tak samo jak do syropu z cebuli czy dziwacznej czosnkowej mikstury
na przeziębienie.
Temat jednak powrócił. Na osiedlu otworzono pijalnię
soków. To było wydarzenie! Gdzieś tak mniej więcej w połowie drogi między
domami naszym a babci. I babcia znowu postanowiła zaordonować nam cudowną
kurację witaminową. Otworzyliśmy szerzej oczy i nie tylko, ze zdziwienia na
widok możliwości i kombinacji warzywno-owocowych. Dla bezpieczeństwa
pozostaliśmy przy sprawdzonych połączeniach. Smakowało jakby lepiej, ale i tak
skóra cierpła mi po wypiciu i nie mogłam oprzeć się potrzebie otrząsania się po
każdym niemal łyku.
soków. To było wydarzenie! Gdzieś tak mniej więcej w połowie drogi między
domami naszym a babci. I babcia znowu postanowiła zaordonować nam cudowną
kurację witaminową. Otworzyliśmy szerzej oczy i nie tylko, ze zdziwienia na
widok możliwości i kombinacji warzywno-owocowych. Dla bezpieczeństwa
pozostaliśmy przy sprawdzonych połączeniach. Smakowało jakby lepiej, ale i tak
skóra cierpła mi po wypiciu i nie mogłam oprzeć się potrzebie otrząsania się po
każdym niemal łyku.
Trzeba nam było dorosnąć. Także po to, by zechcieć jednak
posmakować nowości, które pewnie dla innych nowościami nie były już dawno. Jako
dziecko kilkuletnie nie byłam może
niejadkiem, za to z pewnością byłam baaardzo wybredna i zamknięta na wszelkie
nowości, choćby taki twarożek ze szczypiorkiem. Dość powiedzieć, że rosół mama
przelewała nam dokładnie przez gęste sito, nie mogło w nim nic pływać, żadne
tam zielenina, czy nie daj Boże – marchewka.
posmakować nowości, które pewnie dla innych nowościami nie były już dawno. Jako
dziecko kilkuletnie nie byłam może
niejadkiem, za to z pewnością byłam baaardzo wybredna i zamknięta na wszelkie
nowości, choćby taki twarożek ze szczypiorkiem. Dość powiedzieć, że rosół mama
przelewała nam dokładnie przez gęste sito, nie mogło w nim nic pływać, żadne
tam zielenina, czy nie daj Boże – marchewka.
Sokowirówkę, którą używam do dziś kupiła mi moja babcia.
Nie ta sama, ta od syropu cebulowego i ciasta drożdżowego. Obu babci nie ma już
między nami. Pozostały wspomnienia chwil takich jak tamte, gdy ze spiżarki
przynoszę wielkie pudło z głośno działającym urządzeniem. I przysiadam na
krześle, przy kuchennym stole, zatrzymana przez chwilę, podróżuję w czasie, do
zdarzeń mininych bezpowrotnie i wciąż w nas żywych jednocześnie.
Nie ta sama, ta od syropu cebulowego i ciasta drożdżowego. Obu babci nie ma już
między nami. Pozostały wspomnienia chwil takich jak tamte, gdy ze spiżarki
przynoszę wielkie pudło z głośno działającym urządzeniem. I przysiadam na
krześle, przy kuchennym stole, zatrzymana przez chwilę, podróżuję w czasie, do
zdarzeń mininych bezpowrotnie i wciąż w nas żywych jednocześnie.
Jak można się domyślić nasze dzieci świeżych soków nie
piją. Pomarańczowy bez farfocli, jabłkowy najlepiej na bazie koncentratu, tak
dla pewności, że nic w nim pływać nie będzie. Ja natomiast tak. Trochę z
konieczności, coraz częściej – dla smaku. W końcu buraczki i zielona pietruszka
to najlepsi przyjaciele nielubiącego jeść czerwonego mięsa anemika.
piją. Pomarańczowy bez farfocli, jabłkowy najlepiej na bazie koncentratu, tak
dla pewności, że nic w nim pływać nie będzie. Ja natomiast tak. Trochę z
konieczności, coraz częściej – dla smaku. W końcu buraczki i zielona pietruszka
to najlepsi przyjaciele nielubiącego jeść czerwonego mięsa anemika.
To połączenie (burak, gruszka, mrożone maliny) jest jak
dla mnie idealne. Podpatrzyłam je w jakimś małym wydawnictwie o produktach bio.
Można potraktować je jako wyjściowe dla rożnych dalszych kombinacji z
buraczkiem w roli głównej. Co uczyniłam. Zamrożona w całości cytryna jest tu
moim zdaniem dodatkiem absolutnie niezbędnym. Polecam gorąco. I zapraszam
ponownie już wkrótce. Podzielę się z Wami moimi pomysłami na świeże soki z warzyw
i owoców.
Smoothies z buraczka, gruszki i malin
Składniki:
200 g surowych buraków
100 g mrożonych malin*
1 gruszka
½ cytryny**
Przygotowanie:
1.
Obieramy buraki. Kroimy na mniejsze cząstki i do
sokowirówki.
Obieramy buraki. Kroimy na mniejsze cząstki i do
sokowirówki.
2.
Obieramy gruszki,
miksujemy je razem z malinami i sokiem z buraków i cytryny.
Obieramy gruszki,
miksujemy je razem z malinami i sokiem z buraków i cytryny.
3.
Przelewamy do szklanek, podajemy.
Przelewamy do szklanek, podajemy.
Uwagi:
*można użyć mrożonych czerwonych owoców. Ja dodaję
jeszcze garść zamrożonych jagód, które według mnie pasują tu idealnie. Takie
smoothies smakuje jeszcze lepiej.
jeszcze garść zamrożonych jagód, które według mnie pasują tu idealnie. Takie
smoothies smakuje jeszcze lepiej.
**używam całej cytryny. Umytą dokładnie przechowuję w
zamrażarce. W razie potrzeby ścieram na tarce w całości i dodaję. W tym
przypadku połowę cytryny ze skórką zmiksowałam razem z resztą owoców.
zamrażarce. W razie potrzeby ścieram na tarce w całości i dodaję. W tym
przypadku połowę cytryny ze skórką zmiksowałam razem z resztą owoców.
***tak przyrządzonego napoju nie trzeba dosładzać, jest
bardzo ożywczy i daje poczucie energatycznego. Można go doprawić, na przykład
pieprzem.
bardzo ożywczy i daje poczucie energatycznego. Można go doprawić, na przykład
pieprzem.
Smacznego!
skoro robiłam buraczkowy dżem to czemu nie spróbować smoothie 🙂 pysznie!!!
Bardzo ciekawe połączenie smaków. I zdrowe!
odwazne 😉
Mnie by posmakowało.:) Zdrowo i smacznie. 🙂
Ja zawsze lubiłam sok z marchewki,który mama nam robiła 🙂
Mało tego czasem wyjadałam tę suchą marchewkę pozostałą po wyciśnięciu soku. Fajnie zapychała ;P