„Nie musisz robić wszystkiego. Nie musisz dzięki nauce w domu sprawić, że twoje dzieci będą geniuszami. Nie musisz napisać p… 'Króla Leara’. Nie musisz ogarniać. Czasy są dziwne. Wybaczaj sobie. Nikt z nas nie działa w tej chwili na 100 proc. To jest w porządku”. (Chuck Wendig)*.
Myślę sobie, że (tu znowu cytuję) mamy do odrobienia bardzo dramatyczną lekcję. Z rodzicielstwa, partnerstwa, obywatelstwa, człowieczeństwa – wreszcie. Poczucie, że to jest bardzo trudny dla wszystkich sprawdzian jest niezbywalne. Nasza córka miała kiedyś w szkole średniej bardzo mądrego nauczyciela matematyki, świetnego pedagoga, który z zasady nie robił dzieciakom niezapowiedzianych sprawdzianów, bo – jak mawiał – nie chodziło mu o to, by udowodnić, że czegoś nie umieją, ale właśnie sprawdzić – ile się nauczyli.
I nagle okazuje się, że wiele z naszych codziennych decyzji jest stawaniem do takiego właśnie sprawdzianu. Czy umiemy / chcemy być odpowiedzialni za innych? Jak organizujemy naszą nową codzienność? Czy tylko tak, aby jakoś to przetrwać? Kim się dla siebie nawzajem stajemy w obliczu tej sytuacji?
Spodobał mi się zacytowany z Twittera Chuck Wendig. Choć może warto dodać do niego jedno, zasadnicze zastrzeżenie. Bo może właśnie chodzi o to, by się starać, by chcieć, by było tak, jak zwykliśmy mawiać naszym dzieciom – nie chodzi o to, jaką dostałeś ocenę, ale o to, ile rzeczywiście umiałeś. Zamknięci w naszych czterech ścianach stajemy każdego dnia od nowa do wielu nowych sprawdzianów. Nie musimy zdawać na 100 procent, ale skorzystajmy z tej lekcji.
Gotowanie może stać się ucieczką od stresu, który narasta. (Przynajmniej ja, w wolnej chwili – albo gotuję, albo czytam (no dobra – w planach mam też pocerować skarpetki, które od dawna czekają na tę wiekopomną chwilę). I żeby tak, przy okazji tego gotowania – a chłopakom apetyt dopisuje, nie powiem, nie przybrać zbytnio tu i tam, wymyśliłam sobie ciastka owsiane, pożywne i treściwe, acz bez tłuszczów zwierzęcych i cukru. No i od wczoraj upiekłam je już dwa razy (za drugim razem ledwie zdołałam zrobić im sesję, tak szybko się rozchodziły). Są przepyszne, spróbujcie koniecznie!
* ja z kolei cytuję Chucka za Natalią Szostak, dziennikarką działu Kultura i „Książek. Magazynu do czytania” Gazety Wyborczej
Wegańskie ciastka owsiane
Składniki: na 10-12 sztuk
150 g płatków owsianych (można użyć bezglutenowych)
1 łyżka cynamonu
1/2 łyżeczki soli
1 łyżeczka sody
1/2 szkl. kremu daktylowego / miodu / syropu z agawy
130 g masła orzechowego (używam domowego migdałowego, z tego przepisu)
85 g suszonej żurawiny, pokrojonej na mniejsze kawałki
1/4 szkl. mleka roślinnego (u mnie kokosowo-ryżowe)
40 g startej czekolady deserowej
Przygotowanie:
1. Płatki owsiane przekładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 175 stopni.
2. Opiekamy przez 15 minut z nawiewem.
3. Po uprażeniu odważamy 50 g płatków i odkładamy na bok, resztę mielimy na mąkę.
4. Do zmielonych płatków dodajemy resztę składników (oprócz płatków w całości). Mielimy do uzyskania jednolitej masy.
5. Dodajemy płatki owsiane w całości, łączymy.
6. Łyżką lub gałkownicą do lodów nabieramy porcję masy wielkości piłeczki pingpongowej, układamy na blasze do pieczenia, w odstępach.
7. Pieczemy w 160 stopniach bez nawiewu 15 minut, dopiekamy jeszcze 3 minuty z nawiewem.
Smacznego!
Kiedy tylko przeczytałam przepis, od razu wiedziałam, że chcę je upiec. I upiekłam. Znakomite ciasteczka, nawet lekko przypalone. Cynamon i sól – świetne połączenie.
I my je bardzo lubimy i pieczemy ostatnio regularnie,
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie
Ania