Ostatni dzień października. Tak wyjątkowego pod względem pogodowym. Jeszcze dwa dni temu, gdy wracałam do domu rowerem, tuż po dziewiętnastej wciąż było 20 stopni, a w parku powietrze pachniało jaśminem. Łapczywie chwytałam w płuca te niezwyczajne aromaty. Drzewa wyludniają się stopniowo. Tak Jesień-Niejesień… Zegar w kuchni jeszcze tkwi w czasie letnim. Wszystko jakieś takie nadzwyczajnie wyjątkowe ostatnimi czasy. To niesamowite, jak z wiekiem, z uważnością – najprostsza chwila może stać się magiczna i wbić nas w zachwyt i radość.
Gdybym miała wskazać książkę, którą czytam najdłużej i najuważniej byłaby to „Jednogarnkowa jarzynova” Dominiki Wójciak. Jest jakaś taka szczególnie kombatybilna z naszymi ulubionymi smakami i filozofią. Kolejny wypróbowany przepis to sos śródziemnomorski, który za pierwszym razem, od razu przygotowałam z podwójnej porcji. Ma jednocześnie wiele zastosowań, można nim faszerować bakłażany, cukinie, paprykę, bataty. Połączyć z kaszą jęczmienną lub gryczaną i zabrać ze sobą w lunchboxie. Jest absolutnie rewelacyjny. Polecam gorąco!
Sos śródziemnomorski
Składniki:
2 łyżki oliwy lub więcej
2 ząbki czosnku
100 g zielonych oliwek (od siebie dodałam również kilka czarnych oliwek)
4 łyżki drobnych kaparów
50 g rodzynek (namoczonych wcześniej we wrzątku przez 5-10 minut)
50 g orzeszków piniowych albo cedrowych (lub ziaren słonecznika)
2 duże mięsiste pomidory albo 1 puszka krojonych pomidorów bez skórki (ok. 400-500 g)
1-2 łyżki octu winnego lub balsamicznego
1 łyżeczka miodu lub cukru
1 pęczek natki pietruszki
sól
pieprz
Przygotowanie:
- Na oliwie podsmażamy pokrojony w plasterki czosnek. Jak tylko zacznie zmieniać kolor na złoty, dodajemy pokrojone w plasterki lub ćwiartki oliwki, kapary, odsączone z ody rodzynki i orzeszki / słonecznik.
- Smażymy wszystko do momentu, gdy cały płyn odparuje, a salsa zacznie się przysmażać, zarumieniać i przywierać do patelni.
- Dodajemy pomidory, wcześniej obrane ze skóry, pozbawione gniazd nasiennych i pokrojone.
- Smażymy całość aż sos zgęstnieje.
- Doprawiamy do smaku octem, miodem, solą i świeżo zmielonym pieprzem.
- Mieszamy z posiekaną natką pietruszki.
Zdumiewające, jak Twoje przepisy tchną energią i radością życia. Do tego te pomysłowe połączenia smaków – dla mnie nieoczywiste – ale podane w sposób zachęcający do spróbowania. Blogów kulinarnych jest b. dużo; są albo tylko kulinarne albo zbyt filozoficzne albo mało apetyczne. Zastanawia mnie czy styl „kucharzenia” wynika z Twojego stylu życia czy może odwrotnie. Niezależnie od tego jak jest w rzeczywistości dajesz dobry przykład, z którego mam zamiar skorzystać. Gratuluję!
Droga Olu,
chyba jeszcze nigdy nie otrzymałam tak oryginalnego komentarza… Dziękuję Ci za niego szczególnie serdecznie!
Wydaje mi się, że kiedy robimy coś, co naprawdę lubimy, to sprawia to radość nie tylko nam, i to się udziela, to się czuje.
Addio powstało by zaspokoić moje kreatywne zapędy i tak sobie działam, po swojemu, powolutku. I cieszę się, że spotykam tu czytelników, którym to służy 🙂 To największa nagroda!
Pozdrawiam Cię słonecznie
Ania