Pomyślałam, że wydarzenie takie, jak ŚDK będzie dobrym momentem, by powrócić do mojego książkowego cyklu. Wpis o lekturach ostatnich 3 miesięcy podzielę na 3 części, bo zebranie ich w jednym tylko poście okazało się zajęciem karkołomnym a i samego czytelnika wystawiającym na solidną próbę wytrzymałości. Czytałam ostatnio zdcydowanie mniej. Wiele czynników miało na to wpływ, ale wolałabym się skupić na książkach, teraz, kiedy w końcu udało mi się usiąść do komputera. Zapraszam do lektury części trzeciej.
Książki marca
„Anomalia” Hervé Le Tellier, Wydawnictwo Filtry 2021
Zaliczam się zdecydowanie do entuzjastów tej książki, bo zdania na jej temat są mocno spolaryzowane. Choć jednocześnie – w moim poczucie jest jednak bardzo nierówna. Pierwsza część – przetawiająca losy głównych bohaterów jest świetna, na drugiej – czyli próbie wytłumaczenia i zrozumienia anomalii oraz jej konsekwencji w życiu postaci – autor poległ. Domyśłam się, że wejście na ten poziom abstrakcji wykluczał linearność i uporządkowanie, ale mam poczucie, że ten chaos, pośpieszne zamykanie wątków, prześlizgiwanie się po innych, nie przysłużył się dobrze finalnej ocenie. Ale to pióro i styl! Pyszne! I naiązania do mojego ulubieńca – Gary’ego. To była wielka czytelnicza przyjemność.
„Gdzie jesteś piękny świecie” Sally Rooney, Wydawnictwo W.A.B. 2022
„Publicznie zawsze mówię o etyce troski i wartości ludzkiej wspólnoty, tymczasem we własnym życiu nie biorę na siebie ciężaru troski o kogokolwiek innego prócz siebie. Komu na świecie potrzebna jest moja pomoc jakiegokolwiek rodzaju? Nikomu. Mogę winić siebie i tak też robię, mam jednak wrażenie, że poczucie porażki ma charakter ogólny. Ludzie w naszym wieku kiedyś zawierali małżeństwa, mieli dzieci, wdawali się w romanse, a teraz wszyscy w wieku 30 lat wciąż są singlami i mieszkają z ludźmi, których nigdy nie widują. Tradycyjne małżeństwo naturalnie nie spełniało oczekiwań i niemal każdorazowo kończyło się porażką tego czy innego rodzaju, ale przynajmniej było próbą osiągnięcia czegoś, a nie tylko smutnym i jałowym odcięciem się od życiowych możliwości. Oczywiście, jeśli wszyscy pozostaniemy sami, będziemy praktykować celibat i pilnie strzec osobistych granic, wielu problemów uda się uniknąć, natomiast wydaje się, że nie zostanie nam prawie nic, co sprawia, że warto żyć. Można powiedzieć, jak przypuszczam, że stary model współżycia był wadliwy – i był! – i że nie chcieliśmy powtarzać starych błędów – bo nie chcieliśmy. Ale gdy zburzyliśmy małżeńskie ograniczenia, czym zamierzaliśmy je zastąpić? Nie próbuję bronić przymusowej heteroseksualnej monogamii, tylko że był to przynajmniej jakiś sposób postępowania, sposób na życie. Co mamy teraz? W zamian? Nic.”
Zgadzam się ze stwierdzeniem, że to najlepsza książka Rooney. Najbardziej dojrzała i kompletna. Oberwało się w niej chyba wszystkim i gdyby się głębiej zastanowić, mierna to ocena współczesnego świata. Z większością diagnoz stawianych przed Sally i jej bohaterki nie sposób się nie zgodzić. Niewiele wiem o życiu współczesnych trzydziestolatków, tym bardziej ich punkt widzenia, spostrzeżenia i ocena sytuacji zawarte w książce są dla mnie cennym doświadczeniem. Niestety, nie mam wiedzy, jak bardzo Alice, Felix, Eileen i Simon są dla swojego pokolenia reprezentatywni, ale ich ocena sytuacji daje do myślenia. Świetna książka!
„Wciąż uważam siebie za kogoś, kto jest zainteresowany doświadczeniem piękna, ale nigdy bym nie opisała siebie jako „zainteresowanej pięknem”, bo wszyscy by założyli, że interesuję się kosmetykami. Przypuszczam, że w naszej obecnej kulturze takie jest powszechne skojarzenie ze słowem „piękno”. I wydaje się znaczące, że słowo to w takim razie oznacza coś tak głęboko brzydkiego – plastikowe lady w drogich domach towarowych, tanie drogerie, chemiczne perfumy, sztuczne rzęsy, słoiczki z „produktami”. Zastanawiając się teraz nad tym, myślę, że branża kosmetyczna stojąca za współczesnym ideałem piękna jest odpowiedzialna za najgorsze przejawy brzydoty widoczne w naszym otoczeniu oraz za najgorszy, najbardziej fałszywy wzorzec estetyczny, mianowicie konsumpcjonizm. Te wszystkie trendy i style ostatecznie ilustrują tę samą zasadę – zasadę wydawania pieniędzy. Otwarcie się na poważne doświadczenie estetyczne prawdopodobnie narzuca konieczność w pierwszej kolejności całkowitego odrzucenia tego ideału, a nawet totalnego sprzeciwu wobec niego, co – nawet jeśli początkowo wymaga pewnego rodzaju powierzchownej brzydoty – mimo wszystko jest zdecydowanie lepsze i zasadniczo piękniejsze niż kupowanie sobie osobistej atrakcyjności za pieniądze. Oczywiście wolałabym być ładniejsza i naturalnie lubię, gdy utwierdza się mnie w poczuciu, że wyglądam dobrze, ale mylenie tych w zasadzie autoerotycznych lub powiązanych ze statusem impulsów z prawdziwym doświadczeniem estetycznym wydaje mi się szalenie poważnym błędem u każdego, komu zależy na kulturze. Czy na jakimkolwiek etapie naszej historii mylono te dwie rzeczy tak powszechnie i tak głęboko? ”
„Podróżni” Regina Porter, Wydawnictwo Literackie 2021
Mam poczucie, że ta książka mogła być skonstruowana zupełnie inaczej i może wówczas nie wzbudziłaby równie mieszanych uczuć. Opowieść ma ogromny potencjał, ale w czasie lektury miałam wrażenie, że zatracił się on gdzieś z powodu braku dyscypliny i konsekwencji narracyjnej. Tak wiele wątków i postaci sprawiło w pewnym momencie, że zwyczajnie się pogubiłam i traciłam zainteresowanie opowieścią. Mocno poluźniła się więź z bohaterami i właściwie nie sposób było powrócić do równie intensywnych emocji. Coś gdzieś poszło nie tak. A szkoda. Bo to mogło być coś naprawdę wyjątkowego.
„Biblioteka o północy Matt Haig, Wydawnictwo Zysk i S-ka, 2021
„Ale może tak wygląda każda egzystencja. Może nawet najbardziej doskonale intensywne czy wartościowe życie ostatecznie wydaje się takie samo. Mnóstwo rozczarowań i monotonii, krzywd i rywalizacji, ale z przebłyskami cudów i piękna. I może tylko to się liczy. Być światem, doświadczać świata. Może to nie brak osiągnięć unieszczęśliwił jej rodziców i brata, lecz – przede wszystkim – oczekiwanie na rzekome osiągnięcia. ”
Zanim w końcu napisałam o tej książce to, co w tej chwili czytacie, backspace był w użyciu wiele razy. Zdałam sobie bowiem sprawę, że jej odbiór, bardziej niż wielu innych, może być bardzo różny, zależnie od życiowej sytuacji czytelnika. Dla mnie to raczej lektura na plażę, z ciekawym pomysłem, zrealizowanym na bardzo średnim poziomie. Przyglądałam się temu eksperymentowi z niejakim zainteresowaniem i z poczuciem, że zakończenie znam od pierwszych stron. Więc rozumiecie. Ale, ale! Domyślam się, że możliwość poznania różnych wersji swojej przyszłości, w chwili, gdy masz 35 lat i poczucie, że wszystkie dotychczasowe wybory są pasmem porażek, a Ty właściwie znajdujesz się nad przepaścią, gotowa do skoku – może zainteresować, ba – wciągnąć, niektórych? / wielu czytelników, a część – podobno – nawet – zainspirować. Naciągana 6, w skali 1-10 wydaje mi się fair.
PS.1. Duży plus należy się autorowi za nawiązania do filozofii mojego ulubieńca – Henry’ego Davida Thoreau.
PS.2. Duży minus – za błędy, stylistyczne, językowe i literówki (choć to akurat tendencja mocno wybijająca się w ostatnio wydawanych książkach, co się dzieje???) (Nie pamiętam doprawdy, czy to także w „Bibliotece” znalazłam ortografa? Nie pamiętam już niestety)
„-Zastanawiałaś się kiedyś, jak wyglądałoby twoje życie, gdybyś wybrała inną ścieżkę?
(…)
– Myślę, że łatwo sobie wyobrazić, że istnieją prostsze ścieżki – powiedziała, po raz pierwszy coś sobie uświadamiając. – W jednym życiu może jestem mężatką. W innym może pracuję w sklepie. Może przyjęłam oświadczyny tego słodkiego faceta, który zaprosił mnie na kawę. W jeszcze innym życiu mogłabym badać lodowce na kole podbiegunowym. W kolejnym może zdobyłam mistrzostwo olimpijskie w pływaniu. Kto wie? Co sekundę każdego dnia wchodzimy do nowego wszechświata. I spędzamy tak dużo czasu na żałowaniu, że nasze życie nie potoczyło się inaczej, na porównywaniu siebie z innymi osobami i z innymi, potencjalnymi wersjami nas samych, podczas gdy tak naprawdę niemal każde życie składa się z elementów dobrych i elementów złych. ”
ciąg dalszy nastąpi…
Aniu, nie wyobrażasz sobie, jaką ulgę poczułam dostrzegłszy Twój wpis. Cokolwiek by się nie działo, wracaj do formy. Wszystkiego dobrego!
Pomyślałam sobie, że odpowiedzieć dwukrotnie przecież nikt nie może mi zabronić 🙂 Sama pamiętam jeszcze, jakie to czasami denerwujące, że człowiek chce, napisze komentarz a on się nie opublikuje… Ile to trzeba motywacji, by zacząć od nowa cały proces.
No i właśnie za tę troskę i nieustępliwość Ci Małgosiu bardzo serdecznie dziękuję!
Moc pozdrowień i niezmiennie – uśmiech∑,
Ania
Aniu, ulga jaką poczułam widząc Twój wpis jest nie do opisania. Cokolwiek było przyczyną tego długiego milczenia niech minie, a Ty wracaj do formy. Wszystkiego, co dobre Ci życzę!
Małgosiu,
jestem wzruszona i poruszona. Bardzo Ci serdecznie dziękuję.
Nie przestaje mnie zadziwiać fakt, że gdzieś tam, po drugiej stronie ekranu, jest ktoś, kto czeka na te moje wpisy.
I jeszcze zadaje sobie trudu, by napisać komentarz 🙂
Bardzo Ci dziękuję za Twoją tutaj obecność. Jest dla mnie bardzo ważna i cenna,
Posyłam Ci moc wdzięcznych uśmiechów (tych z gatunku najspecjalniejszych – cud-mąż zwie je – uśmiechami numer 5)
Ania
Właśnie coś nie działało z Worldpressem. Stąd te usiłowania, częściowo nieudolne. No ale teraz to juz mam fajny weekend. Uśmiechy odwzajemniam. Po lekturze wpisu zabieram się za lekturę tytułów polecanych i jeszcze raz dziękuję.
Właśnie coś nie działało z WordPressem. Stąd te usiłowania, częściowo nieudolne. No ale teraz to juz mam fajny weekend. Uśmiechy odwzajemniam. Po lekturze wpisu zabieram się za lekturę tytułów polecanych i jeszcze raz dziękuję.
A i mój weekend nabrał kolorów, dzięki Tobie:-) i w ogóle moim czytelników, ktorych troska chyba mnie tu ściągnęła w jakiś kosmiczny sposób 🙂
Dobrego wieczoru i pięknej niedzieli
Ania