Pomyślałam, że wydarzenie takie, jak ŚDK będzie dobrym momentem, by powrócić do mojego książkowego cyklu. Wpis o lekturach ostatnich 3 miesięcy podzielę na 3 części, bo zebranie ich w jednym tylko poście okazało się zajęciem karkołomnym, a i samego czytelnika wystawiającym na solidną próbę wytrzymałości. Czytałam ostatnio zdcydowanie mniej. Wiele czynników miało na to wpływ, ale wolałabym się skupić na książkach, teraz, kiedy w końcu udało mi się usiąść do komputera.
Książki stycznia
„Saturnin” Jakub Małecki, Wydawnictwo SQN 2020
Pomyślałam sobie, po przeczytaniu ostatnich słów książki, że najbardziej spośród wszystkich dzieł Małeckiego przeczytanych do tej pory przybliżyła mnie do emocji wywołanych lekturą „Dygotu”. I właściwie trochę trudno pisać mi o „Saturninie” na chłodno, bez emocji. Bo to wyjątkowa, bardzo osobista i bolesna opowieść autora oparta na wątkach z jego biografii. Jak zwykle też poetycka, poruszająca wiele czułych strun. Myślę, że tch, którzy znają Małeckiego przekonywać nie trzeba, a tym którzy jeszcze nie czytali jego książek, mogę się tylko dziwić.
„Życie to krótki czas pomiędzy jedną a drugą szarością, który każdy próbuje nasycić znaczeniem, bo im bliżej drugiej szarości, tym trudniej się pogodzić z tego znaczenia dudniącym brakiem.”
„Stan zdumienia” Ann Patchett, Wydawnictwo Znak Literanova 2021
Ta książka istotnie wprawiła mnie w stan zdumienia. Im dalej brnęłam w lekturę, tym bardziej zadziwiałam sama siebie – po co mi to? Może zadziałał urok „Domu Holendrów.” Może zwyczajna ciekawość, jak się ta historia potoczy – albo raczej – czy dotrze tam, gdzie obawiałam się, że zmierza? Absolutnie na spokojnie mogę napisać, że lektura „Stanu zdumienia” to jednak rozczarowanie. I żal. Bo zdecydowanie był to materiał i pomysł na naprawdę dobrą, wartościową książkę, która miała szansę, skrócona o połowę i poprowadzona inaczej, stać się podstawą do dyskusji na ważne współcześnie tematy. „Musimy zastanowić się nad całym światem” – mówi jeden z bohaterów. Warto, by zastanowić się nad tym jak korporacje farmaceutyczne decydują o życiu milionów ludzi, nad tym – ile warte jest ludzkie życie oraz ile można poświęcić dla czegoś, w co się wierzy. Ja mam wrażenie, że okazję tę autorka zaprzepaściła z kretesem. Lektura „Stanu zdumienia” pozostawiła kilka pytań, nad którymi sobie teraz porozmyślam. I jeszcze tylko na koniec – jeden cytat wart zanotowania:
„Wiesz, nadzieja to straszna rzecz. Nie mam pojęcia, kto postanowił ją uznać za cnotę, bo wcale nią nie jest. To utrapienie. Nadzieja jest jak chodzenie z haczykiem wędkarskim w ustach, za który ktoś nieustannie ciągnie i ciągnie.”
„Gdyby Nina wiedziała” Dawid Grosman, Wydawnictwo Znak Literanova 2021
Nie przekonała mnie niestety ta historia. Nie potrafiłam pojąć motywacji bohaterów. A i narracja nie ułatwiała sytuacji. Nie nawiązałam więzi z żadnym z bohaterów (może właśnie dlatego, że nie potrafiłam ich zrozumieć). Poszarpana, pocięta – zdawałoby się w sposób zupełnie przypadkowy narracja – choć rozumiałam w kontekście fabuły zasadność takiego jej użycia – wydała mi się jednak niepotrzebnie komplikującą odbiór. Odbiór, który i tak już był utrudniony także poprzez brak kontekstu historycznego. Całość wydała mi się zbyt osobista i emocjonalna, by mogła trafić do mnie, jako czytelnika z jakimś uniwersalnym przesłaniem. Bo to, które do mnie dotarło zupełnie mnie nie przekonało.
„Trylogia kopenhaska” Tove Ditlevsen, Wydawnictwo Czarne 2021
Brutalnie szczera autobiografia. I w tej szczerości niezwykle uczciwa, może dlatego tak bardzo poruszająca jest to historia. Rozmyślam sobie nad życiem pisarki i podziwiam jej siłę, pragnienie i rozpacz, które pozwoliły jej wyrwać się ze świata biedy robotniczej duńskiej rodziny u schyłku pierwszej wojny światowej. Ale to także one następnie pchnęły ją w ramiona nałogu, z którego nie potrafiła się uwolnić do końca swoich dni. „Trylogia” wytargała mnie emocjonalnie. Chyba nie tylko ze względu na indywidualne losy Tove, ale i bogaty rys historyczny zawarty w książce. Rzecz absolutnie do przeczytania, szczególnie przez kobiety. A ja już wkrótce sięgnę po kolejne książki autorki.
ciąg dalszy nastąpi…